Stworzono stanowisko, rzucono jakąś kasę, żeby troszkę zamknąć usta tym, którzy krytykowali polski rząd za brak zaangażowania w pomoc humanitarną, ale pomysłu żadnego za tym nie było - powiedział we "Wstajesz i weekend" Krzysztof Izdebski, prawnik i dyrektor programowy fundacji ePaństwo. Mówił w ten sposób o funkcji pełnomocnika rządu do spraw pomocy humanitarnej, którym była obecna europosłanka PiS Beata Kempa. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z licznymi zastrzeżeniami wobec jej pracy.
Brak współpracy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w zakresie spójnych działań w zakresie pomocy humanitarnej udzielanej przez Polskę, brak jasnych reguł w wydawaniu środków i uznaniowość przy wyborze zlecanych zadań przez KPRM - to niektóre wnioski zawarte w raporcie. Dotyczy on lat 2017-2019, kiedy pełnomocnikiem rządu do spraw pomocy humanitarnej w randze ministra była obecna europosłanka PiS Beata Kempa.
"To z uwagi na brak kompetencji nie mogło się udać"
Sprawę tę komentował we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Krzysztof Izdebski, prawnik i dyrektor programowy fundacji ePaństwo.
Ocenił, że nominacja Kempy na to stanowisko "była wybitnie polityczna". - Ona była w tych okolicznościach, w których polski rząd był krytykowany za to, że nie chce pomaga uchodźcom w jakiejkolwiek formie tak naprawdę - wskazywał prawnik.
Jego zdaniem "Beata Kempa w ramach dzielenia tego tortu przez koalicję rządową (…) dostała takie stanowisko". - Też być może (było - red.) w formie pocieszenia za odejście z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z tych ważniejszych funkcji. To z uwagi na brak kompetencji nie mogło się udać - dodał.
Beata Kempa przed objęciem tego stanowiska była w latach 2015-2017 szefem kancelarii premiera.
Izdebski: raport NIK ujawnił także problem polskiej administracji
Według Izdebskiego, raport NIK ujawnił także "problem polskiej administracji - niestety problem istniejący od lat - braku koordynacji różnych ośrodków".
Zdaniem gościa TVN24, Izba "popełniła również przytyk" wskazujący, "że nie ma wymiany informacji pomiędzy poszczególnymi resortami".
NIK stwierdziła, że "na szczeblu administracji rządowej funkcjonowały dwa niezależne ośrodki zajmujące się udzielaniem pomocy humanitarnej", a kompetencje obu resortów w tym zakresie częściowo się pokrywały. W ocenie kontrolerów w czasie, gdy Beata Kempa pełniła funkcję minister do spraw pomocy humanitarnej, minister spraw zagranicznych - który ma ustawowy obowiązek koordynowania i monitorowania pomocy humanitarnej - nie mógł skutecznie się tym zajmować. Jednym z powodów - jak piszą - było to, że szef KPRM "mimo obowiązku wynikającego z ustawy o współpracy rozwojowej, nie uzgadniał z Ministrem Spraw Zagranicznych założeń wydatkowania środków na pomoc humanitarną".
- Najwyższa Izba Kontroli też podkreślała, że dopiero po półtora roku przedstawiono w ogóle jakieś kierunki działania. Czyli najpierw stworzono stanowisko, rzucono jakąś kasę, żeby troszkę zamknąć usta tym, którzy krytykowali - słusznie w moim odczuciu - polski rząd za brak zaangażowania w pomoc humanitarną, ale pomysłu żadnego za tym nie było - ocenił Krzysztof Izdebski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mathieu Cugnot/EU