Najwyższa Izba Kontroli, podczas analizy wykonania budżetu Trybunału Konstytucyjnego za rok 2022, stwierdziła nieprawidłowości w przypadku dwóch umów zawartych ze zleceniobiorcami. NIK przekazała te informacje w swoim wystąpieniu pokontrolnym. W marcu tego roku przesłuchana w charakterze świadka została prezes TK Julia Przyłębska.
NIK w raporcie pisze, że "stwierdzone nieprawidłowości stanowiły 0,26% ogółu wydatków TK".
Izba pisze, że polegały one głównie na "niesprecyzowaniu zadań powierzonych do wykonania zleceniobiorcy ani oczekiwanych ich efektów, a także na uniezależnieniu wynagrodzenia należnego za realizację tej umowy (36,9 tys. zł) od faktycznej liczby godzin świadczonych usług", a także na "nierzetelnym rozliczaniu i dokumentowaniu rezultatów powstałych w wyniku realizacji umowy zlecenia o wartości 70 tys. zł."
W raporcie przekazano, że Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła nieprawidłowości w przypadku dwóch umów zawartych w lutym (na kwotę 70 tys. złotych) i marcu (36,9 tys. złotych).
Pierwszą z umów TK zawarło z niewymienionym z nazwiska profesorem doktorem habilitowanym nauk prawnych z Ukrainy. "Wiadomo, że od marca do września wypłacono mu 70 tys. zł, po 10 tys. zł miesięcznie" - pisze WP. Jego zadaniem miało być między innymi "doradztwo, w tym przygotowania notatek, ekspertyz, analiz na polecenie prezesa TK" dotyczących "prawa i sądownictwa, w tym konstytucyjnego, państw spoza Unii Europejskiej, w szczególności Rosji, Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Armenii i Gruzji".
W analizie NIK, omówionej przez WP, wskazano, że kontrolerom zaprezentowano jedynie dwa dokumenty. "Dotyczyły one propozycji zorganizowania konferencji 'Konstytucyjne prawa i wolności człowieka i obywatela w warunkach konfliktów zbrojnych', przekształcenia ukraińskiego czasopisma 'Socjologia Prawa' na wydawnictwo polsko-ukraińskie i zainicjowania spotkania przez TK, Ministerstwo Sprawiedliwości lub Sąd Najwyższy na temat zagwarantowania uchodźcom ukraińskim praw dostępu do sądownictwa i sprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości oraz ochrony praw obywateli polskich" - czytamy.
"NIK podkreśla, że wydarzenia nie doszły do skutku" - przekazał portal.
Przesłuchanie Julii Przyłębskiej w NIK
W analizie NIK przekazano także, że 8 marca 2023 roku przesłuchana w charakterze świadka została prezes TK Julia Przyłębska. "Prezes TK okazała kilkusetstronicowe pliki, będące tłumaczeniem ukraińskiej wersji książki, które - według zeznań - miały być dostarczane Pani Prezes sukcesywnie, od początku realizacji umowy i wyłącznie w wersji papierowej. Dokumenty te nie zawierały daty wpływu ani nie były zarejestrowane" - napisali kontrolerzy.
Prezes TK miała zostać również zapytana o to, "dlaczego siedmiokrotnie poświadczyła m.in. odbiór dokumentacji od zleceniobiorcy, chociaż w okresie obowiązywania przedmiotowych umów, tj. od 1 marca do 30 września 2022 r., dostarczył do TK dokumenty jedynie 31 marca i 6 kwietnia 2022 r.".
Przyłębska tłumaczyła, że "profesor [...] w ramach umowy zlecenia przygotowywał liczne materiały pisemne, które można zdefiniować jako dokumenty. Nie stanowiły one wyodrębnionej publikacji lub opinii i dlatego nie zostały dołączone do dokumentacji, a stanowiły materiały wewnętrznego obiegu".
Sędzia dodała także, że naukowiec zaproponował wydanie książki w języku ukraińskim i "po omówieniu jej treści uznaliśmy, że byłaby to cenna publikacja Trybunału Konstytucyjnego". "Kontrolerzy podkreślają, że do zakończenia kontroli książka nie została zakończona, a umowy zawarte między w 2022 roku uległy wygaśnięciu" - pisze WP.
