- Powołana za rządów PiS służba antykorupcyjna wywalczyła sobie zarobki dwa razy wyższe niż policja oraz wyższe niż inne specsłużby - pisze "Gazeta Wyborcza". Ale prawdziwym kąskiem dla pracowników CBA były ponoć nagrody uznaniowe od szefa biura. Przez trzy pierwsze lata działalności CBA fundusz na nie wzrósł aż o 1200 procent - z pół miliona złotych do prawie 6,5.
Główne bonusy, czyli właśnie nagrody uznaniowe za "znaczące wyniki w służbie, wykonywanie zadań (...) wymagających zaangażowania i odpowiedzialności", przyznawał szef Biura Mariusz Kamiński. W CBA mówiło się, że nagrody te wypłacane są za "bądź z nami" - pisze gazeta.
- Nagrody wypłacano za głośne, medialne sprawy, i to wąskiej grupie osób. Funkcjonariusze łapią się za głowy - mówi dziś rzecznik "nowego" (po zdymisjonowaniu Kamińskiego) szefa CBA Jacek Dobrzyński. Obecne szefostwo o systemie wypłacania nagród dowiedziało się więcej dzięki audytowi zarządzonemu przez następcę Kamińskiego - Pawła Wojtunika.
Jak i za co płacono?
System finansowania, według gazety, wyglądał tak: początkujący agent zarabiał w Biurze około 4 tysięcy złotych, eksperci około 6 tysięcy, naczelnicy wydziałów - powyżej 7 tysięcy, a dyrektorzy zarządów około 8 tysięcy. Do tego dochodziły premie, dwie nagrody roczne i w końcu nagrody uznaniowe.
- W 2006 roku, gdy CBA dopiero raczkowało, fundusz "uznaniowy" wyniósł pół miliona złotych. W 2007 r. podskoczył do blisko 4,5 mln. W 2008 r. do 6,4 mln. Po zmianie rządów podupadł - w 2009 r. wyniósł 2,2 mln (na ten rok zaplanowano 1,5 mln zł). W funduszu tym tkwią też zapomogi, dodatki mieszkaniowe i dodatki specjalne - wylicza "Gazeta Wyborcza".
Wysokość nagród była zróżnicowana i zależała wyłącznie od oceny szefa. Za jakie akcje agenci byli nagradzani? W połowie lipca 2007 roku około 60 wybrańców dostało do podziału 600 tysięcy złotych za ściganie korupcji w resorcie rolnictwa Andrzeja Leppera. - Po dwuletnim śledztwie prokuratura oceniła, że CBA stworzyło "fikcyjną sprawę", i postawiła zarzuty Kamińskiemu - przypomina "Gazeta". Największe nagrody za "aferę gruntową" wyniosły w CBA 20-25 tysięcy złotych.
Za operację, w której głównymi bohaterami stali się Beata Sawicka i burmistrz Helu, nagrody uznaniowe otrzymało około 50 funkcjonariuszy Biura. Według informacji autorów artykułu dostali aż 700 tysięcy zł. Najwyższa nagroda - 28 tysięcy. Za operację poszukiwania rzekomo ukrytego majątku Kwaśniewskich, zakończoną kupnem domu w Kazimierzu Dolnym, szef CBA wypłacił nagrody w wysokości 273 tysięcy złotych.
Agent Tomek nagradzany
Jaka suma z nagród mogła trafić do słynnego agenta Tomasza, który pracował przy dwóch ostatnich z wymienionych spraw? Według źródeł "Gazety" około 100 tysięcy złotych.
- Policjanci - pracujący nie wśród elit, białych kołnierzyków, często narażając życie - dostają w nagrodę 800, 1200, 2 tys., 6 tys. zł do podziału na patrol. Za wzorcowe w skali Europy rozwikłanie napadu na Kredyt Bank, gdzie zamordowano trzy osoby, nagrody wyniosły od 1,5 tys. do 10 tys. zł. - podsumowują autorzy tekstu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24