To dążenie do wywołania wojny domowej, nawoływanie do anarchii - powiedział w "Faktach po Faktach" Adam Szejnfeld z PO, w reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego, że nie byłoby katastrofy smoleńskiej, gdyby nie polityka Donalda Tuska. - W demokratycznym państwie rząd podałby się do dymisji - ripostował Marek Suski z PiS
Obaj politycy komentowali wystąpienie Kaczyńskiego podczas "obywatelskiego zgromadzenia ws. katastrofy smoleńskiej" w warszawskim klubie Palladium. Na początku Suski zastrzegł, że Kaczyński wystąpił tam nie jako prezes PiS, ale obywatel, rodzina ofiar katastrofy.
- Obywatel Kaczyński ma prawo oczekiwać od rządu, żeby po takiej katastrofie podał się do dymisji - stwierdził poseł PiS. I podkreślił, że - w jego opinii - obecnie rządzący nie mają moralnego prawa do sprawowania władzy.
- Ale to nie było wezwanie do wyborów - zastrzegł Suski, w reakcji na uwagę Szejfelda, że Kaczyński chciałby nowych wyborów. I dodał, że nie trzeba byłoby iść do urn, wystarczyłoby, gdyby parlament wybrał nowego premiera.
- To wywoływanie konfliktu społecznego na skalę, której Polska nie pamięta od 1989 roku, dążenie do wywołania wojny domowej, nawoływanie do anarchii - podsumował Szejfeld słowa Kaczyńskiego, o tym, że nie byłoby katastrofy smoleńskiej, gdyby nie polityka Donalda Tuska.
- Co pan mówi - zareagował Suski.
Potem jednak podtrzymał słowa Kaczyńskiego, że rząd Tusk prowadził wojnę z prezydentem. - To powodowało obniżenie rangi prezydenta, a to mogło prowadzić do takich myśli, a może i działań (zamachu - red.) - stwierdził poseł PiS.
"To skandal"
Szejnfeld nie krył oburzenia. Jego zdaniem, wskazywanie winnych na etapie prac międzypaństwowej komisji (MAK) i polskich śledczych, nie ma żadnych podstaw.
- Jestem oburzony tymi słowami, to skandal - oświadczył Szejnfeld. Dziwi się, że Kaczyńskiego nie było na Wawelu, gdzie w piątek odsłonięto tablicę ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej. - Wojna polsko-polsko jest ważniejsza - skomentował pojawienie się prezesa PiS w klubie Palladium, Szejnfeld.
Suski stwierdził, że Kaczyński jak co miesiąc był na mszy i złożył wieniec pod krzyżem pod Pałacem Prezydenckim. Przypomniał, że prezes PiS wraz z grupą posłów tej partii miał kłopot, by dostać się pod krzyż ogrodzony barierkami. Delegacja przeszła w końcu przez dziedziniec Pałacu Prezydenckiego.
- Czego bał się Komorowski? Wieńca? Kwiatów? - pytał Suski. - Byliśmy prześwietlani, pytali czy mamy broń - powiedział Suski.
mac/fac
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24