Trynkiewicz ofiary łowił nad jeziorem. Nie zabijał, "gdy nie było warunków"

Ze swoimi ofiarami Trynkiewicz zawsze spotykał się w mieszkaniutvn24

Mariusz Trynkiewicz przez ostatnie dwa lata przed brutalnym zabiciem czterech chłopaków, do swojego mieszkania zaprosił kilkunastu innych. Nie zabijał, bo "nie było odpowiednich warunków". Kiedy się pojawiły, z realizacją planu nie miał problemów. Bo - jak wynika z sądowych akt - zawsze wybierał tych wrażliwszych, słabszych, takich, którym najłatwiej było zaimponować. Kim były ofiary człowieka nazwanego "szatanem z Piotrkowa"?

Kolejne przypadki kontaktów Mariusza Trynkiewicza z małymi chłopcami wychodziły na jaw w czasie trwania śledztwa i procesu w 1989 roku, w którym odpowiadał za poczwórne zabójstwo. Z akt sprawy, do których mieliśmy dostęp za zgodą sądu, wynika, że oskarżony za każdym razem postępował według nakreślonych wcześniej zasad i scenariusza. Psycholodzy dostrzegali jednak eskalację przemocy, jak gdyby sprawdzał, na ile może sobie pozwolić bez poniesienia za to konsekwencji.

Jedna prawidłowość wybijała się najwyraźniej: Trynkiewicz zawsze wybierał chłopców wrażliwszych, słabszych, takich, którym najłatwiej było zaimponować wiatrówką, akwarium, czy motorem "Java 350".

Jeden pochodził z rozbitej rodziny, o innym mówili, że był wrażliwy i zagubiony, któryś nie był zadowolony, bo lato musiał spędzić w mieście, a u jeszcze innego stwierdzano nieprawidłowy przebieg rozwoju intelektualnego.

Kim były ofiary, gdzie je wyszukiwał, jak rozmawiał i co decydowało o tym, że czasami, po kilku godzinach przetrzymywania, wypuszczał do domu, a innym razem nie?

Działka rodziców

Pierwsza ofiara, o której wiadomo, to 13-letni Robert W. 29 grudnia 1986 r. chłopiec zostaje zaciągnięty siłą na działkę we Włodzimierzowie pod Piotrkowem Trybunalskim, należącą do rodziców 24-letniego wówczas Trynkiewicza.

Przez około trzy godziny mężczyzna, który jest wtedy na przepustce z wojska, przetrzymuje chłopca w domku. Wypytuje o to, czym zajmują się rodzice i czy wiedzą, gdzie jest. Demonstruje swoją siłę przywiązując 13-latka do kraty okiennej.

Kilka dni później zagaduje 14-letniego Pawła P. Kiedy chłopak nie chce pójść do domku dobrowolnie, zostaje do tego zmuszony nożem. Po trzech godzinach 14-latek ucieka i o sytuacji opowiada w pierwszej wsi, do której dobiega. Potrafi wskazać miejsce, w którym go przetrzymywano.

Trynkiewicz wpada w ręce milicji szybko. Noc spędza już na komisariacie, rano odwożą go do jednostki wojskowej. Rozpoczyna się śledztwo i proces. Na początku maja 1987 roku, a więc po trzech miesiącach, zostaje skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Więzienia Trynkiewicz jednak się nie boi i kilka tygodni po uprawomocnieniu się wyroku, korzystając z kolejnej przepustki, zwabia do domku letniskowego 12-letniego Szymona F. - wrażliwego chłopaka, który tego dnia zdaje egzamin do szkoły muzycznej.

Na działkę docierają "okazją", Szymon myśli, że jedzie jako zawodnik "na zastępstwo" w meczu piłkarskim, a obok niego siedzi trener. Trynkiewicz trzyma go przez około pięć godzin. Zanim go wypuści, zmusi chłopca do rozebrania się, położenia na łóżku i przyzwolenia na dotykanie swojego ciała.

