To, co mówi Władimir Putin, to on tylko mówi, żeby pokazać, że Ukraińcy nie chcą pokoju, żeby coś zrobić ze swoją armią, jakieś przegrupowanie - powiedział w "Faktach po Faktach" ukraiński poseł Mykoła Kniażycki, komentując zapowiedź krótkiego bożonarodzeniowo "rozejmu" ze strony Moskwy. Były ambasador Polski w USA Ryszard Schnepf odniósł się natomiast do zapowiedzi kolejnej pomocy militarnej dla Ukrainy z Waszyngtonu i Berlina. Według niego jest to element "uzgodnionej postawy całego Zachodu".
Dziennikarz i deputowany do Rady Najwyższej Ukrainy Mykoła Kniażycki oraz były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf mówili w "Faktach po Faktach" w TVN24 o sytuacji Ukrainy w wojnie z Rosją.
Choć Kreml zapowiadał "rozejm" na piątek i sobotę, na czas obchodzonych przez prawosławnych chrześcijan świąt bożonarodzeniowych, to - jak mówił Kniażycki - "nikt nie wierzy (Władimirowi) Putinowi". - I Ukraińcy, i prezydent (Joe) Biden i liderzy europejscy mówili, że mu nie wierzą - przypominał. Jak mówił poseł, "dzisiaj w obwodzie ługańskim 14 razy używała artylerii armia rosyjska".
- To, co mówi Putin, to on tylko mówi, żeby pokazać, że Ukraińcy nie chcą pokoju, żeby coś zrobić ze swoją armią, jakieś przegrupowanie, bo Ukraińcy idą w kontrofensywę na wschodzie naszego kraju. Oczywiście, że to wszystko to tylko kłamstwo Putina - dodał.
Kniażycki mówił także o tym, jak wyglądają święta w Ukrainie. Przekazał, że "część Ukraińców świętowała Boże Narodzenie 25 grudnia, tak samo jak w Polsce albo w innych krajach, to jest decyzja od parafii". Zastrzegł przy tym, że większość będzie świętować jednak "dzisiaj wieczorem i jutro rano".
- Czekamy, co będzie dalej, po tym Bożym Narodzeniu. Bo widzimy, że dzisiaj był alarm powietrzny w Kijowie. Kiedy Rosjanie robią takie alarmy powietrzne, to w następnym dniu, albo na kolejny dzień, używają rakiet przeciwko cywilom – powiedział.
Schnepf: to nowe otwarcie, jeśli chodzi o dostawy, jest uzgodnioną postawą całego Zachodu
Schnepf odniósł się natomiast do pomocy militarnej dla Ukrainy, którą ogłosiły w czwartek Stany Zjednoczone i Niemcy.
Nawiązał w tym kontekście do grudniowej wizyty ukraińskiego przywódcy Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie. - Oczywiście to był ogromny sukces prezydenta Ukrainy, ale to, co najważniejsze, to było uzgodnienie, jakie są cele wojny i jak daleko mogą posunąć się ukraińskie siły w stosowaniu poszczególnych elementów uzbrojenia. Stąd też to, co dzisiaj widzimy, to jakby nowe otwarcie, jeśli chodzi o dostawy broni ze Stanów Zjednoczonych, ale też z Niemiec i Francji, jest po prostu uzgodnioną postawą całego Zachodu - ocenił.
Przekonywał, że "ta koordynacja jest bardzo daleko posunięta i nie ma takich gestów ze strony kanclerza (Olafa) Scholza czy prezydenta (Emmanuela) Macrona, które nie byłyby uzgodnione z prezydentem Bidenem".
- Jesteśmy świadkami wyjątkowej sytuacji, w której Zachód wyjątkowo jak na historię świata działa wspólnie i w uzgodnieniu. To wielkie osiągnięcie tej administracji prezydenta Bidena, który zanim doszło do wojny, zdołał scementować właściwie cały Zachód i NATO - dodał dyplomata.
Źródło: TNV24