- Akcja się udała, ale nie czuję się bohaterem - powiedział TVN24 Rafał Karasiński, 38-letni policjant z komendy w Opocznie, który pomógł uratować życie półtorarocznego chłopca. Dziecko przestało nagle oddychać, a funkcjonariusz przez telefon instruował rodziców, jak je reanimować.
Policjant powiedział, że nie czuje się bohaterem, choć akcja ratowania dziecka przez telefon się udała. - Jestem bardzo zadowolony z tego powodu, że dziecko żyje, wszystko jest w porządku i jego rodzice są zadowoleni - powiedział Karasiński.
Pytany skąd u niego tak duże opanowanie, powiedział, iż zawdzięcza to szkoleniom, które są przeprowadzane w policji.
- Uczą nas pokory, i myślę, że każdy z moich kolegów zrobiłby to samo na moim miejscu - powiedział Karasiński.
Dodał, że wielu przypadkach na miejsce zdarzenia pierwszy przyjeżdża policjant, a nie pogotowie, dlatego każdy z funkcjonariuszy powinien umieć przywrócić lub podtrzymać czynności życiowe.
Telefon od matki
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w czwartkowe południe. Policjant pełniący obowiązki zastępcy dyżurnego opoczyńskiej komendy odebrał telefon od kobiety, której półtoraroczny syn przestał oddychać.
Mł. asp. Rafał Karasiński, który przed wstąpieniem do służby był ratownikiem medycznym, spokojnym głosem przez telefon instruował rodziców, jak prowadzić pierwszą pomoc przedmedyczną.
Akcja okazała się skuteczna. Po pewnym czasie matka poinformowała, że chłopczyk zaczął samodzielnie oddychać.
Dziecko w szpitalu
Na miejsce wezwano pogotowie. - Do czasu przyjazdu karetki policjant przez cały czas rozmawiał z matką dziecka, przypominając, aby kontrolowała jego oddech - powiedziała rzeczniczka opoczyńskiej policji Barbara Stępień.
Pogotowie przewiozło chłopca do szpitala na oddział pediatryczny. Dziecko udało się uratować, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Mł. asp. Rafał Karasiński w policji służy od 12. Na co dzień pracuje w zespole ds. nieletnich i patologii. Sam ma troje dzieci.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24