- Fundusz spójności to najważniejszy filar nie tylko dla nas, ale dla całej UE - mówił w Sejmie premier Donald Tusk, rozpoczynając debatę nad budżetem europejskim na lata 2014-2020. Szef rządu przekonywał, że Polska zyskała więcej w porównaniu do poprzedniej perspektywy budżetowej. - Polska wygrała tę najważniejszą cywilizacyjną batalię - podkreślił.
- Klub SLD popiera ustawę zezwalającą prezydentowi na ratyfikację paktu fiskalnego - oświadczył we wtorek szef Sojuszu Leszek Miller. Miller rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że przebieg wtorkowej debaty w Sejmie świadczy o tym, że "opozycja nie dzieli się tylko na lewicową i prawicową, ale także rozumną i bezrozumną". - W imieniu tej rozumnej, czyli SLD, pragnę poinformować wysoką izbę, że popieramy ustawę zezwalającą prezydentowi na ratyfikację paktu fiskalnego - oświadczył Miller. Jak podkreślił, dla Sojuszu jest oczywiste, że pakt jest "koniecznym etapem na drodze do pełnej integracji". Szef SLD zaznaczył, że nie możemy być na zewnątrz klubu państw, które będą wyznaczać tempo integracji, decydować o wskaźnikach makroekonomicznych. - Skazywalibyśmy nasz kraj na rolę państwa peryferyjnego, państwa błąkającego się po bezdrożach Europy, jak ktoś tego nie rozumie, to nie rozumie niczego - ocenił Miller. - Pakt fiskalny jest inwestycją w infrastrukturę naszego kraju, tyle tylko, że w finansową infrastrukturę - powiedział szef Sojuszu.
Klub PSL poprze ratyfikację paktu fiskalnego - zapowiedział we wtorek w Sejmie poseł Stronnictwa Marek Sawicki. Polska nie może pozostać poza paktem fiskalnym, ponieważ groziłoby to wykluczeniem nas z głównego nurtu dalszej integracji gospodarczej UE - mówił. Jak ocenił Sawicki, negocjacje w sprawie paktu to sukces polskiej dyplomacji. - Dzięki twardej postawie zdołała ona przełamać opór Francji w sprawie otwarcia przynajmniej niektórych szczytów euro na kraje spoza eurolandu - przypomniał b. minister rolnictwa. W jego ocenie ponadto Polska nie może sobie pozwolić na pozostanie poza paktem fiskalnym, ponieważ - podkreślił - groziłoby to wykluczeniem naszego kraju z głównego nurtu dalszej integracji gospodarczej Unii Europejskiej". - Z tego względu Polskie Stronnictwo Ludowe będzie za ratyfikacją tego paktu - zapowiedział Sawicki.
Szef MSZ Radosław Sikorski pytany we wtorek w Kiszyniowie przez polskich dziennikarzy o swoje oczekiwania w związku z debatą w Sejmie o ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego: "Wynegocjowanie paktu fiskalnego w takim kształcie, w jakim go mamy, który daje nam wpływ i udział w dyskusji o architekturze strefy euro, mimo że w niej jeszcze nie jesteśmy, było osobistym sukcesem Donalda Tuska, było sukcesem naszej dyplomacji i nie wyobrażam sobie, żeby parlament mógł nam odebrać to prawo zasiadania i wpływania na strefę euro, które pakt nam daje".
Klepacz do posłów PiS: euro nie boją się nawet wasi mocodawcy. Walutą Watykanu też jest euro, przyjęte przez Jana Pawła II.
Na mównicę wchodzi Witold Klepacz z Ruchu Palikota. - Uważam, że pan premier przywiózł z Brukseli całkiem duże pieniądze. Trzeba je tylko tak wydatkować, by uniknąć błędów. Skoro wszystkie kraje UE mówią o sukcesie oznacza to, że zawarto dobry kompromis w Brukseli.
Szczerski podkreśla, że pakt fiskalny jest niezgodny z konstytucją, a polityka wokół niego przypomina mu "Forresta Gumpa" - Dwie myśli: "jeśli widzisz kolejkę, stań w niej" i "jeśli gdzieś szedłem, to biegłem" - te dwa cytaty zdaniem Szczerskiego oddają to, co się dzieje wokół paktu.