Kolejne śledztwo i kolejny wyrok. 4 marca 1988 r. sąd orzeka, że Trynkiewicz za dopuszczenie się czynu lubieżnego i przetrzymywanie 12-latka musi spędzić 1,5 roku w więzieniu. Łącznie ma do odsiedzenia 2,5 roku, bo odwieszony zostaje poprzedni wyrok.

Mieszkanie po babci

Mieszkanie, do którego Mariusz Trynkiewicz zapraszał swoje ofiaryAkta procesu Mariusza Trynkiewicza

Nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości wobec Mariusza Trynkiewicza ujawnia się kolejny raz już po niespełna miesiącu od wydania wyroku.

2 kwietnia 1988 roku 26-latek otrzymuje czteromiesięczną przerwę w odbywaniu kary. Do domu wraca na Święta Wielkanocne.

I od razu zaczyna wprowadzać w życie kolejny etap swojego planu. Jeszcze w kwietniu jedzie "Javą" nad jezioro Bugaj, ma ze sobą wiatrówkę. Wie, że mali chłopcy łapią tam często pokarm dla rybek. Spotyka Marcina P. i Roberta Ł., chłopców w wieku 11-12 lat.

Trynkiewicz zwabia ich do mieszkania, które zajmuje sam, propozycją postrzelania do tarczy. Robert Ł. przychodzi tylko raz. Jego kolega kończy odwiedzać Trynkiewicza kiedy ten proponuje, by zrzucił z siebie założony mu wcześniej kostium gimnastyczny. Strój był specjalnie przygotowany, chodziło tylko o to, żeby chłopcy na jego oczach przebierali się, a później wykonywali ćwiczenia, które miały być "rozgrzewką" strzelecką.

26-latek szybko znajduje kolejne ofiary. Jeszcze przed końcem roku szkolnego, w czerwcu 1988 r., rozmawia z Robertem J. Chłopak zaczepia go sam, bo rozpoznaje w nim byłego nauczyciela.

Trynkiewicz po raz pierwszy proponuje wtedy 15-latkowi, żeby przyprowadził swoich kolegów i spotkał się z nim w okolicach pobliskiej strzelnicy. Do mieszkania zaprasza jednak tylko kolegę Roberta J.

To Tomasz O., który - jak później przyzna Trynkiewicz - wydaje mu się łatwiejszym celem. O. przychodzi na strzelanie. I też musi rozgrzewać się w kostiumie.

Zawsze najsłabsi

W tym samym miesiącu Trynkiewicz próbuje zwabić znad jeziora do swojego mieszkania 12-letniego Konrada F. i Tomasza S. Pretekst jest ten sam - strzelanie z wiatrówki, obietnica zapisu do sekcji strzeleckiej.

Ale tym razem jest to próba nieudana. Pierwszy z chłopców opowiada o sytuacji ciotce, a ta zabrania mu kontaktów "ze zboczeńcem".

Mariusza W. i Jacka S., uczniów piątej i szóstej klasy szkoły podstawowej, Trynkiewicz spotyka pod koniec czerwca. Chłopcy przychodzą do jego mieszkania oddzielnie.

Taki warunek jest zawsze. Przed pierwszym spotkaniem, jak wcześniej, bada sytuację i wypytuje o rodziców - czym się zajmują, jaka jest sytuacja w domu, czy wiedzą, co robią ich dzieci. Nakazuje chłopcom złożyć oświadczenie, że wszystko, co zobaczą i usłyszą, muszą zachować w tajemnicy. Oświadczenia Trynkiewicz wymyślił wtedy, gdy w mieszkaniu rodziców płacił małym chłopcom 1 tys. zł za pozowanie nago do jego rysunków. "(…) Podstawowym celem było oglądanie ciał" - przyznawał potem podczas śledztwa.

Z dwójki Mariusz W. - Jacek S. od początku bardziej Trynkiewicza interesował ten pierwszy. Z opinii psychologa wynika, że W. "wykazywał rozwój umysłowy poniżej normy, miał obniżoną w stosunku do wieku zdolność rozumienia sytuacji społecznych, a także zdolność abstrahowania". Były nauczyciel to wykorzystał.

W późniejszym procesie, w którym sąd skazał go na karę śmierci za poczwórne zabójstwo, udowodniono mu, że Mariusza W. zmuszał do ćwiczeń w kostiumie, rozbierania się i "obmacywał jego ciało".

