Donald Tusk nie pochwala decyzji Senatu o utrzymaniu immunitetu Krzysztofa Piesiewicza. Senatorowie natomiast jej bronią. Zbigniew Szaleniec (PO) tłumaczył, że wniosek śledczych był słaby. - Gdyby prokurator Józef Gacek z taką determinacją, jak dziś w mediach, wcześniej przedstawiał fakty, to może wysoka izba podjęłaby inną decyzję - argumentował.
Premier, pytany, czy senatorowie PO nie zrobili błędu w sprawie immunitetu, powiedział: - Zawsze kiedy parlamentarzyści bronią innego parlamentarzysty przed odebraniem mu immunitetu, w mojej ocenie robią błąd. Moja opinia na ten temat jest znana, ale w Senacie nie zawsze jest respektowana - dodał. Od oceny zachowania Piesiewicza jednak się wstrzymał.
- Nie sądzę, żeby problem senatora Piesiewicza był problemem honorowym, nie zauważyłem jego niehonorowych zachowań. Dzisiaj recenzowanie i doradzanie Piesiewiczowi, szczególnie przez niektórych, wygląda trochę na znęcanie się nad kimś, kto i tak naprawdę dużą cenę zapłacił - stwierdził. Dał jednak do zrozumienia, że w polityce go nie widzi.
Prokurator kontra senatorowie
Tymczasem po wywiadzie prokuratora Józefa Gacka dla środowej "Rzeczpospolitej", w którym ten zarzucił senatorom, że z niezrozumiałych powodów umniejszają wartość dowodów i swoją decyzją o nieuchyleniu immunitetu uniemożliwiają dalsze prowadzenie śledztwa, w Senacie zawrzało.
Przewodniczący senackiej komisji regulaminowej Zbigniew Szaleniec (PO) powiedział, że sprawa immunitetu Piesiewicza jest już definitywnie zamknięta i nie zmieni tego żaden wywiad. Przypomniał też, że we wniosku prokuratury nie było mocnych dowodów. - Na tamten czas i według tamtych faktów wniosek prokuratury był na tyle słaby, że komisja regulaminowa i cały Senat podjęły decyzję, aby nie uchylać immunitetu. Fakty przedstawiane wówczas przez prokuratora Gacka poparte były jedynie zeznaniami szantażystów. Naszym zdaniem były one niewystarczające, aby uchylić immunitet - powiedział Szaleniec.
"Trzeba było wcześniej przedstawiać dowody"
W wywiadzie prokurator mówił też, że z filmów jednoznacznie wynika, że Piesiewicz nie był osobą odurzoną i miał świadomość swoich reakcji. Ponadto - zdaniem prokuratora - Piesiewicz brał czynny udział w całym zdarzeniu, a w wielu przypadkach był nawet inicjatorem pewnych zachowań.
Szef komisji regulaminowej uważa za oburzajace, iż warszawski prokurator tylko w mediach prezentuje dowody przeciwko Piesiewiczowi. Według niego, gdyby Gacek z taką determinacją i zdecydowaniem przedstawiał fakty na posiedzeniu komisji regulaminowej, to może komisja i cała wysoka izba podjęłyby inną decyzję. - Choć trudno mi uwierzyć, że wyłącznie na podstawie filmu można wyrokować o tym, czy Piesiewicz zażywał kokainę, czy też inną substancję - zastrzegł Szaleniec.
"Senat podjął słuszną decyzję"
Także w ocenie senatora PiS Piotra Andrzejewskiego, prokuratura w sprawie Piesiewicza popełniła bardzo wiele błędów i wykazała się niespotykaną nadgorliwością, występując przedwcześnie z niepopartym mocnymi dowodami wnioskiem o uchylenie immunitetu. - Senat podjął słuszną decyzję i nie mam tutaj żadnych wątpliwości. Natomiast moje głębokie wątpliwości budzi działanie prokuratury, która poprzez media próbuje wymóc na wysokiej izbie zmianę decyzji. To powinno zostać wyjaśnione, o co zwrócimy się do ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego - powiedział Andrzejewski.
Odbił też piłeczkę w kierunku prokuratury. - Jeżeli upublicznienie tych materiałów nie było uzasadnione dobrem śledztwa, a tylko rozgrywką ambicjonalną i chęcią dowiedzenia, że prokuratura nie popełniła błędu, to wobec prokuratora Gacka powinny zostać wyciągnięte sankcje dyscyplinarne. Po tym wywiadzie zaczynam widzieć, że prokuratura może nie być całkowicie bez zarzutu w tej sprawie. Należy jak najszybciej wyjaśnić, komu jeszcze zależało na tym, aby Krzysztofa Piesiewicza sprowadzić do osoby, która powinna być wyłączona z życia politycznego - zaznaczył Andrzejewski.
Immunitet nie uchylony
Prokuratura, która skierowała do Senatu wniosek o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi, chciała zarzucić senatorowi popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia.
Wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy.
W konsekwencji wniosku prokuratorskiego senator Piesiewicz sam zrzekł się immunitetu, jednak Senat mu go nie uchylił.
kaw/tr
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24