Badania psychiatryczne dla przyszłych posłów - taki pomysł ma PSL i szuka poparcia w tej sprawie na Wiejskiej. Lekarze przypominają, że mądrość nie oznacza, że ktoś jest bardziej lub mniej uczciwy. Materiał "Polska i Świat" TVN24.
Na początku tygodnia na konferencji prasowej marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego padło pytanie, które od kilku dni krąży po sejmowych kuluarach: czy posłowie i senatorowie powinni przechodzić badania psychiatryczne przed wyborami?
- Wszyscy, którzy startują i chcą zdobyć mandat, powinni być zdrowi - powiedział marszałek. Powinni i na razie jest domniemanie, że są. Ale PSL chce mieć pewność - więc szykuje ustawę. Pomysł jest prosty: każdy kandydat na posła i senatora przed startem w wyborach miałby poddać się badaniom psychiatrycznym - Suweren musi mieć pewność, że głosuje na ludzi zrównoważonych psychicznie, zdrowych, którzy potem będą decydowali o losie Polaków i o losie Polski - wyjaśnia Paweł Bejda (z PSL). O losie przyszłych parlamentarzystów miałyby decydować komisje. Z kandydowania wykluczałby cały katalog schorzeń w tym: otępienia, amnezje, majaczenia, czynne psychozy, oraz zaburzenia: urojeniowe, paranoiczne, schizoidalne, antyspołeczne, obsesyjno-kompulsywne i narcystyczne. - Człowieku, chcesz startować, idziesz, badasz się. Nie przechodzisz, nikt o tym nie musi wiedzieć - dodaje Bejda.
Projekt PSL
Jeśli ktoś startuje po raz pierwszy, to może nikt się o tym nie dowie. Ale co w sytuacji, gdy badań nie przejdzie jakiś znany polityk? Trudno będzie wytłumaczyć tak nagłe zniknięcie ze sceny politycznej. - Myślę, że wszyscy by przeszli, ale nie jestem pewien jaki byłby wynik tych testów - mówi Jan Grabiec (PO) pytany, czy wszyscy parlamentarzyści przeszliby testy. - No, ale to można powiedzieć, że na złodzieju czapka gore - mówi Jakub Stefaniak (PSL).
- Tylko pijany boi się alkomatu - dodaje Bejda.
PSL chce grać w otwarte karty, ale w Sejmie ma niewielu zwolenników. - Myślę, że koledzy z PSL mogą okazywać wyborcom certyfikat, jeśli uważają, że to jest potrzebne - mówi Stanisław Pięta (PiS).
- Bałbym się tego, żeby powstały takie radzieckie psychuszki, które by eliminowały przeciwników obozu rządzącego i by się ich stygmatyzowało - uważa Adam Szłapka (Nowoczesna).
Lekarze sceptyczni
Wątpliwości mają też lekarze. Przypominają, że zaburzenia psychiczne często są krótkotrwałe i nie mogą na stałe eliminować z życia publicznego. Poza tym - byłoby ryzyko nadużyć. - Jeśli to dojdzie do skutku, to władzę w Polsce przejmą psychiatrzy: to wolno - tego nie, a moi koledzy po pieczątce będą ustalać skład Sejmu. No przecież to jest idiotyzm - ocenia pomysł Tomasz Piss, psychiatra. Poza tym, lekarze zauważają, że nawet jeśli ustawa wejdzie w życie, to wcale nie musi poprawić jakości polityki. - To, czy ktoś jest mniej lub bardziej mądry, mniej lub bardziej uczciwy, nie ma związku ze stanem zdrowia - mówi psychiatra profesor Andrzej Kokoszka. A to już muszą oceniać sami wyborcy.
Autor: mw/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24