Około 42 mln zł planują zaoszczędzić partie podczas tegorocznej kampanii wyborczej. W 2007 roku cztery partie parlamentarne wydały ok. 112 mln zł, po tegorocznych cięciach kwota ta ma spaść do ok. 70 mln. W kryzysie prawie wszystkie partie tną koszty, poza jedną, największą - Platforma Obywatelska planuje podwyższyć wydatki niemal do górnego limitu.
Zgodnie z prawem komitety wyborcze w kampanii obowiązuje limit wydatków. Jak podaje Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego, w tym roku wydatki komitetu wyborczego, który zarejestruje kandydatów do Sejmu i do Senatu we wszystkich okręgach wyborczych, nie mogą przekroczyć 30 mln 612 tys. 295 zł. (W przypadku komitetów wyborczych w wyborach do Senatu - jeden kandydat w jednym okręgu - limit wynosi 55 tys. 102,13 zł.
Łączny limit wydatków na kampanię prowadzoną przez Platformę Obywatelską, w tym kampanię centralną i kampanie indywidualne, to w zaokrągleniu 30 milionów złotych Łukasz Pawełek, skarbnik PO
O tym, ile wydać na kampanię wyborczą, decydują same komitety. Skłonność do wydawania dużych kwot może być ograniczona przez fakt, że od tego roku partie otrzymują o połowę niższe subwencje budżetowe. Tylko w tym roku na konto PO wpłynie ok. 20 mln zł, PiS straci 19 mln, a SLD i PSL - 7 mln zł.
Mimo to Platforma nie zamierza się ograniczać. Jak poinformował jej skarbnik Łukasz Pawełek, partia planuje wykorzystać ustawowy limit. - Łączny limit wydatków na kampanię prowadzoną przez Platformę Obywatelską, w tym kampanię centralną i kampanie indywidualne, to w zaokrągleniu 30 milionów złotych - powiedział. Jak zapewnił, cała kwota będzie pochodziła ze środków własnych, a partia nie planuje zaciągać kredytów.
Reszta tnie
W tym czasie pozostałe partie parlamentarne planują ograniczenie wydatków na kampanię. Prawo i Sprawiedliwość nie zdradza, ile planuje wydać na kampanię. We wcześniejszych wypowiedziach medialnych skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski, który obecnie przebywa na urlopie, mówił, że PiS na kampanię zamierza przeznaczyć 20 lub 21 mln zł. Cztery lata temu było to ponad 28 mln zł.
Podobnie koalicyjne PSL. - Będzie skromnie, finansowanie będzie głównie z wpłat kandydatów. Szacujemy, że nie wykorzystamy przysługującego nam limitu wydatków i nie przekroczymy kwoty 10 mln zł. Z uwagi na kryzys nie planujemy żadnych kosztownych widowisk, kładziemy nacisk na bezpośrednie rozmowy z wyborcami - powiedział szef kampanii ludowców Eugeniusz Grzeszczak. W poprzednich wyborach to ludowcy wydali najwięcej pieniędzy z partyjnej kasy - zdobycie 31 poselskich mandatów kosztowało ich 30 mln zł.
Jeszcze mniej planuje wydać SLD. Według skarbnika Sojuszu Kazimierza Karolczaka SLD chce przeznaczyć na kampanię 7-8 mln zł. - Kampania będzie oszczędna i efektywna, choć na razie trudno oszacować o ile wzrosną koszty w związku z koniecznością inwestycji w płatne reklamy radiowe i telewizyjne oraz billboardy. Na pewno nie przekroczymy ustawowego limitu - podkreślił.
Wpłaty własne
Zgodnie z prawem komitety wyborcze mogą dostawać środki z funduszu wyborczego partii i od kandydatów na posłów i senatorów. Kandydaci mogą wpłacić na rzecz komitetu sumę nie większą niż 45-krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę. W tym roku to 62 370 zł.
Korzyści majątkowe przyjęte przez komitet z naruszeniem przepisów kodeksu wyborczego podlegają przepadkowi na rzecz Skarbu Państwa. Za naruszenie zasad finansowania grozi karą grzywny od 1 tys. do 100 tys. zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24