Niektóre rzeczy nie powinny się cieszyć immunitetem tylko dlatego, że są w sieci - powiedział w "Kropce nad i" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, komentując "naganę", jaką OBWE wystosowała wobec Polski w kwestii zamknięcia strony antykomor.pl i wyroku sądowego dla jej twórcy.
Sikorski stwierdził, że "internet nie jest pustynią prawną" i wpisy ukazujące się na stronie, i krytykujące w ostrych słowach głowę państwa były dość "drastyczne". - Jeśli ktoś pisze "do gazu z kimś" to jest to drastyczne - dodał.
Na "sztandary wolnościowe" się nie nadaje
Minister stwierdził też, że chęć przedstawienia przez Prawo i Sprawiedliwość sprawy twórcy strony antykomor.pl w Parlamencie Europejskim jako przykładu braku wolności słowa, jest złym pomysłem.
- O ile wiem to jest recydywa tego pana. Nie sądzę, by nadawał się na sztandary wolnościowe - podsumował.
Uznał, że problemem "wolności słowa", zwłaszcza w internecie, jest to, że nie jest ona tożsama z "braniem za nie odpowiedzialności". Sikorski przyznał co prawda, że "dałby się przekonać" do likwidacji zapisu w kodeksie karnym mówiącego o poważnych karach za tego typu wykroczenia (twórca strony został skazany na 15 miesięcy robót społecznych - red.), ale pod jednym warunkiem:
- Oczekiwałbym zmiany w orzecznictwie sądów, gdyby politycy - gdy nie było już karnych przepisów - zwracali się (w tych sprawach) w trybie cywilnym. Jeśli likwidujemy przepis karny to powinniśmy tak doprecyzować, aby każdy z nas jako obywatel mógł przeciwdziałać zniesławieniom czy nawoływaniu do przemocy na drodze cywilnej - uznał.
W styczniu 2013 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi umorzył sprawę znieważenia prezydenta Bronisława Komorowskiego przez twórcę portalu Antykomor.pl Roberta Frycza i złagodził wyrok za fałszowanie dokumentów do roku ograniczenia wolności i 30 godzin prac społecznych.
Autor: adso / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24