Na sali sejmowej słychać głośne komentarze.
Szczerski przekonuje, że jest za wcześnie na przyjęcie euro. - Nie będziemy brać udziału w zmowie ponad głowami Polaków - zaznacza.
Na koniec mówi o pakcie fiskalnym. - To bardzo zły dokument - podkreśla. Zapowiada złożenie wniosku o odrzucenie ustawy ratyfikacyjnej.
- Chce pan pozbawić Polaków własnej waluty. To znak, że stracił pan kontakt z rzeczywistością, nie kuma pan bazy - mówi Szczerski. Podkreśla, że nie spełniamy warunków przyjęcia euro, nie pozwala na to konstytucja, a sami Polacy tego nie chcą. Chce pan dokonać pełzającego zamachu konstytucyjnego, a na to nie może być zgody - dodaje.
- W przeliczeniu na jednego mieszkańca dostaliśmy mniej niż obywatele innych państw z naszego regionu. Dostaliśmy pieniądze, bo jesteśmy biednym krajem - peroruje Szczerski. Przypomina, że w ostatnich latach w Polsce wzrosło bezrobocie, a wiele osób wyjechało za granicę. Zarzuca też premierowi, że wzrost gospodarczy jest bardzo niski.
- Czasami mam wrażenie, że jest pan jak Neron. Tak bardzo kocha pan Polskę, że postanowił pan ją spalić - mówi Szczerski. - A potem w spocie pyta pan Polaków, na co wydać pieniądze z Unii!
Szczerski przekonuje, że pieniądze utracone w czasie negocjacji będą musiały być wypłacone rolnikom z budżetu państwa. - Nie zostaliśmy potraktowani w żaden szczególny sposób. Pan wziął, co dawali i wrócił do domu. Jest pan biernym uczestnikiem tych negocjacji. Dostaliśmy tylko tyle, ile mieliśmy - mówi poseł, zwracając się do premiera.
Na mównicy Krzysztof Szczerski z PiS: składam wniosek o odrzucenie informacji premiera. To podsumowanie negocjacji budżetowych. Trzeba przekłuć ten balon propagandy. Gdybyście powiedzieli: wzięliśmy, co nam dali, miałbym szacunek. Ale wy popadliście w ekstazę - mówi.
Jak przekonuje, Polska nie startowała z poziomu "zero" i że Unia gwarantowała nam duże środki już na samym początku. - W drodze negocjacji straciliśmy co najmniej 14 mld euro. Poza tym, panie premierze, wmawia pan Polakom, że budżet to rodzaj zdrapki - pan drapał i drapał, aż wydrapał. A tu pieniądze dzieli się według reguł prawa. Skoro płacimy pełną składkę, powinniśmy mieć pełny udział w wydatkach - mówi.
- Nie powinniśmy wznosić okrzyków o utracie suwerenności. Jest taki poseł w PiS, który wydobywa z siebie takie okrzyki. Ale na szczęście taki język nie przekonuje naszych obywateli - mówi Grupiński.
Grupiński: wydaje mi się, że prezes Kaczyński mógłby pogratulować premierowi wyniku negocjacji budżetowych. Nie miał daleko.
Rafał Grupiński z PO: pakt fiskalny jest gwarancją dla naszej części świata. Dla Polski płyną korzyści: zwiększenie wiarygodności makroekonomicznej i atrakcyjności inwestycyjnej. Ale najważniejsze jest zwiększenie bezpieczeństwa budżetu i budżetów innych krajów Unii. To bezpieczeństwo naszych portfeli.
Szulc przekonuje, że pakt fiskalny jest umową międzynarodową, a nie częścią prawa europejskiego. - Ale to, co dzisiaj jest prawdziwe, nie musi być prawdziwe jutro. Europa w 2020 roku to będzie inna Europa niż ta, którą znamy dzisiaj. Musimy postanowić, czy chcemy o niej decydować czy stać z tyłu i dać decydować innym - mówi.
Szulc przekonuje, że pakt fiskalny może być ratyfikowany zwykłą większością głósów, a nie 2/3 głosów. Odpiera też argumenty o próbę "przyjęcia euro tylnymi drzwiami". - W pakcie fiskalnym nie ma mowy o zobowiązaniu przyjęcia euro, to wynika z traktatu akcesyjnego - podkreśla.