Pierwsze zabójstwo. Za strzelanie i "wyjazd na obóz"

4 lipca 1988 r., już po zakończeniu roku szkolnego, Trynkiewicz poznaje swoją kolejną ofiarę. W przypadku 13-letniego Wojciecha P. ma jednak inny plan.

Według prokuratorów o tym, że będzie chciał pozbawić go życia, wiedział już na początku ich spotkania. Przygotował też scenariusz, jak zmylić jego rodziców i milicję.

Ofiarę wybrał starannie. Z wyjaśnień Trynkiewicza: "(...) już idąc tam nad jezioro byłem myślami, że jeżeli uda mi się sprowadzić chłopca, to go w mieszkaniu zabiję".

Rodzice Wojciecha P. nie byli małżeństwem i od sześciu lat mieli ze sobą słaby kontakt. W dzień swojej śmierci P. był pod opieką ojca. Z mamą widział się ok. godziny 14, kiedy przyszedł na działkę zapytać, czy może pójść wykąpać się nad jezioro.

Zofia P. nie chciała się zgodzić, ale widząc przygnębienie syna, ustąpiła. Chłopiec wiedział, że tego lata nigdzie nie wyjedzie, szukał atrakcji. W prokuraturze matka opisywała P. jako osobę "łatwowierną", "ustępliwą". Uczył się średnio. Warunki do nauki i sytuację rodzinną miał ciężką. Na 18 m kw. mieszkał z matką i jej synem z pierwszego małżeństwa. Ojciec nie musiał płacić alimentów. Sam Trynkiewicz mówił potem w rozmowie z psychiatrami, że "żal mu było Wojtka z powodu warunków rodzinnych".

Pocztówka do mamy

Pocztówka i anonim, który Trynkiewicz wysłał po pierwszym zabójstwie do matki chłopcaAkta procesu Mariusza Trynkiewicza

Prokurator stwierdził w akcie oskarżenia, że Mariusz Trynkiewicz "od razu zauważył stan chłopca" i postanowił to wykorzystać.

Po kilku godzinach w jego mieszkaniu, do którego zwabił ofiarę, między innymi propozycją zorganizowania wyjazdu na obóz strzelecki, P. powiedział, że czuje się tam "jak u tatusia". Krótko po tym Trynkiewicz go udusił.

Wcześniej jednak kazał 13-latkowi napisać na pocztówce do mamy: "Kochana mamusiu, jestem w bezpiecznym miejscu z ogłoszenia i zarabiam trochę pieniędzy i niedługo wrócę Wojtek".

Według prokuratury i sądu na pewno wtedy oskarżony wiedział już, że będzie chciał pozbawić chłopca życia. A być może plan ten opracował jeszcze wcześniej, gdy wychodził z domu nad jezioro.

Pocztówkę z Piotrkowa Tryb. Trynkiewicz wysłał krótko po śmierci chłopca. Kilka dni później przesłał jeszcze anonim z wyciętymi z "Głosu Robotniczego" słowami, z których miało wynikać, że 13-latek trafił do sekty i do domu będzie mógł wrócić dopiero, gdy rodzice wpłacą 50 tys. zł okupu. Do listu dołączył kosmyk włosów P. "Ja musiałem w dniu zabójstwa pomyśleć o tym, że włosy będą mi potrzebne i dlatego uciąłem…" - tłumaczył później prokuratorom. Anonim i pocztówka miały jedynie zmylić organy ścigania, co zresztą się udało.

"Podtrzymywanie u rodziców nadziei, że ich syn żyje" miało świadczyć według sądu o "stopniu wyrachowania" oskarżonego.

Sąd: zgubiło ich to, że byli razem

Po tym zabójstwie, jak wyjaśniał, "miał przerwę w potrzebie zabijania". Ale zdaniem prokuratorów, potrzeba cały czas była w nim taka sama. Czekał tylko na to, co się wydarzy. Na to, czy ukryte przez niego ciało zostanie znalezione i czy ktoś rzuci podejrzenie na niego. Nic takiego się nie stało. I dlatego już po niespełna miesiącu - 29 lipca 1988 r. - Trynkiewicz znów wyszedł nad wodę po to, by zabić.

