Za uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami teraz grozić mają trzy, a nie dwa lata pozbawienia wolności. Wzrosły też sankcje za czyny te dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Projekt poparły wszystkie sejmowe klubu i koła, a dodatkowo na wniosek Jarosława Kaczyńskiego posłowie PiS opowiedzieli się za zgłoszoną przez PO poprawką. Sejm przegłosował nowelizację prawa.
Przyjęta ustawa zakłada, że w razie skazania za przestępstwo zabicia lub znęcania się nad zwierzęciem, sąd będzie orzekał wobec sprawcy obligatoryjną nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt - w wysokości od 1 tysiąca do nawet 100 tysięcy złotych.
Sąd będzie mógł orzec wobec sprawcy - tytułem środka karnego - zakaz posiadania wszelkich zwierząt albo określonej ich kategorii. Jednocześnie zrezygnowano z zapisu, że po upływie okresu trwania zakazu odebrane zwierzę, jeżeli żyje, podlega zwrotowi.
Wszystkie kluby za
Za ustawą głosowało 406 posłów. Jeden był przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu.
Sejm kontynuował w piątek prace nad projektem przygotowanym jeszcze przez rząd premier Beaty Szydło.
W maju 2017 roku za podjęciem prac nad przepisami opowiedziały się wszystkie kluby: Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska, Kukiz’15, Nowoczesna i Polskie Stronnictwo Ludowe oraz koła Unii Europejskich Demokratów i Wolni i Solidarni. Projekt trafił do sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Po drugim czytaniu ponownie skierowano go do komisji. Trzecie czytanie - w czerwcu ubiegłego - nie zostało dokończone.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński informował wówczas, że po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów zdecydował o przerwaniu trzeciego czytania projektu.
"Przepadek zwierzęcia jako obligatoryjny środek karny"
Wcześniej na wniosek prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ogłoszono przerwę w obradach - była to reakcja na wystąpienie posła PO, który apelował o poparcie poprawek, odwołując się do sympatii polityka Prawa i Sprawiedliwości do zwierząt.
Podczas piątkowych głosowań poseł PO Paweł Suski zaapelował o przyjęcie poprawki, która usunie przepis zakładający, iż odebrane zwierzę, jeżeli żyje, podlega zwrotowi po upływie okresu trwania zakazu. - Zwierzę będzie musiało wrócić do oprawcy. (…) Tylko przepadek zwierzęcia jako obligatoryjny środek karny za skazanie za przestępstwo naruszenia zakazu posiadania zwierząt jest możliwy do przyjęcia - przekonywał.
Także Ewa Lieder z Nowoczesnej wskazywała, że trzeba "zminimalizować prawdopodobieństwo, że sadysta będzie mógł pracować ze zwierzętami". Również Jarosław Sachajko (Kukiz’15) - zaznaczając, że nie zdarza mu się, by zwracał się o poparcie poprawki PO, apelował o jej przyjęcie.
Kaczyński: apeluję, by poprawkę poprzeć
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że "jest spór, co do tego, w jaki sposób można zapobiec temu, o czym mówił pan poseł Suski, to znaczy by ludzie, którzy mają tendencje, o których była mowa, otrzymywali zwierzęta z powrotem".
- Wobec wątpliwości, apeluję do mojego klubu, aby tę poprawkę poprzeć - dodał, co sala nagrodziła oklaskami. Poprawka została przyjęta.
W listopadzie ubiegłego roku do Sejmu wpłynął inny projekt o ochronie zwierząt. Tym razem przygotowany przez grupę posłów PiS. Wśród zawartych w nim rozwiązań są między innymi wzmocnienie ochrony prawnej zwierząt, wprowadzenie obowiązku znakowania psów i utworzenie centralnego rejestru, zakaz hodowli zwierząt na futra i wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
Wnioskodawcy podnoszą, że projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt i niektórych innych ustaw stanowi wypadkową postulatów społecznych, sugestii organów sprawujących nadzór nad przestrzeganiem przepisów ustawy o ochronie zwierząt oraz zaleceń Najwyższej Izby Kontroli.
Autor: PTD//now / Źródło: PAP