Samolot Piper Navajo, który rozbił się z pod Częstochową, był użytkowany przez firmę organizującą skoki spadochronowe od maksymalnie 2-3 miesięcy - twierdzi Paweł Niemczyk z Aeroklubu Częstochowskiego. - Wcześniej latali na cesnach - mówi pilot.
Niemczyk powiedział, że sekcja spadochroniarska w Aeroklubie Częstochowskim jest dobrze rozwinięta. Skakali głównie ludzie z dużym doświadczeniem, zawodowcy. Sama firma Omega, która była organizatorem lotów, działała pod Częstochową od ok. 4 lat.
Dodał, że firma wcześniej dysponowała dwoma cesnami. Od około maja pojawił się Piper Navajo, który jako jedyny obsługiwał spadochroniarzy na rudnickim lotnisku.
Doświadczony pilot
Niemczyk powiedział, że znał pilota, który w sobotę usiadł za sterami samolotu. Był to jego "bardzo dobry kolega" i "doświadczony pilot". Miał ok. 30 lat i legitymował się zawodową licencją.
Niemczyk dodał, że wydaje mu się, że pilot latał tylko w aeroklubie i nie pracował dla żadnych linii lotniczych.
Samolot runął na ziemię
11 osób zginęło w sobotnim wypadku samolotu pod Częstochową. Jedną uratowaną, w stanie ciężkim, przewieziono do szpitala w Częstochowie. Samolot należał do prywatnej szkoły spadochronowej, wykonywał lot z podczęstochowskiego lotniska w Rudnikach.
W chwili przyjazdu strażaków na miejsce poza maszyną znajdowały się trzy osoby, z których jedna przeżyła katastrofę.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24