Prokuratura wyklucza w aferze solnej zarzut o powszechnym sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia wielu osób. Ta decyzja to efekt badań soli technicznej, z których wynika, że nie jest ona groźna dla zdrowia.
Próbki badano w laboratoriach Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Pobrano je w firmach zajmujących się obrotem solą, których właściciele są podejrzani w sprawie. Badaniem objęto obecność w soli dioksyn i metali ciężkich.
- Sól techniczna badana w laboratoriach Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach nie jest groźna dla zdrowia - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus. Dodała, że w próbkach stwierdzono obecność dioksyn, ale w ilościach, które nie stanowią zagrożenia dla życia i zdrowia nawet przy długotrwałym spożyciu.
Jak powiedziała Mazur-Prus, w badanych próbkach soli znajdowały się też metale ciężkie: ołów, kadm i arsen. Jednak ich ilość oszacowano w ułamkach procentów, co nie przekracza limitów związanych z bezpieczeństwem żywności.
Dlatego prokuratura - jak powiedziała Mazur-Prus - uznała, że w ramach prowadzonego śledztwa, w którym zarzuty przedstawiono pięciu osobom, należy wykluczyć paragraf Kodeksu karnego mówiący o powszechnym sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia wielu osób.
Skoncentrują się na odbiorcach?
Prokuratura ujawniła wyniki badań, aby uspokoić opinię publiczną. Teraz czeka na wyniki badań produktów, do wyrobu których użyto soli wypadowej (przemysłowej).
Zdaniem Tomasza Patory z "Uwagi" TVN, która ujawniła sprzedawanie soli wypadowej, jako spożywczej, działania śledczych skupią się teraz na wykryciu sieci powiązań między fałszerzami, a odbiorcami.
- Myślę, że teraz prokuratura i Centralne Biuro Śledcze koncentrują się na odbiorcach: czy odbiorcy i którzy wiedzieli, że używają do produkcji artykułów spożywczych soli będącej odpadem z Anwilu - powiedział Patora.
I dodał: - Istnieją przesłanki, że przynajmniej niektórzy zdawali sobie z tego sprawę i używali jej ze względu na cenę, ona jest cztery razy tańsza. Jest tańsza nawet po odliczeniu marży "fałszerza".
Tony niejadalnej soli
Prowadzone kontrole są efektem ustaleń dziennikarzy "Uwagi" TVN, którzy o odkrytym procederze poinformowali CBŚ.
Ustalili oni jak przemysłowa sól mogła trafiać do odbiorców zajmujących się przetwórstwem spożywczym. Okazało się, że trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli (będącej odpadem przy produkcji chlorku wapnia i używanej do posypywania zimą dróg), jako sól spożywczą. Proceder ten mógł trwać kilka lat.
Potwierdził to również CBŚ i prokuratura.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24