Transseksualizm i niebinarność - co oznaczają te terminy? Jak zwracać się do osoby niebinarnej? - W sytuacji spotkania z osobą transgenderową, warto się zapytać: "jak się mogę do pana/pani zwracać?". Tylko ona jest w stanie określić, jak się identyfikuje - mówi w rozmowie z tvn24.pl seksuolożka, psycholożka i terapeutka, doktora Agata Loewe.
Warszawska transseksualna aktywistka Margot została w piątek - decyzją sądu - tymczasowo aresztowana na dwa miesiące. Działaczka kolektywu Stop Bzdurom jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę. W związku z decyzją sądu tego samego dnia przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest, który później przeniósł się na Krakowskie Przedmieście. Doszło do przepychanek z policją, która zatrzymała 48 osób.
Margot nie przeszła tranzycji prawnej, czyli sądowego uzgodnienia płci metrykalnej. I chociaż identyfikuje się jako Małgorzata, prawnie funkcjonuje jako Michał.
O tym, czym jest transseksualizm i niebinarność, rozmawiamy z doktorą Agatą Loewe - seksuolożką, psycholożką i terapeutką. Loewe ukończyła Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej w Warszawie (psychologia kliniczna oraz społeczna psychologia stosunków międzykulturowych) oraz Institute for Advanced Studies of Human Sexuality w San Francisco, gdzie zdobyła tytuł doktorski. W swoich badaniach zajmuje się takimi kwestiami jak płeć, orientacja seksualna, preferencje seksualne i identyfikacje płciowe oraz alternatywne style życia.
W 2015 roku założyła Instytut Pozytywnej Seksualności, w którym promowane są bezpieczne, odpowiedzialne i konsensualne zachowania oraz świadome związki. Działa w organizacjach pozarządowych zajmujących się wyrównywaniem szans dla osób narażonych na wykluczenie społeczne oraz promocją zdrowia psychicznego, reprodukcyjnego i seksualnego.
Tomasz-Marcin Wrona: Rozwińmy skrót LGBT+, który zdominował debatę publiczną w Polsce w ostatnich tygodniach.
Dr Agata Loewe: Skrótowiec LGBT jest wynikiem wieloletnich działań na rzecz osób, utożsamiających się jako lesbijki, geje, osoby biseksualne lub transpłciowe. A w psychologii współcześnie mówi się nawet o GSRD (Gender, Sexual and Relationship Diversity), przybywa różnorodności genderowo-seksualnych, więc zaproponowano, aby po LGBT postawić znak "+". Był taki moment, kiedy używano skrótowca "LGBTQIA", potem były jeszcze litery "AFK". Ostatecznie w użyciu pozostaje forma LGBT+, która bierze pod uwagę osoby nieheteroseksualne i transpłciowe.
Chciałbym się skupić na "T", czyli literze odwołującej się do osób transpłciowych.
Ważne jest to, że "LGB" odnosi się do orientacji seksualnych, natomiast "T" odwołuje się do tożsamości. Różnica polega na tym, że osoby transpłciowe mogą mieć jedną z tych trzech orientacji. Jeśli chodzi o tożsamość seksualną, to mamy osoby cispłciowe, transpłciowe i niebinarne.
Na czym polega różnica?
Osoby cispłciowe to osoby urodzone w nadanej płci: rodzę się z wszystkimi atrybutami dziewczynki i zostaje mi przy urodzeniu wpisane w akcie urodzenia, że jestem dziewczynką - tak też się czuję.
Osoby transpłciowe rodzą się z danymi atrybutami płci, wpisuje się im w metryce płeć, ale - zazwyczaj w okresie dorastania - przeżywają one dysforię płciową, pewien poziom nieakceptacji, niezgodności pomiędzy płcią przypisaną a płcią doświadczaną. Tutaj najczęściej mamy do czynienia z tranzycjami binarnymi, czyli z chłopaka na dziewczynę bądź na odwrót. Ale to tylko jeden aspekt transgenderowości, bo mamy jeszcze osoby niebinarne - czyli te, które są na spektrum pomiędzy kobiecością a męskością. To są osoby, które nie identyfikują się ani jako kobieta, ani jako mężczyzna. Są też takie osoby, które identyfikują się raz tu, raz tu.
Czyli niebinarność można określić mianem "trzeciej płci", alternatywę dla pojęć kobiecości i męskości?
Gdybyśmy uznali transpłciowość za pojęcie parasolowe nad płciami, to niebinarność rzeczywiście znalazłaby się w tym zbiorze gdzieś pośrodku. Gdyby wprowadzić ją jako trzecią kategorię, można byłoby wpisywać do dokumentów tożsamości "inna płeć" czy "osoba transpłciowa". W różnych krajach wprowadzane są zresztą różne sformułowania. Jednak fakt, że do dowodu zostałoby wpisane słowo "trans", nie będzie konkretnej osoby jasno kwalifikować, bo możemy mieć na przykład "trans-kobietę" czy "trans-mężczyznę".
