Najpierw była akcja CBA i zatrzymanie "na gorącym uczynku przyjmowania korzyści majątkowej". Lata później zapadł prawomocny wyrok za przyjęcie łapówki, a następnie decyzja komisarza wyborczego o wygaszeniu mandatu. Mimo to wójt Arkadiusz Ziemba wciąż rządzi śląską gminą Bobrowniki. Jak mu się to udało?
Bobrowniki to zielona, wiejska gmina usytuowana między przemysłowymi miastami na Śląsku: Będzinem, Piekarami Śląskimi i Dąbrową Górniczą.
- U nas wszyscy chcą mieszkać, przenoszą się z miast - mówi mieszkanka Dobieszowic, jednej z wsi leżących na terenie gminy.
Nie tylko przyroda jest magnesem ściągającym nowych mieszkańców. Lokalny samorząd odnosi sukcesy gospodarcze: cała gmina jest skanalizowana, a jej zadłużenie jest najniższe na Śląsku.
Tajna operacja CBA
Ale to nie sukcesy gospodarcze przyniosły Bobrownikom ogólnokrajowy rozgłos. Jesienią 2013 roku wszystkie media informowały o zatrzymaniu wójta Arkadiusza Ziemby na gorącym uczynku popełniania przestępstwa. Szczegółów opinia publiczna nigdy nie poznała, gdyż zatrzymanie samorządowca było efektem tajnej operacji agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wiadomo, że na podstawie materiałów zgromadzonych przez służbę antykorupcyjną prokuratura okręgowa w Katowicach uznała, iż wójt przyjął korzyść majątkową w wysokości 20 tysięcy złotych. Operację tak opisali dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej, powołując się na anonimowe źródła: - Gmina wymieniła się działkami z prywatnym właścicielem. Ten natychmiast sprzedał uzyskany teren pod sieciowy market.
Co ważne, gdy agenci służby antykorupcyjnej zatrzymywali Ziembę, od trzech lat pełnił on funkcję wójta. Mieszkańcy go cenili - do dziś na forach dyskusyjnych można znaleźć świadczące o tym wpisy z tamtego czasu.
"Coś się ruszyło w gminie, odkąd jest Ziemba. Są inwestycje" - to jeden z wpisów na lokalnym forum, gdzie dyskutowano o zatrzymaniu samorządowca.
Prokuratorzy, formułując zarzuty karne wobec wójta wiosną 2014 roku, zdecydowali o jego "zawieszeniu w czynnościach zawodowych". Władzę w gminie - zgodnie z prawem - przejął komisarz wyborczy.
Wygrane wybory
Ale jesienią 2014 roku, gdy prokuratura pracowała nad aktem oskarżenia, odbyły się ogólnokrajowe wybory lokalne, w których Ziemba ponownie wystartował. - Zdobył ponad 70 procent poparcia mieszkańców. Mimo toczącej się sprawy, wójt utrzymywał, że jest niewinny - pisali wtedy reporterzy najważniejszej gazety regionu, "Dziennika Zachodniego".
Rozmawiamy z jednym z lokalnych radnych. Prosi nas o pominięcie jego nazwiska podczas cytowania.
- Wójt potrafił przekonać wyborców, że jest niewinny. Obiecywał, że dowiedzie tego w sądzie. Ja sam mu uwierzyłem - mówi. - Taki wtedy był klimat w całym kraju. To było półtora roku po premierze filmu "Układ zamknięty", gdzie pokazano jak prokuratura i służby potrafią zniszczyć przedsiębiorczych ludzi - dodaje.
Prawomocny wyrok
Jednak wójtowi nie udało się wykazać przed sądem swojej niewinności. Rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata - tak brzmiał prawomocny wyrok, który wydał Sąd Okręgowy w Katowicach w listopadzie 2016 roku.
Arkadiusz Ziemba został skazany z paragrafu 228 kodeksu karnego, który przewiduje karę więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat dla każdego, kto "w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą". Zgodnie z prawem wkrótce po uprawomocnieniu się wyroku komisarz wyborczy z Katowic wygasił mandat wójta.
Postanowienie zostało opublikowane w dzienniku urzędowym województwa śląskiego. Kolejnym krokiem powinno być wskazanie przez premiera komisarza, który obejmie władzę nad gminą aż do ogłoszenia ponownych wyborów.
Gra prawem
Zarówno prawomocny wyrok, jak i będąca jego konsekwencją decyzja komisarza nie przerwały jednak kariery Arkadiusza Ziemby. Wciąż zasiada w gabinecie wójta Bobrownik, z którego zarządza sprawami 12 tysięcy mieszkańców. Jak mu się to udało?
