W nocy z niedzieli na poniedziałek, w miejscowości Skawa (w województwie małopolskim) samochód, którym podróżowały trzy osoby, uderzył w drzewo, a następnie dachował w korycie rzeki - poinformował w rozmowie z TVN24 Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji. Jak relacjonował, wcześniej za tym autem ruszyli na sygnale policjanci. Za kierownicą siedział 16-latek.
Do wypadku doszło po północy w miejscowości Skawa niedaleko Rabki-Zdroju. Wszyscy uczestnicy wypadku zginęli. Ofiary to 15-letnia dziewczyna i chłopak oraz kierowca w wieku 16 lat - poinformował w rozmowie z TVN24 Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Uderzył w drzewo, wpadł do koryta rzeki
Jak relacjonował rzecznik, patrol zatrzymał się na skrzyżowaniu, żeby ustąpić pierwszeństwa przejeżdżającym samochodom. Wtedy ich uwagę zwrócił pojazd, który - jak mówił funkcjonariusz - na widok radiowozu gwałtownie przyspieszył.
- Wydało się to policjantom podejrzane, ruszyli za tym samochodem, włączyli sygnały, ale był tam rozjazd, nie wiedzieli, w którą stronę ten samochód skręcił (...). Pojechali jedną z tych dróg. Okazuje się, że trafnie tę drogę wybrali, bo zobaczyli pojazd, który dachował w korycie rzeki - mówił rzecznik małopolskiej policji.
Według ustaleń służb samochód najpierw uderzył w drzewo, a następnie wpadł do koryta rzeki Skawy.
Reanimacja bez skutku, zakleszczeni mężczyźni
Jak powiedział Gleń, policjanci najpierw wyciągnęli z samochodu nastolatkę i reanimowali ją.
- Nie przyniosło to skutku. W samochodzie było też dwóch mężczyzn, których nie byli w stanie wyciągnąć, byli zakleszczeni - powiedział. Wyciągnęli ich strażacy.
Rzecznik dodał, że 16-letni kierowca nie miał uprawnień do kierowania. - Być może to było przyczyną takiego zachowania - ocenił.
Poinformował, że wszyscy uczestnicy wypadku pochodzą z tych okolic, gdzie tragedia miała miejsce.
- Ustalamy co ta grupa nastolatków robiła wcześniej i dlaczego weszli w posiadanie samochodu, pomimo braku uprawnień do kierowania - wyjaśniał.
Strażacy wyciągnęli zakleszczonych mężczyzn
Jak mówił wcześniej w rozmowie z TVN24 Tomasz Drozd ze straży pożarnej w Rabce-Zdroju, strażacy wezwani do wypadku zabezpieczyli teren i dostali się do pozostałych dwóch osób poszkodowanych, które znajdowały się w pojeździe.
- Przy pomocy sprzętu hydraulicznego zostały one wydobyte z pojazdu i ewakuowane na jezdnię. Tam zespół ratownictwa medycznego, niestety, nie podejmował czynności reanimacyjnych ze względu na stan ofiar - wyjaśnił Drozd.
Autor: kb//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24