Jak się zwracać do takiej osoby?
W sytuacji spotkania z osobą transgenderową, warto się zapytać: "jak się mogę do pana/pani zwracać?" czy "jakich zaimków używać w stosunku do osoby, która przede mną stoi?". Tylko ona jest w stanie określić, jak się identyfikuje, bo czasami nie będzie to jednoznaczne z wyglądem czy ubiorem.
Ten temat podnoszony jest zresztą na całym świecie i przenika wszystkie warstwy i sfery społeczne. Badania są w fazie rozwoju. Wielu specjalistów z zakresu medycyny - na przykład - nie wie, jak rozmawiać z takimi osobami. Najsilniej ten temat rozwija się w obrębie psychologii, na poziomie pomocy osobom niebinarnym i transpłciowym w zakresie radzenia sobie z dochodzeniem do nienormatywnej tożsamości. A co za tym idzie, również radzenia sobie z uprzedzeniami, dyskryminacją i mikroagresją.
Stygmatyzująca osoby niebinarne i transpłciowe jest już kwestia identyfikacji z zewnątrz. Na terytoriach anglojęzycznych wobec części tej grupy używa się zaimków: "they", "their", "them" (oni, ich, im). Jak to jest w Polsce?
Tu jest pewien problem na poziomie języka, który jest bardzo binarny i nie mamy w polszczyźnie słowa pomiędzy. Kampania Przeciw Homofobii - organizacja, z którą współpracuję od lat - poradziła sobie z tą sytuacją, używając słowa "osoba": "osoba patrzy", "osoba pije", "jak się osoba czuje?", "jak się do osoby zwracać?". To jest jakieś rozwiązanie. Ze względów praktycznych w języku angielskim używa się "they", w języku polskim dla pewnego rodzaju wygody część z tych osób wybiera zaimki żeńskie bądź męskie. Ale nie oznacza to, że w pełni z tą binarnością się identyfikują.
Natomiast to bardzo mocno pokazuje konserwatyzm naszego społeczeństwa w podejściu do ról płciowych. Już na poziomie normatywnego genderu, pakiety stereotypów i ról społecznych są dosyć sztywno obowiązujące te płcie. Wyobrażenie społeczne męskości i kobiecości jest skonkretyzowane, a jednocześnie opresyjne zarówno dla osób heteroseksualnych, jak i cisgenderowych. Nie możemy przecież zamknąć kobiecości czy męskości w jednej definicji. A trzecia możliwość - związana z identyfikacją niebinarną - wynika z połączenia tych zbiorów stereotypów.
Zarówno mężczyźni transpłciowi, jak i kobiety transpłciowe bardzo często wybierają jedną z tych binarnych stron poprzez tranzycję prawną i medyczną. Zależy im bardzo na czymś, co określa się jako "passing", czyli bycie postrzegani w społeczeństwie zgodnie z przeżywaną płcią. Wydaje mi się, że osoby niebinarne wywołują tyle lęku społecznego, gdyż na pierwszy rzut oka nie da się ich zaklasyfikować, gdyż wychodzą poza sztywne role płciowe.
Czy z psychologicznego punktu widzenia wiadomo, w którym momencie życia kształtuje się tożsamość płciowa? Żeby było jasne, nie chodzi mi o odkrywaniu aspektu seksualnego, ale identyfikacji.
Chodzi o pytanie: kim jestem? To wchodzimy w naturę filozoficzną. Pracując ze studentkami i studentami, daję im takie zadanie, żeby narysowali swoją linię życia z perspektywy genderu. Dla jednych bycie chłopcem bądź dziewczynką jest oczywiste, dla innych nie. Tutaj pojawia się model bio-psycho-społeczny. Bo jest jakaś biologia, która warunkuje naszą płeć, ale to, co się dzieje z młodymi osobami, to efekt wpływów środowiskowych, norm, które są często nam narzucane. Chodzi o to, że szybko się uczymy, co dzieje się w naszej grupie, w domu rodzinnym, co najbliżsi oglądają w mediach. Te role męskie i kobiece są przekazywane. Są rodziny, w którym chłopcom nie wolno płakać albo że chłopcy mają osiągać swoje cele w sposób agresywny. Są też takie domy, w których to kobieta ma dominować, w których dziewczynki nie płaczą i mają być niezależne. W innych znów dziewczynka ma być całkowicie zależna. To wszystko dzieje się w bardzo wczesnym etapie naszego życia.
