Sędziowie sądu dyscyplinarnego w Poznaniu Leszek Matuszewski i Sławomir Jęksa chcą odejść ze stanowiska - nie zamierzają sądzić i wydawać wyroków na mocy ustawy represyjnej. - Nie będziemy trybikami w systemie represjonowania sędziów. To łamanie sumienia - podkreślają w rozmowie z Michałem Traczem, reporterem TVN24.
Leszek Matuszewski i Sławomir Jęksa to doświadczeni sędziowie. Na co dzień orzekają w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. W 2018 roku zostali powołani w skład sądu dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym. - Pełniliśmy swoje obowiązki, mimo narastających wątpliwości w związku z kryzysem praworządności w naszym kraju. Te wątpliwości narastały, ale miara co do oceny tej niepraworządności i wpływu na postępowania dyscyplinarne skłoniły nas do reakcji na wejście w życie tak zwanej ustawy represyjnej - mówi Sławomir Jęksa.
"Izba dyscyplinarna nie jest sądem"
Z powodu ustawy represyjnej, która weszła w życie tydzień temu, złożyli wnioski o odwołanie ze stanowisk. Nie chcą orzekać wbrew własnemu sumieniu i wbrew zasadom niezależności sędziowskiej. Sprzeciwiają się w ten sposób nowym przepisom dyscyplinarnym.
- Obecnie to postępowanie dyscyplinarne w większości przypadków ma na celu represjonowanie sędziów, którzy uważają, że jest złamane prawo w Polsce, jest zagrożona praworządność. Podjęliśmy decyzje, że nie możemy uczestniczyć w takim procederze. Nasze sumienie i poczucie odpowiedzialności nie zezwala na to - podkreśla sędzia Leszek Matuszewski.
Zapytani o to, co takiego w ustawie pchnęło sędziów do tak radykalnej decyzji, sędzia Sławomir Jęksa stwierdził, że "tak zdefiniowano pojęcie deliktu, że właściwie pod pojęciem deliktu może się znaleźć wszystko". - Cała struktura tego postępowania ma charakter patologiczny. Wszczynane jest ono przez podmioty, które nie są niezależne od polityków - ocenił.
- Na końcu tego postępowania jest instytucja, co do której wypowiedział się Sąd Najwyższy w ramach połączonych izb, stwierdzając, że ta instytucja nie jest sądem - dodał. - Nie jest sądem Izba Dyscyplinarna - podkreślił sędzia Sławomir Jęksa.
W myśl przepisów ustawy represyjnej podważanie legalności powołania takich instytucji jak nowa Krajowa Rada Sądownictwa czy Izba Dyscyplinarna może grozić karą dyscyplinarną. Sędziowie Jęksa i Matuszewski nie boją się jednak o tym mówić wprost i liczą się z możliwymi konsekwencjami.
- W chwili obecnej wiemy, że za wszystko możemy mieć problemy dyscyplinarne. Nawet jak w sprawie karnej uniewinnimy lub skażemy oskarżonego, również możemy mieć problemy dyscyplinarne, jeśli nasze orzeczenie nie spodoba się rzecznikowi dyscyplinarnemu - mówi Leszek Matuszewski.
- Każdy sędzia obawia się postępowania dyscyplinarnego i nie chciałby być jego podmiotem, ale zostaliśmy postawieni w takiej sytuacji, że nie mamy innego wyjścia. Musimy jako sędziowie funkcjonować w takich realiach, jakie nam stworzono i robić wszystko, żeby postępować zgodnie ze swoim sumieniem i poczuciem odpowiedzialności - dodaje.
"Mamy być tylko trybikiem w systemie, który ma prowadzić do represjonowania sędziów"
Sędziowie zaznaczają, że nie są przeciwnikami postępowań dyscyplinarnych. Takie "oczywiście muszą istnieć" - podkreśla sędzia Leszek Matuszewski. - Sędziów jest około dziesięć tysięcy i oczywiście zdarzają się jakieś przykre, medialne sytuacje, które wymagają wdrożenia postępowania dyscyplinarnego - przyznaje.
- Tylko wychodzimy z założenia, że sędzia - tak jak każdy oskarżony - musi mieć prawo do rzetelnego procesu - zaznacza Leszek Matuszewski. Tłumaczy, że rzetelny proces wymaga prawidłowego ukonstytuowania sądu pierwszej i drugiej instancji, sędziowie muszą spełniać wymogi bycia sędzią w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego. - I procedura musi być stworzona w taki sposób, żeby w sposób sprawny, ale i sprawiedliwy rozstrzygnąć daną kwestię - wyjaśnia.
Leszek Matuszewski mówi, że gdyby miał osądzić sprawę Pawła Juszczyszyna, sędziego, którego działania przyczyniły się do ujawnienia list poparcia kandydatów do nowej KRS, to powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego, uznałby, że sędzia Juszczyszyn miał kompetencje do tego, by sprawdzić legalność obsadzenia sądu pierwszej instancji.
- Wręcz miał taki obowiązek - zaznacza Matuszewski. - W realizowaniu swojego prawa a wręcz obowiązku trudno dopatrywać się deliktu dyscyplinarnego - zauważa. Ale nowa ustawa nie pozwala podważać legalności instytucji nowej Krajowej Rady Sądownictwa. - Dlatego podjęliśmy taką decyzję. Skoro nie możemy gwarantować sprawiedliwego procesu, skoro mamy być tylko trybikiem w systemie, który ma prowadzić do represjonowania sędziów, którzy chcą postępować w zgodzie ze swoim sumieniem, to nie chcemy w tym uczestniczyć - wyjaśnia.
Wnioski sędziów Sławomira Jęksy i Leszka Matuszewskiego o odwołanie z funkcji trafią na biurko ministra sprawiedliwości. Nie ma jednak żadnego terminu, w jakim Zbigniew Ziobro powinien na nie odpowiedzieć. Może być tak, że nie zareaguje na nie nawet przez kilka lat.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24