Na mównicy Jakub Szulc: ratyfikacja paktu fiskalnego nie nakłada na nas nowych obowiązków względem tych z traktatów europejskich. Ratyfikacja traktatu nie oznacza pozbawienia się kompetencji, ale przestrzegania pewnych reguł. Obawy związane z nowymi obowiązkami związanymi z przyjęciem paktu są bezpodstawne.
- Pakt fiskalny wzmacnia naszą pozycję w Europie podczas kluczowych negocjacji. Proszę wszystkich, by o tym pamiętali podczas debaty. Musimy pamietać, że przed nami kilka lat przebudowy strefy euro i UE i nie możemy sobie pozwolić na to, by jakąkolwiek kartę w tych negocjacjach oddać. A pakt fiskalny to naprawdę bardzo znacząca karta w tej grze - kończy minister.
Rostowski zbija argument, iż pakt fiskalny nie jest korzystny dla krajów spoza stefy euro. - To nie utrudni nam współpracy z krajami, które pozostają poza paktem fiskalnym. Przykład Wielkiej Brytanii, która do paktu nie przystąpiła, nie jest dla nas żadnym przykładem. Gdyby Wielka Brytania znalazła się tak blisko wschodniej granicy UE jak Polska, jej stosunek do paktu fiskalnego, byłby zupełnie inny od tego, który ma dzisiaj - uważa. - A gdyby Polska znajdowała się nad Atlantykiem, może mogłaby sobie pozwolić na politykę, którą prowadzi Wielka Brytania.
Rostowski przekonuje, że pakt fiskalny daje Polsce możliwość przyjęcia dodatkowych rygorów, ale nie zobowiązuje nas do tego. - Chociaż te rygory nie są specjalnie ostrzejsze od krajowych rygorów, zapisanych w naszej konstytucji - mówi minister finansów.
- Przystępując do paktu fiskalnego chcemy mieć pełne prawa po przystąpieniu do strefy euro. Pakt fiskalny daje nam wpływ na rozwój strefy euro - mówi Rostowski. - Dobre funkcjonowanie strefy euro jest dla Polski niezwykle ważne - dodał. Przekonuje, że nie ma innej drogi, by mieć wpływ na strefę euro bez ratyfikacji paktu fiskalnego.
- Już nie grozi nam rozpad strefy euro ani rozpad Unii Europejskiej - mówi Rostowski. Jak punktuje, Europejski Bank Centralny podjął decyzję o wykupie obligacji państwowych, dzięki czemu spadły rentowności Włoch czy Hiszpanii. - Obawy inwestorów, że ta wielka katastrofa rozpadu strefy euro może nastąpić, zniknęły. Ale EBC mógł podjąć taką decyzję po deklaracji państw strefy euro, że będą zmierzały w keirunku głebokiej integracji gospodarczej i politycznej strefy euro. Problem, który stoi przed Polską to: jak w tym kształcie Europy się znaleźć?
Na mównicy Jacek Rostowski. - Negocjacje nad przebudową strefy euro są konieczne, aby zabezpieczyć bezpieczeństwo naszej Unii - mówi.
- Pakt fiskalny będzie nakładał na Skarb Państwa pewne obowiązki dotyczące standardów, o których, sądzę, wszyscy marzymy, a nie się boimy. To są bowiem standardy, które będą chroniły polskiego podatnika i polskie państwo przed nadmiernymi ryzykami, które pogrążyły niektóre państwa strefy euro, ponieważ nie stosowały się do standardów, które pakt fiskalny będzie egzekwował - tłumaczył premier. Zaznaczył, że polskie przepisy ustrojowe dotyczące finansów publicznych są jednymi z najlepszych w Europie. - Jeśli poszukujemy kolejnych, mocniejszych standardów, które by wzmacniały kondycję finansową Polski i Europy to dlatego, że mamy świadomość, iż Polski nie można oceniać w odosobnieniu. Polska nie uniknie katastrofy, jeżeli katastrofa dotknie strefy euro czy całej Unii Europejskiej. Tylko ktoś skrajnie naiwny, absolutny ignorant może sądzić, że można wygrać jakieś pieniądze dla Polaków, obstawiając jakąś katastrofę - podkreślił Tusk.