Podczas kluczowego dla prokuratury przesłuchania z 19 września przyznawał, że "myśl o potrzebie zabijania przyszła mu już wtedy", gdy zobaczył trzech chłopców "idących po wale nad jeziorem". Gdyby było ich więcej, "to też by ich zabił" - dodawał.

Chłopcy, czyli 12-letni Krzysztof K. i Artur K. oraz 11-letni Tomasz Ł., znali się od dawna. Dwaj ostatni byli kuzynami, Krzysztof K. mieszkał po sąsiedzku. Tego dnia ojciec przywiózł Artura do ciotki i zostawił pod jej opieką. W pewnym momencie chłopcy zostali jednak sami. Wtedy wpadli na pomysł żeby pojechać nad wodę. Namówili jeszcze Krzysztofa K.

Z poprzednimi ofiarami całą trójką łączyło wiele. Nie pochodzili z bogatych domów i inteligenckich rodzin. Mieli dużą swobodę i kiepskie perspektywy na atrakcyjne spędzanie czasu.

Różnili się natomiast tym, że byli mniej łatwowierni i bardziej świadomi, niż poprzednie ofiary. Chłopcy nie uczyli się źle, mieli swoje małe pasje.

Krzysiek ćwiczył judo, Tomek zbierał znaczki, a jego starszy o rok kuzyn hodował rybki i króliki. Kiedy Artur szedł je karmić, wolał, żeby ktoś był zawsze przy nim. Bał się ciemności. Według sądu chłopców zgubiło to, że tamtego dnia, 29 lipca, byli w grupie. W pojedynkę żaden nie zgodziłby się pójść do mieszkania obcego mężczyzny.

Dlaczego Trynkiewicz postanowił ich zabić? Bo - jak tłumaczył - poczuł wyższą siłę i wiedział, że wszystkie okoliczności są po jego stronie. Rodzice nie mogli się domyślać gdzie są ich dzieci. Żadne nie było synem dozorcy ani nie mieszkało w bloku obok (jak dwie jego wcześniejsze ofiary, których z tego powodu nie zabił). Chłopcy mieszkali na drugim końcu miasta. Nikt nie mógł więc powiązać Trynkiewicza z ich zaginięciem.

"Zabiłbym każdego"

Z akt wynika, że kiedy chłopcy zaczęli obawiać się pretensji rodziców z powodu ich długiej nieobecności, Trynkiewicz nagle "poczuł zdenerwowanie, zaniepokojenie".

Gdy chłopcy chcieli już wychodzić, zaczął zadawać ciosy nożem. "Gdyby tych chłopców było więcej, to też bym ich zabił. Tych chłopców nie głaskałem przed śmiercią, nie kazałem im się przebierać. To jakby mnie nie interesowało. Interesowało mnie tylko ich zabicie" - opowiadał podczas wspomnianego przesłuchania z 19 września, tuż przed przewiezieniem go na sześciomiesięczną obserwację psychiatryczną do Warszawy.

Sąd doliczył się "przynajmniej 18 ciosów". Ale kiedy we wrześniu kolejnego roku, uzasadniał wyrok skazujący Trynkiewicza na śmierć, stwierdzał: "Żadna ze stwierdzonych ran nie była tego rodzaju, ażeby natychmiast powodować śmierć". Chłopcy umarli z wykrwawienia, być może już po tym, jak Trynkiewicz zniósł ich ciała do piwnicy. "Natychmiastowa pomoc lekarska mogłaby uratować życie każdego (...)" - pisał sąd.

Autor: ŁOs/ ola / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Tragedia podczas ćwiczeń strażaków ochotników w Ostrowie Wielkopolskim. W komorze dymowej nagle zasłabł strażak OSP Żerniki w powiecie kaliskim. Mimo godzinnej walki lekarzy, życia 39-latka nie udało się uratować. O godzinie 18 w jednostkach straży pożarnej w całej Polsce zawyją syreny i minutą ciszy zostanie oddany hołd zmarłemu strażakowi.

