Stalinowskie metody, granie na czas i zamierzoną nieudolność w stanowieniu prawa - zarzuca Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego posłom Prawa i Sprawiedliwości, którzy chcą kolejny, trzeci raz, nowelizować ustawę o Sądzie Najwyższym. Zdaniem profesor Małgorzaty Gersdorf, wnioskodawcy nie wiedzą, co czynią, bo zmiany przez nich projektowane będą miały skutek odwrotny do zamierzonego.
Sąd Najwyższy wydał opinię o poselskim projekcie ustawy o nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. "To już trzecia zmiana tego aktu prawnego, mimo że obowiązuje on od miesiąca" - napisała na wstępie sędzia Małgorzata Gersdorf.
Trzy nowelizacje w miesiąc
Przypomnijmy, podpisana 2 maja przez prezydenta nowelizacja ustawy o SN doprecyzowuje zasady wygaszania kadencji pierwszego prezesa i powoływania nowego, wydziela i gwarantuje niezmienność w ciągu roku budżetu Izby Dyscyplinarnej oraz zakłada, że zanim zakończy się procedura wyłaniania ławników SN przez Senat, w składach orzekających Sądu Najwyższego będą mogli zasiadać ławnicy warszawskich sądów okręgowych. Wcześniejsza nowelizacja zrównywała wiek przechodzenia w stan spoczynku sędziów kobiet i mężczyzn.
Kiedy 2 maja prezydent podpisywał drugą nowelizację ustawy, grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości zgłosiła projekt trzeciej nowelizacji. Przewiduje ona ograniczenie skargi nadzwyczajnej tylko do sytuacji "gdy będzie to absolutnie niezbędne z punktu widzenia zasady demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej". Skargę nadzwyczajną mogliby zgłaszać tylko Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich. Trzecia zmiana ma umożliwić Sądowi Najwyższemu wyrokowanie w sprawach nadzwyczajnych w taki sposób, aby ograniczyć się tylko do symbolicznego stwierdzenia naruszenia prawa, który nie narażałby skarbu państwa na roszczenia odszkodowawcze.
Wnioskodawcy, których reprezentuje poseł Marek Ast, twierdzą, że seria nowelizacji wychodzi naprzeciw zaleceniom Komisji Europejskiej, która wszczęła wobec Polski procedurę ochrony praworządności. Wśród żądań Brukseli jest m.in. wycofanie się Polski ze skargi nadzwyczajnej i z nadmiernego - zdaniem KE - wpływu prezydenta na Sąd Najwyższy. Poseł Ast mówił 4 maja, że nowelizacja ogranicza, a nie likwiduje skargę nadzwyczajną tak, aby prezydent nie musiał się wycofywać z danego publicznie słowa, że taka skarga będzie, a jednocześnie wyjść naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej.
"Nowelizacja nie uwzględnia zaleceń Komisji Europejskiej"
Sąd Najwyższy uważa wszystkie te rozwiązania za złe. Z uwag spisanych przez prof. Małgorzatę Gersdorf wynika, że ani te rozwiązania nie zadowolą Brukseli, ani też nie spełnią oczekiwań projektodawców.
Na początku jednak pierwsza prezes SN wytyka posłom, że już trzeci raz próbują zmieniać akt prawny, który obowiązuje zaledwie nieco ponad miesiąc.
"Przedmiotowe zmiany nie świadczą dobrze o jakości legislacyjnej kolejnych zgłaszanych projektów ustawy o SN. Negatywnie wpływają również na stabilność systemu prawa i jego ocenę" - gani posłów sędzia Gersdorf.
Pierwsza prezes przypomina, co Komisja Europejska zaleciła Polsce i wytyka posłom, że projektowane przez nich zmiany nie wychodzą naprzeciw rekomendacjom Brukseli.
"Projektowana nowelizacja nie uwzględnia bynajmniej podstawowych kwestii które są przedmiotem zaleceń Komisji Europejskiej. (...) W dokumencie tym zalecono bowiem 'zagwarantowanie, aby ustawa o Sądzie Najwyższym została zmieniona, tak aby: nie stosowano obniżonego wieku emerytalnego do obecnych sędziów Sądu Najwyższego, usunięto swobodę decyzyjną Prezydenta RP w odniesieniu do przedłużania czynnego mandatu sędziów Sądu Najwyższego oraz usunięto procedurę dotyczącą skargi nadzwyczajnej'. Tymczasem projektowana ustawa nie tylko nie usuwa skargi nadzwyczajnej, lecz poszerza zakres swobody w orzekaniu w sprawach nią zainicjowanych" - czytamy w uwagach Sądu Najwyższego.
Kto będzie ważniejszy - sąd czy trybunał?
Dlaczego pierwsza prezes zarzuca posłom, że poszerzają, a nie ograniczają zakres obowiązywania skargi nadzwyczajnej? Według Małgorzaty Gersdorf, konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej, w której chcą umocować skargę nadzwyczajną posłowie, jest szerszym pojęciem niż zapewnienie praworządności i sprawiedliwości społecznej, o czym mówią obecne przepisy.
Sędzia Gersdorf zauważa, że związanie skargi nadzwyczajnej bezpośrednio z artykułem Konstytucji dodatkowo wmiesza w procedurę rozpatrywania skarg Trybunał Konstytucyjny, co jej zdaniem musi skończyć się albo ograniczeniem autonomii Sądu Najwyższego, albo marginalizacją Trybunału Konstytucyjnego.
