- Albo budujemy Europę, albo utkniemy w okopach Jarosława Kaczyńskiego – taką alternatywę daje Donald Tusk w wywiadzie dla "Polityki". Według premiera Polacy wolą jednak Europę, dlatego jesienią zagłosują na Platformę Obywatelską. - Gwałtownego romansu może już nie będzie. Proponujemy związek partnerski, oparty na zdrowym rozsądku – dodaje.
Według Tuska „spór dzielący PiS i PO dotyka spraw rdzennie polskich”. - Prawdziwa polityczna alternatywa w Polsce jest taka: albo krok po kroku będziemy spokojnie budować Europę w Polsce, co jest moim największym marzeniem, albo utkniemy w okopach wzniesionych przez Jarosława Kaczyńskiego i jego partię – ostrzegł premier.
"Gwałtownego romansu może już nie będzie"
Premier jest też przekonany, że jego partia wygra jesienne wybory. – Gwałtownego romansu może już nie będzie, chwila uniesienia była w 2007 roku. (…) W polityce rozstanie oznacza automatyczny związek z kimś innym. Nie wybierzesz mnie, to wybierzesz kogoś innego. Zasady są proste i znane od tysięcy lat. Jeśli nie ja, to Kaczyński, Pawlak, Napieralski albo Palikot – stwierdził Tusk dodając, że proponuje wyborcom „związek partnerski oparty na zdrowym rozsądku”.
Pytany, czy wewnętrzny spór w partii, a konkretnie konflikt z Grzegorzem Schetyną, który niedawno otwarcie skrytykował rząd, osłabi PO, premier odparł: - Nie sądzę, żeby napięcie wywołane przez marszałka Schetynę miało decydujący wpływ na wyborców. Wydaje mi się, że groźniejsze jest ujawnienie się pewnych postaw, obecnych w każdej partii, kiedy to niektórzy (…) zapominają, że władza to służba i przywilej – powiedział szef rządu.
"Ja ostatecznie decyduję, co szkodzi Platformie"
Według niego zachowanie Schetyny wpisuje się w „pokaz ambicji polityków Platformy, co jest normalne pod koniec kadencji”, a „w Platformie nie została zachwiana hierarchia”.
– Nie chciałbym, żeby jakikolwiek konkurent, który dziś nie jest w stanie konkurować ze mną otwarcie, swoimi zachowaniami szkodził Platformie. (…) Póki ja jestem szefem, to ja ostatecznie decyduję, co szkodzi Platformie, a co nie. Mam prawo sądzić, że po ostatnich doświadczeniach wszyscy, w tym Grzegorz Schetyna, zaakceptowali w całości ten punkt widzenia – dodał.
Premier ocenił też, że Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki nie powinni kandydować do Sejmu, bo „potrzebują więcej czasu, żeby sobie i innym udowodnić sens uczestniczenia w życiu publicznym”. Ogłosił też, że nie będzie ani rekonstrukcji rządu, ani dymisji Tomasza Arabskiego za telefon do szefa PAP.
Źródło: "Polityka"
Źródło zdjęcia głównego: PAP