Choć od porwania minęło już tyle czasu, śledczym nie udało się ustalić sprawców.
Tylko zakupy
Jak możemy przeczytać na portalu "Głosu Szczecińskiego" nastolatka porwana została sprzed domu, po tym jak - poproszona przez matkę - wyszła do pobliskiego sklepu. Po kilkunastu minutach zadzwoniła jedynie domofonem i poprosiła matkę o otwarci drzwi. Do domu jednak nie dotarła.
Zdenerwowana długą nieobecnością córki matka wyszła przed blok. Córki jednak nie było, a na chodniku leżały rozrzucone zakupy. Przerażona zaalarmowała męża, który sprawę zgłosił swoim kolegom policjantom. Rozpoczęły się poszukiwania. Po około trzech godzinach udało się odnaleźć zaginioną. Dziewczynka leżała w lasku między osiedlami. Jej nogi przygniecione były złamanym konarem. Sama nie mogła się spod niego uwolnić. Dziewczyna trafiła do szpitala.
Sprawcy nieznani
Do tej pory nie wiadomo, kto, w jaki sposób i dlaczego porwał 14-latkę. Pomimo, że dziecko zostało już przesłuchane prokuratorzy nie chcą ujawnić, czy pokrzywdzona rozpozna sprawców. Zeznania dziewczyny zostały utajnione.
Przez ostatnie miesiące prokuratorzy przesłuchiwali świadków zdarzenia. Niestety żaden z nich nie widział bezpośrednio momentu uprowadzenia dziecka spod klatki schodowej. – Śledztwo prowadzone jest pod kątem pozbawienia wolności małoletniej – tłumaczy prok. Anna Jóźwiak, zastępca Prokuratora Rejonowego śródmiejskiej prokuratury. – W tej fazie postępowania sprawdzamy wszelkie motywy tego zdarzenia - powiedziała.
Źródło: gs24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24