Na czele Kancelarii Prezydenta stoją teraz dwie postacie: Jacek Michałowski, formalnie pełniący obowiązki jej szefa człowiek Bronisława Komorowskiego oraz zastępca tragicznie zmarłego Władysława Stasiaka, Jacek Sasin. - Musimy zapewnić wypełnianie zadań w okresie przejściowym - mówi "Rzeczpospolitej" Sasin. Michałowski we wspólnie udzielonym wywiadzie dodaje, że "kancelaria czeka na nowego prezydenta", a "żadnych czystek nie będzie".
Panowie zapewniają, że współpraca w tej sytuacji układa się sprawnie. - Mam wrażenie, że z panem ministrem Sasinem dobrze się nam współpracuje - mówi Jacek Michałowski. A Sasin dopowiada: - Byłbym nieuczciwy, gdybym w tej chwili coś złego powiedział tutaj o panu ministrze. Mówię to też kolegom i ministrom, którzy pytają o to, co się dzieje w Kancelarii.
"Niezręczność"
Jacek Sasin zaznacza jednak, że szybkie wejście ludzi Komorowskiego do Pałacu na Krakowskim Przedmieściu, było "niezręcznością". - Wiele osób podnosiło, że działo się to w momencie, kiedy jeszcze nie było zidentyfikowane ciało pana ministra Stasiaka - powiedział Sasin. - Do mnie też dotarły opinie dotyczące decyzji z pierwszego dnia. Ale konstytucja mówi jasno, że marszałek musi podjąć określone działania. Zrobił to, co uważał za najbardziej właściwe - odparł Michałowski.
"Nie będzie czystek"
P.o. szefa kancelarii zaznacza, że nie wymienia kadr prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jedyna decyzja personalna, którą podjęliśmy, to powierzenie szefostwa Biura Kadr i Odznaczeń Pawłowi Zołoteńkiemu, byłemu doradcy śp. ministra Władysława Stasiaka. Biuro Kadr i Odznaczeń bez dyrektora nie może funkcjonować - mówi Michałowski. A Sasin potwierdza, że stało się to w porozumieniu z nim.
- Nie będzie żadnych czystek - deklaruje Jacek Michałowski.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24