- Sama sobie poradziłam, ale jak to się stało, nie wiem - wspomina Maria Kuś swój poród. Jej córeczka - Kinga przyszła na świat w pociągu we wtorek, a dzielna mama sama poradziła sobie z porodem w pociągowej toalecie. - Wszystko jest w należytym porządku. Większość rodziny jest zaskoczona - mówi kobieta. Marię i Kingę Kuś odwiedziła w szpitalu reporterka "Blisko Ludzi" TTV.
- Zarówno mama jak i dzidziuś czują się bardzo dobrze. Dziecko zostało ocenione przez naszą panią doktor neonatolog na stan bardzo dobry - powiedział dr Robert Owertowicz, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala położniczego w Oławie.
Dziewczynka waży 2330 g, ale - jak podkreślił dr Owertowicz - radzi sobie świetnie, tak samo jak mama.
Poród w toalecie
Mała Kinga przyszła na świat we wtorek w pociągu relacji Wrocław-Lublin. W pewnym momencie podróży Maria Kuś poczuła bóle brzucha, więc udała się do pociągowej toalety. Kobieta wspomina, że poród był krótki i bezbolesny. Po wszystkim wyszła z toalety z córeczką na rękach i powiadomiła o wszystkim konduktora.
Podróż dla mamy i jej córki zakończyła się na stacji w Oławie, skąd obie panie zostały przetransportowane karetką do szpitala. Lekarze nie mogli wyjść z podziwu.
- Urodziła tego dzidziusia, zachowując zimną krew - to jedna rzecz, ale druga rzecz, zaopatrzyła tego dzidziusia, przerwała pępowinę - powiedział dr Owertowicz. - Pogratulować - dodaje.
Darmowy bilet i powrót do domu
Odwagę mamy i małej Kingi docenił także przewoźnik. - Postanowiliśmy naszej nowej pasażerce ufundować nagrodę, żeby mogła do ukończenia studiów podróżować za darmo wszystkimi pociągami Przewozów Regionalnych - zapowiedziała Marta Milewska, rzecznik PR.
Maria i Kinga Kuś za kilka dni opuszczą oławski szpital i wrócą do domu. Pani Maria zapowiedziała, że tym razem nie skorzysta z usług kolei i wróci z córką samochodem.
Autor: pk/jk / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV