Dostałem informację, że coś jest z tym notowaniem. Zdecydowałem, że to notowanie najlepiej będzie unieważnić i dojść do prawdy, co tak naprawdę się stało - mówił na czwartkowej Komisji Kultury i Środków Przekazu w Senacie dyrektor radiowej Trójki Tomasz Kowalczewski. - Marek Niedźwiecki i Bartek Gil są najuczciwszymi ludźmi na świecie. Co spowodowało, że wylałeś na nich cysternę nieczystości? - pytał dyrektora rozgłośni Ernest Zozuń, przedstawiciel związku zawodowego dziennikarzy Trójki.
Utwór Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój" - nawiązujący do wizyty prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na zamkniętym z powodu epidemii Cmentarzu Powązkowskim - 15 maja zadebiutował w 1998. notowaniu Listy Przebojów Trójki i od razu znalazł się na pierwszym miejscu. Tego samego dnia notowanie zniknęło ze stron państwowego radia.
Tłumaczenia dyrekcji Trójki zmieniały się. Początkowo twierdzono, że złamano regulamin, w związku z czym redakcja podjęła decyzję o "unieważnieniu głosowania". Później pojawiły się zarzuty, że kolejność na liście została zmanipulowana przez prowadzącego listę. Sytuacja w radiu doprowadziła do odejścia współpracujących z radiem od lat dziennikarzy, takich jak Marek Niedźwiecki, Piotr Kaczkowski, Agnieszka Szydłowska, czy Marcin Kydryński.
Posiedzenie senackiej komisji
W czwartek o godzinie 11 rozpoczęło się posiedzenie senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu dotyczące sytuacji w radiowej Trójce. Dyskusja zakończyła się przed godziną 14.
Na posiedzeniu pojawił się między innymi dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski oraz prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska. W obradach uczestniczyli też byli dziennikarze Trójki Agnieszka Szydłowska i Michał Nogaś. Na sali był również pracujący przy Liście Przebojów dziennikarz Bartosz Gil. Obecni byli także dziennikarz Ernest Zozuń, przedstawiciel związku zawodowego dziennikarzy Trójki, oraz Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego, i Jan Ordyński, wiceprezes Towarzystwa Dziennikarskiego i zastępca przewodniczącego Rady Programowej Polskiego Radia.
"Co spowodowało, że straciłeś przyzwoitość?"
Na komisji jednym z pierwszych wypowiadających się był Ernest Zozuń, przedstawiciel związku zawodowego dziennikarzy Trójki. Zwrócił się w swojej wypowiedzi do Kowalczewskiego. - Ty, Tomku doskonale wiesz, kim jest Marek Niedźwiecki. Doskonale wiesz, że on przygotowuje każdą swoją audycję najbardziej pieczołowicie, jak to jest tylko możliwe. Dba o każdą piosenkę i o każdą nutkę, żeby jak najpiękniej opowiedzieć słuchaczom tę swoją muzyczną historię. Doskonale wiesz, kim jest Bartek Gil, który tutaj jest z nami, że jest to szalony chłopak, który przeszukuje świat muzyki, by do Trójki ściągnąć najpiękniejsze brzmienia, by ta antena brzmiała nie tak, jak wszystkie inne - mówił.
- Ty wiesz, że oni są najuczciwszymi ludźmi na świecie. Co spowodowało, że wylałeś na nich cysternę nieczystości? Gdzie straciłeś i co spowodowało, że straciłeś przyzwoitość? Co spowodowało, że się nas wyrzekłeś? Byłeś naszym kolegą - pytał Zozuń. - Ja to mówię z dużym przejęciem, ponieważ ja do radia przyszedłem w wieku 19 lat i spędziłem tam ponad 30 lat i jest to duża część mojego życia. Właściwie całe - dodał.