Tragedia podczas ćwiczeń, nie żyje strażak ochotnik. O 18 w całej Polsce zawyją syreny

Tragedia podczas ćwiczeń, nie żyje strażak ochotnik. O 18 w całej Polsce zawyją syreny

Źródło:
tvn24.pl

Brytyjski turysta został zaatakowany przez rekina w Trynidadzie i Tobago - poinformowały w sobotę brytyjskie media. 64-letni mężczyzna przebywa na oddziale intensywnej terapii. Do ataku doszło zaledwie 10 metrów od brzegu.

Atak rekina. Turysta znajdował się zaledwie 10 metrów od brzegu

Atak rekina. Turysta znajdował się zaledwie 10 metrów od brzegu

Źródło:
BBC, PAP

Koncern paliwowy Galp odkrył u brzegów Namibii, na południu Afryki, złoże ropy naftowej uważane za jedno z największych na świecie. Według wstępnych szacunków portugalskiej firmy zasobność złoża to co najmniej 10 miliardów baryłek ropy naftowej.

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Źródło:
PAP

Na okręg lwowski spadły dziś dziesiątki bomb i rakiet. Jedna z nich 15 km od naszej granicy. Morawiecki w tym czasie ustala w Budapeszcie wspólną antyeuropejską strategię z proputinowskimi politykami skrajnej prawicy - napisał w sobotę w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.

W Ukrainie bombardowania, Morawiecki w Budapeszcie. Tusk: Głupota? Zdrada? Czy jedno i drugie?

W Ukrainie bombardowania, Morawiecki w Budapeszcie. Tusk: Głupota? Zdrada? Czy jedno i drugie?

Źródło:
tvn24.pl

Lewica zainaugurowała kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Na sobotniej konwencji koalicji zaprezentowano liderów i liderki list do europarlamentu.

Lewica przedstawiła kandydatów do Parlamentu Europejskiego

Lewica przedstawiła kandydatów do Parlamentu Europejskiego

Źródło:
TVN24

Kuria Warszawsko-Praska zawiesiła w wykonywaniu obowiązków proboszcza parafii św. Faustyny na warszawskim Bródnie. Duchowny jest podejrzany o oszustwa podatkowe i przywłaszczenie datków od wiernych. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Źródło:
PAP

Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów opublikowano najnowsze oświadczenie majątkowe Donalda Tuska. Znalazły się w nim informacje o oszczędnościach i dochodach, a także polisy na życie premiera według stanu na koniec 2023 roku.

Opublikowano oświadczenie majątkowe Donalda Tuska

Opublikowano oświadczenie majątkowe Donalda Tuska

Źródło:
tvn24.pl

Po pierwszym czytaniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, zatytułowanego "w obronie chrześcijan", w Sejmie zaczęła się gorąca dyskusja. Marcin Józefaciuk (KO) powiedział, że "religia jest jak pewien męski organ". - Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nosem, to już mamy pewien problem - mówił. Później w rozmowie z portalem wprost.pl tłumaczył, że chodziło mu o mózg. - Jeżeli czyjeś myśli poszły w innym kierunku - nie mam na to wpływu - dodał.

Józefaciuk w Sejmie: religia jest jak pewien męski organ. Następnego dnia tłumaczył, że chodziło mu o mózg

Józefaciuk w Sejmie: religia jest jak pewien męski organ. Następnego dnia tłumaczył, że chodziło mu o mózg

Źródło:
PAP, wprost.pl

PKO Bank Polski zwraca uwagę na fałszywe wiadomości, w których oszuści podszywają się pod tę instytucję. Nie należy otwierać załącznika, możesz stracić pieniądze i kontrolę nad kontem - przestrzega bank.

Wielki bank ostrzega przed oszustami. "Możesz stracić pieniądze"

Wielki bank ostrzega przed oszustami. "Możesz stracić pieniądze"

Źródło:
tvn24.pl

W Chile skrócono tydzień pracy z 45 do 44 godzin. To pierwszy etap rozłożonego na pięć lat procesu mającego ostatecznie doprowadzić do 40-godzinnego tygodnia pracy w 2028 roku – podał wydawany w Santiago dziennik "La Tercera".

