Jeszcze dwa tygodnie temu o włos przegrywał w pierwszej turze z Lechem Kaczyńskim. Ale ostatnio nadrobił straty. Według najnowszego sondażu GfK Polonia, Bronisław Komorowski ma zdecydowaną przewagę nad Lechem Kaczyńskim. Jednak w tajnych sondażach PO lepiej wypada Radosław Sikorski, który rywalizuje z marszałkiem Sejmu o to, aby być kandydatem PO w wyborach prezydenckich.
Gdyby wybory odbywały się w najbliższy weekend, na marszałka Sejmu zagłosowałoby w pierwszej turze 26 procent Polaków. W porównaniu z ostatnim badaniem dla "Rzeczpospolitej" to wzrost o dziewięć punktów procentowych.
Marszałek Sejmu wyprzedziłby Lecha Kaczyńskiego w pierwszej odsłonie walki o prezydenturę o 11 punktów procentowych. A jeszcze przed dwoma tygodniami to urzędujący prezydent był najlepszy w pierwszej turze.
Nie mają szans z marszałkiem?
Jeszcze większą przewagę nad obecnym prezydentem Komorowski uzyskałby w drugiej turze. Zagłosowałoby na niego dwa razy więcej osób niż na głowę państwa (stosunek głosów: 50 proc. Komorowski - 24 proc. Kaczyński).
Lech Kaczyński przegrałby też, gdyby w finałowej potyczce miał się zmierzyć o prezydenturę z Andrzejem Olechowskim, a nie marszałkiem Sejmu. Tu poległby stosunkiem głosów 25 proc. do 41 proc.
W sondażu nie uwzględniono sytuacji, w której w II turze Komorowski spotyka się z Olechowskim. Może dlatego, że na jednego z współtwórców Platformy nadal głosować chce w pierwszej turze tylko sześć procent ankietowanych.
Poparcie dla innych kandydatów utrzymuje się na granicy błędu statystycznego, lub poniżej. Na Jerzego Szmajdzińskiego, kandydata Lewicy, głosować chce trzy procent Polaków (dwa tygodnie temu było 5 proc.). Takim samym poparciem cieszą się również szef Samoobrony Andrzej Lepper i prezes PSL Waldemar Pawlak.
Sondaż GfK przeprowadzono w dniach 18–23 lutego na próbie 989 osób.
Komorowski bardziej negatywny niż Sikorski
Marszałek Sejmu, który bierze wszystko w sondażu GfK Polonia, nie wypada już tak dobrze w poufnych, zewnętrznych badaniach PO. Wskazały one na wysoki elektorat negatywny Komorowskiego. – Zdecydowanie lepiej w nich wypadł Radosław Sikorski (szef MSZ - red.) i m.in. to skłoniło Donalda Tuska do przeprowadzenia prawyborów – przyznaje jeden z posłów Platformy.
Jeśli naszym kandydatem zostanie Komorowski, to wtedy będziemy się zastanawiać, jak zwiększyć jego elektorat pozytywny Tomasz Tomczykiewicz, wiceprezes PO
Poziom negatywnego elektoratu Komorowskiego sięga kilkunastu procent, a to budzi obawy władz PO, że w drugiej turze Komorowski mógłby jednak przegrać z Kaczyńskim.
- Jeśli naszym kandydatem zostanie Komorowski, to wtedy będziemy się zastanawiać, jak zwiększyć jego elektorat pozytywny – komentuje Tomasz Tomczykiewicz, wiceprezes PO.
Politycy Platformy przyznają, że bardziej niż ewentualnych "haków z WSI" boją się wpływu negatywnego elektoratu. Dlatego będą chcieli ocieplić wizerunek marszałka Sejmu. Sposobem na to mają być m.in. liczne spotkania z wyborcami.
PiS woli marszałka, SLD - szefa MSZ
To, kto zostanie kandydatem PO w wyborach prezydenckich: Komorowski, czy Sikorski, rozstrzygnie się na początku kwietnia po przeprowadzeniu prawyborów w partii. Ale opozycja - jak pisze "Polska" - już gra na "swoich kandydatów". PiS woli, by w wyborach prezydenckich wystartował marszałek Sejmu. Powód? Politycy PiS zwracają uwagę, że jest w podobnym wieku co Lech Kaczyński, co uniemożliwia zbudowanie podziału na młodego kandydata PO i starszego z PiS. Marszałek także odwołuje się do wartości konserwatywnych, a prezydent może w tej sferze wygrać.
- I nie irytuje prezydenta sposobem bycia, co ułatwia rywalizację w debatach - podkreśla rozmówca gazety z PiS-u.
Na zwycięstwo Sikorskiego partyjnych prawyborach gra z kolei SLD. Z badania zleconego przez tę partię wynika, że Komorowski dobrze wypada wśród lewicowych wyborców. - Jest dla nich wyborem do zaakceptowania w przeciwieństwie do Sikorskiego - mówi polityk SLD. Dlatego lewica od dwóch tygodni krytykuje marszałka Sejmu za złą organizację pracy parlamentu, konserwatywne poglądy w sprawach takich, jak sprzeciw wobec in vitro i zniesienia ograniczeń chroniących życie nienarodzone.
Źródło: Rzeczpospolita, Polska