Otoczyliśmy opieką i psychologiczną, i psychiatryczną rodziny, bliskich ofiar pożaru w koszalińskim escape roomie. Trwają czynności związane z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia oraz czynności prokuratorskie - poinformował prezydent Koszalina Piotr Jedliński. - Podjąłem decyzję, że niedziela jest dniem żałoby w Koszalinie - ogłosił.
W piątek po godzinie 17.00 w pożarze, który wybuchł w jednym z koszalińskich escape roomów zginęło pięć młodych osób. Jedna jest ciężko poparzona. Jak poinformował w rozmowie z TVN24 szef MSWiA Joachim Brudziński, "ofiarami tej tragedii są dzieci, piętnastoletnie dziewczynki, które uczestniczyły w imprezie urodzinowej jednej z nich".
Późnym wieczorem podczas briefingu prasowego wojewoda zachodniopomorski Tomasz Hinc zaapelował, "abyśmy wspólnie uszanowali sytuację rodzin i przyjaciół". - Prosiłbym o to, aby rodziny uszanować i w tej tragedii pozwolić nam spokojnie działać - podkreślił.
Rodziny ofiar pożaru zostały otoczone opieką
Podczas wcześniejszej konferencji prasowej sztabu kryzysowego prezydent Koszalina Piotr Jedliński mówił, że "łączymy się wszyscy w bólu z rodzinami ofiar".
- Jest pięć młodych ofiar. Otoczyliśmy opieką i psychologiczną, i psychiatryczną - nie ukrywam - rodziny. W tej chwili trwają czynności związane z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia oraz czynności prokuratorskie. Tutaj prokuratura będzie miała decydujący wpływ na to, kiedy rodziny zobaczą swoich bliskich. Myślę, że stanie się to już niedługo - poinformował Jedliński.
Prezydent miasta poinformował, że zorganizowano też ich spotkanie z zastępcą prezydenta miasta i prokuratorem.
Od soboty - jak poinformował Jedliński - pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie będą gotowi do udzielenia bieżącej pomocy w postaci zasiłków losowych dla rodzin ofiar.
- Podjąłem decyzję, że niedziela będzie dniem żałoby w Koszalinie - podkreślił. Zaapelował do organizatorów imprez w mieście, żeby odwołali niedzielne wydarzenia.
"Nie możemy powiedzieć ani o wybuchu, ani o pożarze"
Rzecznik koszalińskiej policji podkom. Monika Kosiec poinformowała, że policja prowadzi czynności pod nadzorem prokuratora, które mają ustalić przyczyny piątkowej tragedii. Jak wskazała, trwają ustalenia, co było przyczyną zaprószenia ognia i dlaczego przebywające w "escape roomie" osoby nie mogły się z niego wydostać. - Będziemy oczywiście jeszcze nadal ustalać ich tożsamość - dodała rzeczniczka szczecińskiej policji.
- Na chwilę obecną nie możemy powiedzieć ani o wybuchu, ani o pożarze z uwagi na to, że to stwierdzi powołany biegły. Są takie tezy, że mogła to być butla gazowa, mogło to być inne zaprószenie ognia, natomiast na to jest jeszcze zbyt wcześnie - zaznaczyła.
- Do pomocy policjantom z Koszalina włączyła się grupa ekspertów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. To są głównie technicy z laboratorium kryminalistycznego. Będą razem z policjantami z Koszalina pracowali. Do dyspozycji są również policyjni psychologowie" - powiedziała Kosiec.
Kosiec oświadczyła również, że "policjanci ustalili, kto jest właścicielem lokalu, jak również kto ten lokal podnajmował". - Z tymi osobami wykonywane są czynności procesowe. Jeszcze jedna osoba, która przebywała w tych pomieszczeniach - to był mężczyzna - na chwilę obecną przebywa w szpitalu - mówiła. Dodała, że stan zdrowia 26-latka "nie pozwala na to, żeby wykonywać z nim jakąkolwiek czynność procesową". - Do tych czynności wrócimy już po wyleczeniu - dodała.
Autor: tmw/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Bielecki / PAP