Do ograniczenia autonomii Sądu Najwyższego dojdzie według Gersdorf wtedy, gdy SN za każdym razem będzie pytał Trybunał, czy w konkretnej sprawie doszło do naruszenie konstytucyjnej gwarancji.
Drugi scenariusz - według pierwszej prezes - może polegać na ustanowieniu takiej praktyki, że Sąd Najwyższy sam będzie decydował czy konstytucyjna gwarancja została czy nie została złamana. I to doprowadzi - jej zdaniem do marginalizacji Trybunału.
Jakie skutki dla wnoszącego skargę
Sędzia Małgorzata Gersdorf zwraca posłom uwagę, że niedokładnie ograniczyli liczbę instytucji mających prawo do składania skargi nadzwyczajnej. Pierwsza prezes dowodzi, że gdyby czytać w całości proponowane zmiany i obowiązujące przepisy, dojdzie do sytuacji, w której skargi nadzwyczajne na wyroki sądów sprzed 3 kwietnia 2018 roku będą mogli składać rzeczywiście tylko Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny. Tymczasem wyroki orzeczone po tej dacie nadal będzie mogło zaskarżać w trybie nadzwyczajnym wiele instytucji - od prezesa Prokuratorii Generalnej po rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw.
W uwagach pierwszej prezes znajduje się również zarzut, że tak naprawdę nie wiadomo, co oznacza stwierdzenie, że w niektórych sprawach ze skarg nadzwyczajnych Sąd Najwyższy "ogranicza się do stwierdzenia wydania zaskarżonego orzeczenia z naruszeniem prawa". Przede wszystkim nie wiadomo co to będzie oznaczać dla osoby która wniosła skargę nadzwyczajną.
"Wątpliwości wywołuje także to, jakie skutki dla wnoszącego skargę wywołuje stwierdzenie przez SN, że zaskarżone orzeczenie zostało wydane z naruszeniem prawa" - pisze Małgorzata Gersorf, po czym wskazuje na kolizję planowanego przez posłów przepisu z innymi aktami prawnymi, co już jest branżowym wywodem prawniczym.
Komunistyczna taktyka salami
Małgorzata Gersdorf nie ogranicza się do analizy projektowanych przepisów. W dokumencie znajdują się również jej refleksje co do filozofii stanowienia prawa.
Pierwsza prezes zarzuca posłom, że wykonują pozorowane ruchy, które mają uśpić czujność Komisji Europejskiej i tak naprawdę są grą na czas - polegającą na przedłużaniu sporu z Brukselą do 3 lipca kiedy najstarsi sędziowie Sądu Najwyższego będą musieli przejść w stan spoczynku i nie da się tego już cofnąć żadnym aktem prawnym.
"Celem tego projektu jest przedłużenie dialogu z Komisją Europejską poza datę 3 lipca br., kiedy to sędziowie Sądu Najwyższego, którzy nie złożyli Prezydentowi RP oświadczenia o woli dalszego orzeczenia w trybie przewidzianym ustawą o SN, przejdą w stan spoczynku. Po tej dacie kwestionowane z punktu widzenia prawa europejskiego rozwiązania wywołają skutki których kolejne nowelizacje ustawy o SN nie będą mogły znieść" - dowodzi Małgorzata Gersdorf.
Sędzia - pierwsza prezes sugeruje też, że kolejne drobne nowelizacje ustawy o Sądzie Najwyższym mają na celu pozorowanie ustępstw, a tak naprawdę są konsekwentnym dążeniem do innego celu.
"Trudno też nie odnieść wrażenia, że kolejne zmiany ustawy o SN stanowią wyraz z góry przyjętej taktyki w toku prowadzonego z Komisją Europejską dialogu, nawiązującej w swych założeniach do niesławnej „taktyki salami” (węg. Szalámitaktika). Chodzi tu bowiem wprowadzanie szeregu drobnych i niewiele znaczących w istocie zmian w celu wywołania wrażenia, że zmiana jest istotna i realizuje pokładane w niej oczekiwania, w istocie prowadząc do założonego od początku celu".
Przy tym akapicie znajduje się przypis odsyłający do "pojęcia i etymologii sformułowania 'taktyka salami' i autora tego pojęcia, tj. Mátyása Rákosiego". Przypomnijmy Rákosi był węgierskim komunistą, który mianem taktyki salami (czyli odkrajania po plasterku) nazwał wymyślony przez Stalina plan stopniowego eliminowania demokracji i przejmowanie władzy przez zależnych od ZSRR komunistów w krajach Europy Środkowej po II wojnie światowej.
Państwo prawne to nie państwo partyjne
Małgorzata Gersorf przypomina też posłom jak powinni rozumieć sformułowane w Konstytucji stwierdzenie, że "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej".
"'Państwo prawne" oznacza tyle, co państwo oparte na przepisach prawa stanowionego przez organ przedstawicielski, czego nie można jednak mylić z państwem partyjnym (zwłaszcza z kierowniczą rolą jednej partii, jak w PRL) czy państwem teokratycznym, jak w społeczeństwach wyznających religijny fundamentalizm.
Warto również zauważyć, że oparcie państwa prawnego na zasadach sprawiedliwości społecznej ma przeciwdziałać totalitarnej koncepcji państwa, w ramach której przepisy prawa stają się uzasadnieniem dla dyktatorskiego czy autorytarnego sposobu sprawowania władzy" - przypomina pierwsza prezes Sądu Najwyższego.
Autor: jp / Źródło: tvn24.pl