Mówiąc do komisji i polityków powiedział, że mają na swoich barkach "duży grzech zaniechania", bo jego zdaniem nie od dziś wiadomo, że przepisy regulujące działanie mediów publicznych mają "dziury" i pozwalają na ingerencje polityczne
Na komisji wypowiedziała się również była dziennikarka Trójki Agnieszka Szydłowska. - W poniedziałek złożyłam wypowiedzenie z pracy, mając dwoje dzieci, kredyt i bez spadochronu. Zrobiłam to dlatego, że jest to gest niezgody na to, w jaki sposób radio podeszło do sprawy piątkowej Listy, jakie komunikaty zostały wypuszczone w świat, w jaki sposób ten problem radio próbuje rozwiązywać, przynajmniej, co nam pokazuje - powiedziała.
Podkreśliła, że praca w radiach publicznych to misja i takie media powinny istnieć. - Zarzynanie powolne, ale skuteczne, biznesu, który przynosił zysk, nie mieści się w mojej głowie - dodała.
"Słuchalność spadała. Nie mówię, że przez Niedźwieckiego"
Po wypowiedziach innych pracowników radia oraz senatorów wypowiedziała się prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska. Powiedziała, że "są nieprawidłowości, które trzeba wyjaśnić". - Nie bardzo rozumiem, dlaczego mówimy tutaj o publicystycznej tezie, zamiast porozmawiać o tym, co można poprawić - mówiła i dodała, że informatycy pracują nad poprawieniem systemu, który "nie jest idealny".
- Nie ukrywajmy, że ten system ręcznego zmieniania kolejności piosenek był. Jak to się odbywało, jak to było możliwe, jak dopuszczał system i na czym to polegało, to wszystko chciałabym zobaczyć na podstawie kontroli, czy wniosków pokontrolnych i wtedy móc się do nich odnieść. Chciałabym operować faktami, a nie publicystyką, czy emocjami - zaznaczyła Kamińska.
Przyznała, że słuchalność Trójki spadała od wielu lat. Dodała, że audycje, które były na antenie Trójki, były tworzone przez dziennikarzy, którzy właśnie odchodzą. - Słuchalność spadała. Nie mówię, że przez Niedźwieckiego, ale nie możemy pomijać faktów, że w czasie, kiedy ci dziennikarze pracowali, ta słuchalność właśnie wygląda tak, jak wygląda. I to jest fakt niezaprzeczalny - dodała. W odpowiedzi na opinie o tym, że liczni słuchacze radia wyrażali się negatywnie o sytuacji w Trójce, przytoczyła znalezione przez siebie głosy innych słuchaczy, którzy wyrażali zadowolenie z zachodzących w radiu obecnie zmian.
- Kierownictwo radia jest gotowe do rozmów. Powinniśmy wiele rzeczy wyjaśnić - podsumowała prezes Polskiego Radia. Dodała, że słuchalność i kondycja wszystkich mediów "jest bardzo istotna". Dalej chętnie będziemy uczestniczyć w tym demokratycznym, pluralistycznym świecie medialnym, jaki jest teraz dzięki mediom publicznym - zakończyła swoją wypowiedź Kamińska.
Później w trakcie obrad Ernest Zozuń wyjaśniał, że słuchalność Trójki spada od 2016 roku. Przypomniał, że wcześniej słuchalność rosła, a zmniejszała się im więcej osób z radia odchodziło.
"Wiem, że były napięcia między zespołem pracującym przy Liście Przebojów a IT portalu"
Po prezes Polskiego Radia głos zabrał dyrektor Kowalczewski. Mówił, że od początku roku zgłaszano problemy dotyczące nowej strony do głosowania na Listę Przebojów Trójki. - Wiem, że były napięcia między zespołem pracującym przy Liście Przebojów a IT portalu. Wspólnie z dyrektorem portalu doprowadziliśmy do spotkania państwa i to było chyba jedyne spotkanie, na którym byłem. Może było jeszcze jedno, ale to byłem chwilę - powiedział.