"Umowa starannego działania, a nie rezultatu"
Druga umowa, na którą zwrócili uwagę kontrolerzy, została zawarta z "osobą fizyczną, prowadzącą jednoosobową działalność gospodarczą pod firmą Akwinata w Warszawie". Przedstawiciele NIK zaznaczyli, że "nie skonkretyzowano w niej zadań przewidzianych do wykonania przez zleceniobiorcę, a wypłaty wynagrodzenia nie uzależniono od oczekiwanych efektów zleconych przedsięwzięć". Wynagrodzenie to wynosiło 6150 zł miesięcznie, łącznie 36 900 zł.
"Według raportów zleceniodawca miał zajmować się pracami koncepcyjnymi, merytorycznymi i scenariuszowymi dotyczącymi wystawy planszowej przedstawiającej demokratyczne i konstytucyjne tradycje polityczne Ukrainy" - czytamy.
Najwyższa Izba Kontroli zaznaczyła, że "do czasu kontroli NIK nie doszła do skutku wystawa i nie opublikowano opracowania, nad którymi wg miesięcznych raportów - pracował zleceniobiorca".
Zapytana o to, dlaczego wypłacono wynagrodzenie za usługę, mimo że TK nie posiada dokumentacji świadczącej o jej wykonywaniu, dyrektor kancelarii Trybunału odpowiedziała, że "została zawarta umowa zlecenia, która jest umową starannego działania, a nie rezultatu". "Jeżeli przyjmujący zlecenie wykonał wszystkie inicjatywy, a nie doszła ona do skutku z innych przyczyn, zobowiązanie należy uznać za prawidłowo wykonane" - tłumaczyła dalej dyrektor kancelarii TK, cytowana w raporcie NIK.
"Pisma nie zawierały podpisów, dat i nie zostały zarejestrowane"
W dokumentach NIK zawarto wyjaśniania szefa gabinetu prezes TK. Tłumaczył on, że "wystawa nie została zorganizowana ze względu na kumulację innych przedsięwzięć organizowanych przez Trybunał, tj. wykłady i doroczne publiczne Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego".
"Kontrolerowi NIK Szef Gabinetu Prezesa TK przekazał 17 marca 2023 r. osiem dokumentów, zawierających informację o nazwach ilustracji, które miały znaleźć się na wystawie wraz z podpisami, a także tekst, który miał zostać zamieszczony na poszczególnych planszach" - przekazano w raporcie.
"Na potwierdzenie efektów prac szef gabinetu Julii Przyłębskiej przekazał kontrolerom NIK osiem dokumentów" - pisze WP i dodaje, że "okazało się, że przywołane pisma nie zawierały podpisów, dat i nie zostały zarejestrowane". Szef gabinetu Przyłębskiej tłumaczył, że "istotne było wypracowanie koncepcji i pamiętanie o postępach prac, a nie jej dokumentowanie".
"Dokumenty te przechowywane są u mnie. W przypadku, gdybym zaprzestał wykonywania obowiązków służbowych, ktoś z pracowników dotarłby do tych notatek. Do czasu kontroli NIK nie informowałem nikogo o istnieniu notatek, ale pracownicy domyśliliby się, że coś takiego powstało" - wyjaśniał, cytowany przez portal.
Kontrolerzy NIK stwierdzili, że "oględziny komputera szefa gabinetu prezesa TK wykazały jednak, że faktycznie pliki zawierające dokumenty przekazane kontrolerowi NIK 17 marca 2023 r., utworzone zostały 14 marca 2023 r.". Szef gabinetu argumentował w odpowiedzi, że "wcześniej posiadał wewnętrzne fiszki, notatki. Nie mam już tych dokumentów".
Trybunał Konstytucyjny tłumaczy
WP zwróciło się z pytaniami o sprawę do Trybunału. "Uprzejmie informujemy, że zarówno jedna, jak i druga umowa, o którą Pan pyta, zostały zrealizowane. (…) Jednocześnie informujemy, że zlecenie wykonania wystawy zostało zrealizowane i aktualnie ustalany jest termin jej prezentacji, który będzie połączony z konferencją. Ponadto informujemy, że konkluzja wystąpienia pokontrolnego NIK jest pozytywna" - przekazał TK.
"Najwyższa Izba Kontroli podkreśliła w analizie wykonania budżetu TK za 2022 r., że 'pomimo stwierdzonych nieprawidłowości należy ocenić, że nadzór i kontrola nad wykonaniem budżetu, były na ogół skuteczne'" - dodaje WP.
Źródło: tvn24.pl, Wirtualna Polska