- Namawiam prawicę, aby bez lęku i niepokoju, że coś zagraża polskiej suwerenności, przystąpiła do debaty na temat kryteriów, zarówno traktatowych, jak i wewnętrznych, jakie trzeba spełnić, aby zmienić konstytucję i wejść do strefy euro - mówił Tusk. Mówiąc o spotkaniu Rady Gabinetowej, Tusk podkreślił, że będzie to poważna rozmowa o obiektywnych kryteriach, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych, które trzeba spełnić, aby do strefy euro przystąpić. Jak podkreślił, konieczne jest, aby ogólnonarodowa debata o euro była pozytywna. - Niech będzie debatą nie na temat, kto komu bardziej dowali, ale taką, w której jeden drugiego ostrzega - postulował premier. Jak podkreślił, wprowadzenie w Polsce euro to zadanie na miarę pokolenia i dlatego musi być bardzo dobrze przygotowane. Przekonywał, że "chodzi o to, żeby wspólnie usiąść i zastanowić się, co zrobić racjonalnie, by Polska była jak najszybciej przygotowana, ale też i przekonana" do przyjęcia euro. Mówił, że wprowadzenie w Polsce euro to zadanie na miarę pokolenia i dlatego musi być bardzo dobrze przygotowane. "Nie ma nic gorszego dla Polski niż uznać, że jesteśmy już gotowi, choć tak naprawdę nie będziemy, starać się przegłosować to w Sejmie i przegrać" - mówił Tusk, dodając, że taki scenariusz byłby wyjątkowo szkodliwy dla międzynarodowej pozycji Polski.
Tusk mówił też, że negocjacje nie były łatwe z powodu "pewnego sposobu podejścia do tego, jak traktować poszczególne państwa w tej dyskusji o ich udziale w budżecie europejskim". - Mówiąc wprost, raczej do tej pory obowiązywała zasada i zakładano, że szczególnie jeśli chodzi o politykę spójności, to więcej pieniędzy otrzymywać będą najbiedniejsi i że w związku z tym bardzo trudno było przekonywać, że państwo, które sobie lepiej niż inne radzi w kryzysie, i które w ostatnich latach tej ostatniej perspektywy budżetowej rosło bardziej niż niektóre inne państwa, ma otrzymać najwięcej środków - powiedział.
- To, że Polska okazała się ewidentnym zwycięzcą w tej debacie, zawdzięczamy m.in. tym trafnym sojuszom, ale również wielkiemu wysiłkowi setek Polaków, którzy pracowali w Brukseli i tu w Warszawie, i w innych europejskich stolicach na rzecz zwycięstwa tej argumentacji, która uczyniła z Polski beneficjenta nowego budżetu europejskiego - podkreślił premier. Zwrócił uwagę na porozumienie z Francją. Jak mówił, choć dotychczas Francja optowała wyłącznie za wysokim poziomem Wspólnej Polityki Rolnej, to przełamano "pewien impas w rozmowach polsko-francuskich". - Oba państwa uznały, że będą stanowiły oś aliansu na rzecz obrony polityki spójności i Wspólnej Polityki Rolnej. To przyniosło oczekiwane przez nas efekty - zaznaczył.
Premier przypomniał też, że Polska płaci dziś wyższą składkę do unijnego budżetu, ponieważ w ostatnich latach stała się krajem bogatszym w relacji do średniej europejskiej. - Dlatego tak ważną, kluczową dla Polski była batalia o to, aby mimo większej składki wpływy do Polski były większe, a nie mniejsze - zaznaczył. Według Tuska we wszystkich bez wyjątku algorytmach Polska zyskuje w porównaniu z obecnym budżetem UE (lata 2007-2013), podczas gdy wiele innych państw członkowskich - traci. Polska też - przekonywał szef rządu - zyskuje, jeśli wziąć pod uwagę ilość unijnych pieniędzy przypadających na jednego mieszkańca. - Także w tej, trudnej dla Polski, klasyfikacji, bo jesteśmy ludnym krajem, awansowaliśmy o kilka pozycji w górę - powiedział szef rządu i jako "zupełne nieporozumienie" i "kłamstwo" określił tezę, jakoby nasz kraj znajdował się pod tym względem na końcu unijnej klasyfikacji.