Dodał, że później widział przychodzące do jego wiadomości maile w tej sprawie. Stwierdził, że kilka razy pytał redaktorów oraz wydawców czy nadal są problemy z liczeniem, czy potrzeba jego interwencji i słyszał, że jest coraz lepiej. - A w ostatnim czasie słyszałem, że jest ok, że nie chcą mi zawracać głowy - wyjaśniał. Mówił, że prosił, aby zgłaszano mu jakiekolwiek problemy.
- Dostałem informację piętnastego, że coś jest z tym notowaniem. Przychodziły jakieś kolejne rzeczy i zdecydowałem, że to notowanie najlepiej będzie unieważnić i dojść do prawdy, co tak naprawdę się stało. No i doszliśmy do tej prawdy. Przynajmniej na tamten moment - stwierdził. Wyjaśnił, że w poniedziałek w godzinach wieczornych zawiesili notowanie, w którym "ta piosenka, która była na pierwszym miejscu, była na miejscu czwartym". - Ostatni raz tę piosenkę słyszałem w Trójce wczoraj popołudniu. (...) Jest notowanie na liście, piosenka jest na miejscu czwartym - dodał.
Stwierdził, że sytuacja dotyczy kilku piosenek, które nie są na miejscach, na których powinny być. - W ostatecznym podliczeniu były na innym miejscu niż na tym notowaniu, które w tej chwili jest w internecie - zaznaczył.
"Panie dyrektorze, jeżeli pan wierzy w piekło, to ja bym się na pana miejscu zaczął bać"
Został zapytany o SMS do dyrektora muzycznego Trójki Piotra Metza, w który miał napisać: "dopilnuj aby piosenka o ktorej rozmawialismy nie byla na Antenie" (pisownia oryginalna). Kowalczewski miał go wysłać w sobotę w nocy. - Jeżeli mamy wątpliwości, że coś z tym notowaniem może być nie tak, potem, jak się okazuje, piosenka nie jest na pierwszym, tylko na czwartym miejscu - ja chciałem to po prostu wyjaśnić. Jak dostałem wyjaśnienie, lista została umieszczona - mówił.
Redaktor Gil zwrócił uwagę, że z SMS-a wynika, że Kowalczewski chciał zdjąć piosenkę z anteny, a nie zrzucić ją z listy. Dyrektor Trójki zaprzeczył i dodał, że nie wiadomo o jakiej piosence mowa. - Panie dyrektorze, jeżeli pan wierzy w piekło, to ja bym się na pana miejscu zaczął bać, ale na pewno panu nie współczuję - odpowiedział mu redaktor Gil.
Kowalczewski został ponownie zapytany, czy chodziło o piosenkę Kazika. - Nie możemy, nie mając pewności, że wszystko na liście było, grać piosenki, która zajęła miejsce pierwsze, jak zajęła czwarte - wyjaśniał.
Po kolejnych pytaniach przyznał, że po wyemitowaniu Listy Przebojów na antenie radia dzwonił do kierownika redakcji muzycznej stacji. - Zadzwoniłem, ale nie odebrał. Później, po paru minutach, rozmawialiśmy i powiedziałem, że coś jest nie tak chyba z Listą Przebojów - mówił. Zapytany na jakiej podstawie uznał, że coś jest nie tak, stwierdził, że "miał informacje", ale nie chciał odpowiedzieć od kogo. - Nikogo nie naciskałem - zapewnił pytany przez dziennikarzy, czemu nie mówi prawdy o tym, że bezpośrednio po skończeniu audycji dzwonił i "naciskał" w tej sprawie.
"Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?"
Dziennikarze stacji zaapelowali do prezes Polskiego Radia, aby stanęła po ich stronie. - Powiedziałam w swoim wystąpieniu przed chwilą, że chcę z państwem także porozmawiać - przypomniała prezes. Została zapytana, jak chce rozmawiać z pracownikami po tym, jak zostali oni oskarżeni o manipulowanie przy Liście Przebojów Trójki, a część dziennikarzy złożyła już wypowiedzenia.
