Jedną z dwóch osób nienależących do załogi, których głosy w kokpicie Tu-154 zarejestrowała czarna skrzynka, był dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Taką informację podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na osobę, która zna kulisy badania okoliczności katastrofy.
PAP dowiedziała się także, że drugą z tych osób nie jest Mariusz Kazana, dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ. Początkowo sądzono, że to jego głos nagrał rejestrator w kabinie pilotów. Córka dyrektora Kazany, która przyleciała do Moskwy, jednak tego nie potwierdziła. Jak powiedziała szefowa komisji Tatiana Anodina, drugi z tych głosów został już zidentyfikowany, ale ze względów etycznych, z uwagi na rodzinę, informacja, do kogo należał - nie zostanie na razie upubliczniona.
- Głosy osób spoza załogi w kabinie Tu-154 czarne skrzynki zarejestrowały na 16-20 minut przed katastrofą - podał Edmund Klich na środowej konferencji MAK. Ustalony dokładny czas katastrofy to godz. 10.41 czasu moskiewskiego (8.41 czasu polskiego).
Były naciski?
Anodina podkreśliła, że kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę musi być jeszcze zbadana. Dodała, że ma to duże znaczenie przy wyjaśnieniu okoliczności katastrofy.
Sprawę bada prokuratura rosyjska. W postępowaniu tym uczestniczą też polscy prokuratorzy, którzy współdziałają w gromadzeniu materiału dowodowego. Odrębne śledztwo - w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym - prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Usterki techniczne samolotu, zachowanie załogi, zła organizacja i zabezpieczenie lotu oraz "zachowania osób trzecich" (np. zamach terrorystyczny, sugestie i oczekiwania od załogi określonego postępowania) - takie wersje przyczyn tragedii bada prokuratura.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24