To, że mamy świadomość płci przypisanej nam i konsekwencji, co ona dla nas znaczy, pojawia się już na etapie tego, czy nasz pokój jest niebieski czy różowy, jakimi zabawkami się w nim bawimy. A później dochodzą kolejne aspekty socjalizacji. Na przykład: jestem dziewczęcą dziewczynką - osobą cispłciową, to mogę się bawić lalkami oraz klockami duplo i nie zauważę, że te klocki nie pasują. Ale już w zasadniczym domu, gdy wchodziłabym z chłopakami na drzewa, usłyszałabym, że to nie wypada albo mi nie wolno i mam iść do kącika "gdzie bawią się twoi ludzie". Dochodzimy do momentu - mówiąc w dużym uproszczeniu - w której kulturowe naciski decydują, co jest dla mnie odpowiednie przez pryzmat tego, co mam między nogami. A w konsekwencji sprowadza się do tego, że prowadzony obecnie dyskurs społeczny, dotyczący transpłciowości i niebinarności, zamyka się w obleśnych i stereotypowych pytaniach: "co masz między nogami?" bądź "jak uprawiasz seks". A przecież to jest jakiś absurd.
Ale precyzując, czy jest jakiś przedział wiekowy, w którym ta świadomość własnej tożsamości płciowej się nasila?
To jest płynny proces, który zaczyna się jeszcze przed dorastaniem, związany już z zabawami dziecięcymi, na przykład odgrywaniu ról swoich obiektów rodzicielskich. Małe dzieci często mają dysforię płciową: chłopcy bawią się w dziewczynki i na odwrót. O ile dziewczynkom założy się strój wojownika, to już coraz częściej postrzegane są jak wojownicza księżniczka. A jak chłopca ubierze się w damskie rzeczy, to w naszym społeczeństwie pojawiają się elementy dyskryminacji. W takich sytuacjach rodzice chłopca zaczynają się wstydzić, bać o jego zdrowie. A ważne jest to, że takie zabawy nie oznaczają, że chłopiec wyrośnie na osobę transpłciową czy geja. W którymś momencie zmienia się im optyka fascynacji płciowych.
Ale rodzice nieco starszych dzieci, uświadamiających już sobie swoją niebinarność bądź transpłciowość, wymagają opieki i wsparcia. Wielka Brytania jest w czołówce państw europejskich, gdzie w niektórych przypadkach przepisywane są blokery hormonów osobom w wieku dojrzewania, które powodują, że nie rozwijają się trzeciorzędowe cechy płciowe: w przypadku chłopców nie zmienia się głos, nie zmienia się owłosienie czy nie wyrasta jabłko Adama.
W późniejszej kuracji hormonalnej aparycja będzie jedynie się stabilizować, a nie drastycznie zmieniać. Jeśli zacznie się tę drogę tranzycji wcześnie pod okiem czujnego endokrynologa i akceptujących rodziców, to wtedy ta osoba w wieku 18 lat będzie mogła zdecydować się albo na odejście od blokerów, albo rozpocząć kurację hormonalną w zgodzie z przeżywaną płcią.
W tym zakresie cały czas prowadzone są badania nad długofalowymi skutkami takich kuracji. Mówi się o tym, że terapie hormonalne powodują raka, ale jednocześnie stres mniejszościowy, przeżywany przez osoby nieheteronormatywne przez całe życie, też prowadzi do nowotworów.
Z czym mierzą się nastolatkowie uświadamiający sobie swoją niebinarność czy dysforię płciową?
Głównie spotykają się z odrzuceniem, brakiem akceptacji własnego ciała, brakiem akceptacji przez grupy rówieśnicze. To wszystko jest analogiczne do tego, co przeżywają osoby o orientacji odmiennej niż heteroseksualna: są zmuszane do ukrywania się, do konformizmu. Pojawiają się zaburzenia lękowe, depresje.
Nie wszystkie osoby transseksualne w Polsce przechodzą tranzycję medyczną czy prawną. Zaprzestają na tranzycji społecznej, przyjmując inne personalia. Dlaczego?
Jest to proces długi i żmudny. Nie wszyscy się na to decydują, gdyż powszechnie kojarzy się on z tranzycją medyczną - modyfikacją ciała, a są to bardzo inwazyjne zabiegi, których efekty bardzo często nie są satysfakcjonujące. Po takich operacjach pojawiają się komplikacje, narządy płciowe nie wyglądają i nie funkcjonują jak marzenie.
Poza tym pojawia się kwestia akceptacji ciała przez innych. W sytuacji kobiety transpłciowej, która posiada męskie narządy płciowe, stawia się w sytuacjach odrzucenia w chwilach intymnych przez mężczyzn, którzy nie mieli świadomości jej fizjonomii.
Czy w Polsce osoby transseksualne, niebinarne spotykają się z systemową transfobią? Jak ona się objawia? Jaka jest jej skala?
Transfobia - tak jak homofobia i bifobia - jest obecna w Polsce we wszystkich sektorach. Mówimy o zjawisku instytucjonalnym i na poziomie prawa - chociażby kwestia dostępu do służby medycznej. Transfobia w najprostszym wydaniu, to kiedy ktoś się przedstawia i mówi jakich używać zaimków, a rozmówca/rozmówczyni tego nie respektuje.
Źródło: tvn24.pl