Redaktor Michał Nogaś stwierdził, że przez kilkanaście lat pracy w radiu nigdy nie spotkał się z tym, aby "pracodawca odwrócił się plecami do swojego pracownika". - Jestem wstrząśnięty faktem, że prezes Polskiego Radia wykładała lub wykłada etykę dziennikarską. Wszyscy dziennikarze Polskiego Radia oblaliby egzamin u pani, bo mamy zupełnie inne priorytety - dodał dziennikarz.
Pod koniec obrad ponownie pojawiły się pytania do dyrektora Kowalczewskiego w sprawach SMS-a do Piotra Metza i unieważnienia notowania Listy Przebojów. - Chciałem i chcę wyjaśnić tę sprawę do końca - mówił Kowalczewski. - Uważam, że skoro unieważnione zostało notowanie, to nie można grać piosenki i mówić, że z pierwszego, piątego, siódmego, ósmego - dodał.
Ponownie pytany, czy ktoś na niego wpływał, stwierdził, że nie rozmawiał z Krzysztofem Czabańskim, przewodniczącym Rady Mediów Narodowych, i nikt na niego nie wpływał. Przypomniał, że wcześniej otrzymał informacje od zespołu, że wszystko jest już w porządku ze sposobem głosowania. - Zatem skoro wszystko było dobrze, to co pana skłoniło do reakcji tym razem? - dopytywał redaktor Gil. - Były przypuszczenia - odpowiedział.
Dyrektor Trójki był dopytywany, kto sygnalizował mu, że coś jest nie tak z Listą Przebojów. - Już powiedziałem, że miałem informacje - odpowiedział Kowalczewski. Redaktor Gil zapytał "kto", zaś Zozuń stwierdził, że "jesteśmy dziennikarzami i lubimy konkretne odpowiedzi".
- Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania "kto"? - zapytał Nogaś. - Pani prezes, na litość boską, niech pani zwolni tego człowieka, on nie rozumie podstawowych słów - dodał Zozuń.
Do tych uwag odniosła się prezes Agnieszka Kamińska. - Pan dyrektor odpowiedział na państwa pytania, zapewne jak każdy dziennikarz ma swoje źródła i państwo też jako dziennikarze chronią swoje źródła. Może poczekajmy na wyniki kontroli - stwierdziła. - Nikt mnie nie instruował - podkreślił Kowalczewski. Nogaś po raz kolejny zaapelował, aby zdradzić, kim są te źródła, które też mają dostęp do Listy Przebojów Trójki.
Po kolejnych pytaniach senatorów prezes Polskiego Radia stwierdziła, że nic jej nie wiadomo o żadnych ingerencjach w decyzje dyrektora.
- Uważam, że komisja powinna się zwrócić do pana Krzysztofa Czabańskiego o odwołanie pani prezes i pana dyrektora - powiedział na koniec obrad członek komisji senackiej senator Bogdan Borusewicz. Wniosek został przyjęty przez komisję.
SMS do Piotra Metza. "Miałem podstawy"
Działania dyrekcji po ostatnim notowaniu Listy Przebojów zapoczątkowały falę odejść dziennikarzy związanych z Trójką od dekad. Wśród nich jest między innymi Piotr Metz. Na nagraniu opublikowanym na profilu społecznościowym Moniki Olejnik pokazał do kamery smartfona, na którego ekranie można było przeczytać wiadomość: "Piotrze, dopilnuj aby piosenka o ktorej rozmawialismy nie byla na Antenie" (pisownia oryginalna). Miał go wysłać dyrektor i redaktor naczelny Trójki Tomasz Kowalczewski.
Przed zebraniem komisji senackiej reporter TVN24 Radomir Wit próbował zadać Kowalczewskiemu pytania dotyczące powodów wysłania SMS-a do Piotra Metza. - Miałem podstawy, ale teraz nie będziemy o tym rozmawiać - odpowiedział dyrektor Trójki. Dodał, że nikt mu nie kazał wysłać tego SMS-a oraz że niczego nie cenzurował. Unikał też odpowiedzi na pytanie, czy w SMS-ie chodziło o piosenkę Kazika.
Z pozostałymi pytaniami odesłał reportera do biura prasowego.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24