- Mistrzowskie posługiwanie się prawem - tłumaczy inny z lokalnych radnych, także proszący o zachowanie anonimowości.
Prawne zabiegi wójta to seria skarg i wniosków, zmierzających do podważenia decyzji o wygaśnięciu mandatu, którą wydał śląski komisarz wyborczy. Pierwszą skargę wójt Ziemba skierował do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Katowicach.
Domagał się uchylenia postanowienia komisarza wyborczego i zawieszenia postępowania do czasu, aż w jego sprawie wypowie się Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny, do których skierował sprawę swojego wyroku.
Wójt chce, aby te instytucje odpowiedziały na pytanie, czy decyzja komisarza wyborczego o wygaszeniu mandatu jest zgodna z ustawą zasadniczą. W skrócie: czy urzędnik, jakim jest komisarz, może uchylić mandat wójta, który pochodzi wprost od wyborców.
Kruczki
Wójt przegrał w sądzie pierwszą bitwę, ale nie całą wojnę. W marcu 2017 roku sędziowie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Katowicach odmówili zawieszenia postępowania. To oznaczało, że zdaniem WSA, mimo nierozstrzygniętych konstytucyjnych wątpliwości, mandat Ziemby został wygaszony zgodnie z prawem. Ale i ten werdykt nie spowodował, by Arkadiusz Ziemba opuścił gabinet wójta.
Najpierw złożył wniosek o wyłączenie referendarza sądowego, który miał być nieobiektywny. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który musiał zdecydować, jaki sąd rozpatrzy wniosek Ziemby. NSA zdecydował, że będzie go rozpatrywał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu. Sąd oddalił wniosek wójta. Ale od tego postanowienia przysługiwało mu prawo do zażalenia. Ziemba z niego skorzystał. W ten sposób sprawa jest nierozstrzygnięta po dziś. Kolejna rozprawa ma się odbyć w maju.
Sposób na wójta
Podobną taktykę, jak wójt Zięba, zastosował w ostatnich dniach kwietnia inny samorządowiec - prezydent miasta Lublina Krzysztof Żuk. Sąd miał orzec, czy wojewoda słusznie orzekł zarządzenie usuwające Żuka z funkcji prezydenta miasta. Włodarzowi zarzucano, że bezprawnie łączył stanowisko w ratuszu z pracą w radzie nadzorczej PZU Życie.
"Sąd nie ogłosił, bo rano do sądu wpłynął wniosek podpisany przez Krzysztofa Żuka. Zażądał on odsunięcia od sprawy sędzi Marty Laskowskiej-Pietrzak, która przewodniczyła składowi orzekającemu. Zarzucił jej brak bezstronności polegający na tym, że na ostatniej rozprawie (18 kwietnia) dwukrotnie przerwała wypowiedź jego pełnomocnikowi" - opisywano sprawę w "Dzienniku Wschodnim".
W efekcie wniosek uniemożliwił lubelskiemu sądowi ogłoszenie wyroku bo prośbę musi rozpatrzeć skład złożony z innych sędziów.
Nawet jeśli wniosek zostanie oddalony to prezydentowi Żukowi przysługiwać będzie zażalenie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tak, jak z powodzeniem metodę odwoływania się stosuje wójt Zięba.
Wielka polityka
W całej sprawie rolę odgrywa nie tylko zręczność prawnika reprezentującego wójta. Nasi rozmówcy są zgodni, że Arkadiuszowi Ziembie pomagają znajomości w świecie wielkiej polityki.
- Potrafi grać z wielką, warszawską, polityką. Działa lokalnie, myśli globalnie - mówią.
Takim przykładem jest osoba pani wicewójt, która prywatnie jest żoną działającego w śląskich strukturach PiS radnego wojewódzkiego Tomasza Bednarka. To wpływowy działacz rządzącej partii, który właśnie objął stanowisko prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Radny i prezes Bednarek swoją karierę budował jako bliski współpracownik posła PiS Waldemara Andzla, który prywatnie jest mieszkańcem gminy Bobrowniki. Tymczasem o pozycji posła Andzla w rządzącej partii świadczy fotel, w którym zasiada na sali obrad parlamentu. To drugi rząd, wprost za prezesem Jarosławem Kaczyńskim, w imieniu którego dba o dyscyplinę w poselskich szeregach.