Skracają tydzień pracy. "Pięć lub sześć lat temu to wydawało się niemożliwe"

Skracają tydzień pracy. "Pięć lub sześć lat temu to wydawało się niemożliwe"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Podatek wyrównawczy może objąć maksymalnie siedem tysięcy podmiotów – powiedział wiceminister finansów Jarosław Neneman. Projekt ustawy w tej sprawie został opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Zakłada wprowadzenie unijnych przepisów przewidujących minimalny poziom opodatkowania dla międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych.

Rząd szykuje nowy podatek. Zyski liczone w miliardach

Rząd szykuje nowy podatek. Zyski liczone w miliardach

Źródło:
PAP

Rafał P. w noc sylwestrową 2005/2006 roku zabił właścicielkę jednej z kamienic w Będzinie oraz dozorcę, który był przypadkowym świadkiem zdarzenia. Po wszystkim podpalił budynek, w którym doszło do zbrodni. Został skazany na dożywocie, ale zniknął. Teraz został sprowadzony do Polski.

Skazany na dożywocie za zabicie dwóch osób kilka lat ukrywał się w Holandii. Właśnie wrócił do Polski

Skazany na dożywocie za zabicie dwóch osób kilka lat ukrywał się w Holandii. Właśnie wrócił do Polski

Źródło:
tvn24.pl

Trzyletnia dziewczynka trafiła w piątek do szpitala w Wejherowie. Jej obrażenia wzbudziły podejrzenia lekarzy, że dziecko może być ofiarą przemocy. Policja zatrzymała w sprawie 23-letniego partnera matki.

Trzyletnia dziewczynka trafiła do szpitala. Partner matki zatrzymany

Trzyletnia dziewczynka trafiła do szpitala. Partner matki zatrzymany

Źródło:
TVN24

Zakończyło się śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na Ursynowie. Kierująca, która śmiertelnie potrąciła pieszego na zebrze, chce dobrowolnie poddać się karze. Jej wniosek jest już w sądzie.

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nad ranem w sobotę Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych poinformowało, że w związku z rozpoczęciem kolejnej fali ataków rosyjskiego lotnictwa dalekiego zasięgu na terytorium Ukrainy aktywowano polskie i sojusznicze statki powietrzne. Przed godziną 7 pojawił się kolejny komunikat, że "ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia (...) uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej".

"Aktywowano polskie i sojusznicze statki powietrzne". Poranny atak rosyjskiego lotnictwa

"Aktywowano polskie i sojusznicze statki powietrzne". Poranny atak rosyjskiego lotnictwa

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Szacujemy, że w samej Polsce są dziesiątki tysięcy osób w wieku poborowym - powiedział w "Jeden na Jeden" w TVN24 ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz. Jak mówił, Kijów chce to dokładnie sprawdzić i zweryfikować. - Chodzi przede wszystkim o dwie rzeczy: sprawiedliwość i obowiązek - stwierdził.

Ambasador o mobilizacji Ukraińców przebywających za granicą. "Chodzi o sprawiedliwość i obowiązek"

Ambasador o mobilizacji Ukraińców przebywających za granicą. "Chodzi o sprawiedliwość i obowiązek"

Źródło:
TVN24

Tornado przetoczyło się w piątek po południu przez miasto Lincoln położne w amerykańskim stanie Nebraska. Na nagraniu uchwyconym przez Justina Williamsona widać, jak do centrum handlowego Gateway Mall zbliża się ogromny wir. W mieście zawyły syreny alarmowe.

Potężne tornado wirowało w stanie Nebraska. Zawyły syreny

Potężne tornado wirowało w stanie Nebraska. Zawyły syreny

Źródło:
Reuters

W ciągu ostatnich lat narażenie antarktycznej fauny i flory na szkodliwe działanie promieni słonecznych wzrosło - donosi międzynarodowy zespół naukowców, dodając, że zwierzęta i rośliny muszą sobie z tym zagrożeniem radzić. Wszystko przez dziurę ozonową, która potrafi niezwykle długo utrzymywać się nad najzimniejszym kontynentem.