- Miliardy euro, jakie trafiają do naszej ojczyzny, są pieniędzmi, które wspierają nie tylko rozwój infrastruktury, ale w bardzo wielu miejscach, w bardzo wielu wymiarach trafiają także bezpośrednio do ludzi - powiedział szef rządu. Zaznaczył, że bez budżetu europejskiego, bez "tego wielkiego ogólnoeuropejskiego wysiłku finansowego na rzecz spójności, na rzecz wyrównywania szans i możliwości" nie spełniłby się sen, aby Polska stała się faktycznie częścią europejskiej cywilizacji. Dlatego - dodał - rząd tak wielką wagę przykładał do negocjacji nad budżetem unijnym na lata 2014-2020.
- Mijające siedem lat to czas nadzwyczajnego wzrostu cywilizacyjnego, niezależnie od tego, czy była koniunktura czy dekoniunktura - mówił premier, przedstawiając informację o budżetowym szczycie UE. Przypominał, że Polska ma wyższy wzrost gospodarczy niż inne państwa w Europie. - Nie chodzi o przekonywanie, że w Polsce jest świetnie, ale że rozpoczęliśmy drogę, która doprowadziła nas do lepszego startu w negocjacjach - powiedział. Tusk podkreślił, że w argumentacji rząd przyjął strategię zwiększania budżetu. - Argumentacja na rzecz dobrej koperty narodowej dla Polski nie może być egoistyczna. Trzeba było znaleźć uzasadnienie ogólnoeuropejskie, fundusz spójności to najważniejszy filar nie tylko dla nas, ale dla całej UE. To była wielka kampania, którą przeprowadziliśmy skutecznie: powstał polityczny sojusz z 15 państwami, przyjaciółmi spójności - stwierdził premier.
"Zakładaliśmy, że ten bój będzie kluczowy dla Polski"
Dodał, że rząd zakładał, iż bój o budżet będzie kluczowy dla Polski. - Szybko zyskaliśmy przychylność wszystkich instytucji wspólnotowych. I nawet najbardziej sceptyczna opozycja nie jest w stanie zakwestionować, że Polska dostanie więcej pieniędzy teraz niż w poprzednim budżecie. Polska wygrała tę najważniejszą cywilizacyjną batalię. Ale bez ścisłej współpracy z instytucjami wspólnotowymi, z przewodniczącym Rady Europejskiej i PE, głos Polski byłby traktowany jako głos państwa, które dba tylko o swój interes - zaznaczył. Tusk przekonywał, że Europa uwierzyła w te argumenty i starała się przekonywać sceptyków, że polityka spójności musi być chroniona właśnie ze względu na kryzys. - Kryzys spowodował, że pojawiła się teza radykalnych oszczędności także jeśli chodzi o budżet europejski - stwierdził, przypominając, że za cięciami w budżecie był zwłaszcza Londyn i Berlin, a także niektórzy politycy w Polsce. - W naszej ocenie, budżety narodowe, fragmenty budżetu, które będą przypadały poszczególnym krajom, nie będą mogły być większe, jeśli cały budżet będzie mniejszy. Od tego, ile pieniędzy Polska otrzyma, będzie zależało to, na jakim poziomie żyć będą obywatele - argumentował premier.
Budżet uzgodniony
Przywódcy UE na szczycie w Brukseli uzgodnili kompromis w sprawie nowego budżetu. Przewiduje on, że w ciągu siedmiu lat zobowiązania Unii sięgną w sumie 960 mld euro, a rzeczywiste płatności - 908 mld euro. Polska w ramach nowej unijnej perspektywy ma otrzymać 105,8 mld euro, czyli o prawie 4 mld euro więcej niż w poprzednim budżecie, w tym na politykę spójności 72,9 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mld euro. Po informacji premiera dotyczącej szczytu, posłowie zajmą się rządowym projektem ustawy w sprawie ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego. Debata łączna nad tymi punktami ma potrwać 10 godzin.
Autor: jk/ ola / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Rogiński/KPRM