Zapytaliśmy posła Andzla, czy wspiera wójta Ziembę, choć jego partia głośno deklaruje walkę z korupcją. - To kłamstwo - rzucił poseł w słuchawkę i zakończył połączenie.
Cisza nad wójtem
Sprawdziliśmy, czy poseł Andzel zajmował się sprawą macierzystej gminy, którą przecież rządzi prawomocnie skazany za korupcję wójt. Nie ma takich śladów w interpelacjach i zapytaniach poselskich. Brak również w mediach wypowiedzi parlamentarzysty na temat Arkadiusza Ziemby. Zapytaliśmy wicewójt Małgorzatę Bednarek o to, jak czuje się, pracując z prawomocnie skazanym wójtem.
- Współpracujemy drugą kadencję, a efekty są widoczne dla mieszkańców w postaci dynamicznie rozwijającej się gminy. Jesteśmy małą społecznością. Znam może bardziej niż ogół mieszkańców sprawę wyroku i wiem, że nie jest tak oczywista, jak przez niektórych jest przedstawiana - odpisała nam Bednarek.
Zaprzecza również, aby sama objęcie funkcji wicewójta w 2011 roku konsultowała z posłem Andzlem i mężem. - Gmina ma duże tempo rozwoju i ja jestem tego współautorką. Stąd propozycja objęcia stanowiska zastępcy wójta - wyjaśniła.
Wójt: jestem niewinny
Poprosiliśmy wójta Ziembę o udzielenie odpowiedzi na pytanie, dlaczego - mimo decyzji komisarza wyborczego i prawomocnego wyroku - wciąż zarządza gminą. W jego imieniu odpowiedział nam sekretarz gminy Janusz Majczak.
"Wójt pełni funkcję, ponieważ zgodnie z obowiązującym prawem, w dalszym ciągu trwa procedura sądowa związana z wygaszaniem mandatu" - czytamy.
Zapytaliśmy również, czy mieszkańcy gminy tolerują fakt, że ich sprawami zajmuje się samorządowiec z wyrokiem.
"Sprawa wyroku nie jest podnoszona przez mieszkańców w osobistych spotkaniach, chociaż ostatnimi czasy uaktywniło się parę osób, zdeklarowanych przeciwników. Jednak czynią to w sposób anonimowy, pod pseudonimami, na forach internetowych. Działania te mają charakter prowadzonej już kampanii wyborczej" - czytamy w odpowiedzi.
Spytaliśmy też o to, czy wójt zawarł cichą koalicję z PiS.
"Wójt nie należy do żadnej partii. Przewodniczącym rady gminy od 4 lat jest działacz PSL, kierowniczką Ośrodka Pomocy Społecznej żona polityka z SLD, prezesem spółki wodociągowej sekretarz struktur powiatowych PO, a zastępca wójta została zatrudniona w urzędzie w 2011 roku, kiedy jej mąż nie był jeszcze radnym (sejmiku wojewódzkiego – red.) z PiS. Wśród 15 radnych gminy nie ma żadnego członka PiS, nie może być więc mowy o żadnej koalicji z Prawem i Sprawiedliwością - brzmi odpowiedź.
Próbowaliśmy dowiedzieć się w Kancelarii Premiera, skąd taka zwłoka w działaniach dotyczących skutecznego odwołania wójta Bobrownik. Nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi mimo dwóch tygodni oczekiwania.
CBA kontratakuje
W sprawie gminy Bobrowniki broni nie złożyło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Agenci śląskiej delegatury CBA konsekwentnie prześwietlają pracę Arkadiusza Ziemby. Skontrolowali wszystkie zamówienia publicznie, których wójt udzielił przez ostatnie dwa lata.
- W trakcie kontroli ujawniliśmy, że wykonawca modernizacji oczyszczalni ścieków kilkunastokrotnie zawyżył wartość prac dotyczących odprowadzania wody. Nieprawidłowości, które wykryliśmy, wskazują na możliwość wystąpienia szkody w mieniu gminy na sumę 2,8 mln zł - mówi portalowi tvn24.pl Piotr Kaczorek z biura prasowego CBA.
Funkcjonariusze skierowali doniesienie w tej sprawie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
- CBA badało przez 9 miesięcy zamówienia publiczne, prokuratura bada w chwili obecnej sprawę. Wójt był przesłuchiwany przez CBA jako kierownik jednostki udzielającej zamówienia, czyli kierownik poszkodowanego. Nie był przesłuchiwany przez prokuraturę ani też prokuratura do tej pory nie postawiła (mu - red.) żadnych zarzutów - informuje tvn24.pl sekretarz gminy Janusz Majczak.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24