Już niemal cztery miesiące policja i prokuratura poszukują porywaczy 14-letniej córki wysokiego rangą policjanta ze Szczecina. Dziewczynkę uprowadzono 23 maja spod domu na jednym z osiedli na szczecińskim Prawobrzeżu. Do tej pory sprawa była przez policję trzymana w tajemnicy. Ujawnił ją dopiero teraz portal gs24.pl.
Choć od porwania minęło już tyle czasu, śledczym nie udało się ustalić sprawców.
Tylko zakupy
Jak możemy przeczytać na portalu "Głosu Szczecińskiego" nastolatka porwana została sprzed domu, po tym jak - poproszona przez matkę - wyszła do pobliskiego sklepu. Po kilkunastu minutach zadzwoniła jedynie domofonem i poprosiła matkę o otwarci drzwi. Do domu jednak nie dotarła.
Zdenerwowana długą nieobecnością córki matka wyszła przed blok. Córki jednak nie było, a na chodniku leżały rozrzucone zakupy. Przerażona zaalarmowała męża, który sprawę zgłosił swoim kolegom policjantom. Rozpoczęły się poszukiwania. Po około trzech godzinach udało się odnaleźć zaginioną. Dziewczynka leżała w lasku między osiedlami. Jej nogi przygniecione były złamanym konarem. Sama nie mogła się spod niego uwolnić. Dziewczyna trafiła do szpitala.
Sprawcy nieznani
Do tej pory nie wiadomo, kto, w jaki sposób i dlaczego porwał 14-latkę. Pomimo, że dziecko zostało już przesłuchane prokuratorzy nie chcą ujawnić, czy pokrzywdzona rozpozna sprawców. Zeznania dziewczyny zostały utajnione.
Przez ostatnie miesiące prokuratorzy przesłuchiwali świadków zdarzenia. Niestety żaden z nich nie widział bezpośrednio momentu uprowadzenia dziecka spod klatki schodowej. – Śledztwo prowadzone jest pod kątem pozbawienia wolności małoletniej – tłumaczy prok. Anna Jóźwiak, zastępca Prokuratora Rejonowego śródmiejskiej prokuratury. – W tej fazie postępowania sprawdzamy wszelkie motywy tego zdarzenia - powiedziała.
Źródło: gs24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24