Poparzenie słoneczne zagraża zwierzętom i roślinom na Antarktydzie

Poparzenie słoneczne zagraża zwierzętom i roślinom na Antarktydzie

Źródło:
nature.com, BBC

Unia Europejska chce, aby pracownicy wiedzieli, ile zarabiają ich koleżanki i koledzy – wiedza ta ma być standardem. Unijne instytucje nie chcą, aby kobiety i mężczyźni na tym samym szczeblu byli inaczej wynagradzani. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Unia Europejska chce walczyć z nierównością płac, w ciągu dwóch lat ma wejść w życie dyrektywa

Unia Europejska chce walczyć z nierównością płac, w ciągu dwóch lat ma wejść w życie dyrektywa

Źródło:
TVN24

W jednym z portów w Szczecinie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden z wiceministrów miał zagwarantowaną pracę zdalną za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - mówił w "#BezKitu" wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka (KO), pytany o wyniki audytów po rządach PiS. Jak dodał, osoba ta "w czasie prawie trzech lat nie pobrała sprzętu, na którym powinna pracować". - To kosztowało spółkę Skarbu Państwa ponad pół miliona złotych - przekazał.

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Źródło:
TVN24
Nie zważa na wiek ani na płeć. "Lekarka powiedziała, że przyjemność wróci za kilka miesięcy"

Nie zważa na wiek ani na płeć. "Lekarka powiedziała, że przyjemność wróci za kilka miesięcy"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W Szpitalu Żeromskiego w Krakowie kamery nagrywały nie tylko obraz, ale też dźwięk - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Podsłuch założony był nielegalnie, bo ustawa dopuszcza jedynie monitoring wizyjny. Władze placówki twierdzą, że nagrywanie miało charakter "opcjonalny" w przypadku zastosowania u pacjenta przymusu bezpośredniego i dźwięk nie był rejestrowany "w sposób stały". Nagrania, do których dotarliśmy, sugerują co innego.

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

PGNiG, jako spółka Skarbu Państwa, nawet rozumiejąc specyfikę działań rynkowych, powinna brać na cel ochronę interesów odbiorców - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka. W ten sposób odniósł się do sytuacji Spółdzielni Mleczarskiej w Łużnej, której sprawę wysokich rachunków za gaz opisaliśmy. Wiceszef MKiŚ przekazał też, że rząd chce zamrozić cenę błękitnego paliwa dla małych i średnich firm.

"Drastyczna podwyżka rachunku, jesteśmy kompletnie pod krechą". Wiceminister zabiera głos

"Drastyczna podwyżka rachunku, jesteśmy kompletnie pod krechą". Wiceminister zabiera głos

Źródło:
tvn24.pl

Obserwujemy to. Nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski swoją broń jądrową - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Komentował też ogłoszony w piątek pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa. - Pomoc jest w drodze, szybko dotrze do Ukrainy - zapewnił.

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi przed długim majowym weekendem. Im więcej wolnych dni od pracy, tym większe ryzyko, że tego bezcennego lekarstwa może zabraknąć. Już teraz w niektórych regionach Polski zapasy krwi powoli się kończą. Żeby zachęcić do oddawania krwi, w Białymstoku rozdawano sadzonki, a w Poznaniu krew można było oddać na Dworcu Autobusowym.

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o "miłosnym dramacie w sportowym świecie", czyli o filmie "Challengers" z Zendayą, który wszedł właśnie do kin. Na wielkim ekranie można też obejrzeć film "Back to Black. Historia Amy Winehouse" - pierwszą fabularną biografię wokalistki. Z kolei do księgarń trafiła książka o legendarnym zespole ABBA. Muzycy ujawnili niepublikowane wcześniej szczegóły z ich życia zawodowego i prywatnego. W programie nie zabrakło też nowinek ze świata gwiazd.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Rozmowa na filmowo-sportowym szczycie. Iga Świątek zapytała aktorkę Zendayę o jej rolę w filmie "Challengers". Hollywoodzka gwiazda wcieliła się w nim utalentowaną tenisistkę. Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Źródło:
"Fakty po Południu" TVN24

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24