Była to interesująca rozmowa, ale nie przyniosła odpowiedzi na pytania szczegółowe - mówili posłowie PiS po posiedzeniu speckomisji, która przesłuchiwała dziś szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Konstanty Miodowicz z PO twierdzi natomiast, że w sprawie podsłuchowej dowiedział się "bardzo dużo".
Sejmowa Komisja do Spraw Służb Specjalnych zaprosiła kierownictwo ABW i przedstawiciela prokuratury, by przekazali oni informacje o okolicznościach wykorzystania stenogramów z podsłuchu Agencji w cywilnym procesie, jaki wiceszef ABW Jacek Mąka wytoczył dziennikowi "Rzeczpospolita".
Szef Agencji i jego zastępca nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami ani przed posiedzeniem speckomisji, ani po jego zakończeniu. Na pytania nie odpowiadał też przedstawiciel prokuratury, który w ocenie posłów PiS niewiele miał też do powiedzenia członkom komisji. - Nie znał akt sprawy. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi na szereg pytań i dlatego będziemy kontynuowali pracę - mówił po posiedzeniu Zbigniew Wassermann.
PiS mało się dowiedziało
Jego klubowy kolega Jarosław Zieliński żalił się, że na kluczowe pytania nie usłyszał odpowiedzi także od kierownictwa ABW. - Była to interesująca rozmowa, ale nie przyniosła odpowiedzi na pytania szczegółowe. Nie uzyskaliśmy informacji, jakie było uzasadnienie decyzji o odtajnieniu podsłuchów, dlaczego materiały nie zostały zniszczone i dlaczego prokurator zdecydował się na udostępnienie ich w cywilnej sprawie - wyliczał Zieliński.
Materiały, o których mówił to stenogramy z rozmowy dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN24. Prowadzono ją z telefonu podejrzanego w innej sprawie (domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI) Wojciecha Sumlińskiego, któremu założono podsłuch. Gazeta zarzuciła w sobotę ABW, że nie zniszczyła zapisów z podsłuchów rozmów, które nie miały związku ze sprawą cywilną Mąki, a prokuratura bezprawnie udostępniła je pełnomocnikowi wiceszefa Agencji.
- Odnoszę wrażenie, że pułkownik Bondaryk w pełni utożsamia się z tym, co czynił podpułkownik Mąka w swojej sprawie cywilnej - ocenił w rozmowie z dziennikarzami Zieliński. - Odnoszę nieodparte wrażenie, że trzeba powrócić do źródeł tej sprawy, a jej źródłem jest to, co dotyczyło podejrzeń o korupcję w komisji weryfikacyjnej. (...) Kusi wniosek, żeby i w tej sprawie powołać komisję śledczą - dodał.
A PO "bardzo dużo"
W lepszym nastroju posiedzenie speckomisji opuszczał poseł PO Konstanty Miodowicz, który zaznaczył, że - w przeciwieństwie do kolegów z PiS - w sprawie podsłuchowej dowiedział się "bardzo dużo". - Wyjaśnienia były bardzo wyczerpujące. Niemniej jednak zabrakło paru osób, które powinny dopełnić ten obraz - mówił.
Miodowicz przyznał też, że Jacek Mąka nie wyglądał na specjalnie skruszonego w związku ze sprawą wykorzystania stenogramów. - Ja na miejscu pana pułkownika w ogóle nie prowadziłbym takiego procesu cywilnego. On tę sprawę widzi inaczej - podkreślał.
Przed wejściem na posiedzenie Miodowicz wypowiadał się jeszcze ostrzej. - To coś, co uważam za bardzo nieprzyzwoite. Jest rzeczą nieprofesjonalną używanie zwłaszcza w procesach cywilnych materiałów tak czułych, związanych z ochroną praw obywatelskich, jakimi są materiały z podsłuchów. (...) Mam też pretensję, że Mąka zezwolił swojemu pełnomocnikowi na wykorzystanie takich materiałów - mówił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP