"Trudno mówić o konflikcie. Kilku byłych pracowników daje upust swoim emocjom w związku ze zwolnieniem" - tak warszawski ratusz odpowiada na pytania o konflikt między aktorami a dyrektorem w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Ministerstwo Kultury zapowiada, że sprawie się przyjrzy i zapewnia, że "nie umywa rąk" od problemu.
Aktorzy zarzucają mu, że zwolnienia są bezpodstawne, i idą do sądu. Swojego szefa oskarżają m.in. o zastraszanie i łamanie praw pracowniczych.
Słobodzianek natomiast zarzuty odpiera i przekonuje, że konfliktu nie ma, a ataki artystów to pomówienia. - Proces budowy nowego zespołu aktorskiego to zjawisko normalne, tym bardziej że moja wizja teatru różni się od wizji poprzedniej dyrekcji - wyjaśnia.
W związku z sytuacją artyści TD wystosowali list do Biura Kultury w warszawskim ratuszu.
Biuro Kultury się odcina: nie my jesteśmy stroną
To właśnie Biuro Kultury sprawuje pieczę i nadzór nad działalnością Teatru Dramatycznego. Jego dyrektora Marka Kraszewskiego zapytaliśmy, czy zamierza podjąć jakieś działania w związku z trudną sytuacją w teatrze.
"W przypadku sytuacji w Teatrze Dramatycznym trudno mówić o konflikcie. Kilku byłych pracowników daje upust swoim emocjom w związku ze zwolnieniem przez dyr. Słobodzianka" - odpowiedział nam Kraszewski. Po czym dodał: "Jeżeli decydujemy się nazywać jakąś sytuację 'konfliktową' warto byłoby porozmawiać również z innymi pracownikami teatru (ponad 100 osób), czy podzielają wrażenie konfliktu".
W przekazanym nam oświadczeniu zaznaczył, że "Teatr Dramatyczny jest jednostką posiadającą osobowość prawną, oznacza to, że dyr. Słobodzianek samodzielnie podejmuje decyzje zarówno w sprawach artystycznych jak i zarządczych". "Jednym z bezsprzecznych praw dyrektora jest decydowanie o składzie zespołu z jakim chce pracować" - podsumował dyrektor Biura Kultury ratusza. Proszony o doprecyzowanie, czy zamierza spotkać się z aktorami, o co prosili w liście, odpowiedział, że to nie Biuro jest "tutaj stroną". Dodał też, że byłoby to załatwianie spraw "za plecami" dyrektora, co jego zdaniem jest "nie fair". Czy do spotkania dojdzie, nie wiadomo. Artyści od Biura Kultury odpowiedzi nadal nie otrzymali.
Ministerstwo: Przyjrzymy się sprawie, nie umywamy rąk
Słobodzianka na stanowisko dyrektora wybrała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wcześniej jego kandydaturę pozytywnie musiał rozpatrzyć minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Rzecznik resortu Maciej Babczyński podkreśla, że Teatr Dramatyczny jest teatrem miejskim i bezpośrednio podlega władzom Warszawy, a nie ministerstwu kultury.
- Nie jesteśmy stroną w tej sprawie, ale zawsze staramy się być pośrednikiem i mediatorem w przypadku sytuacji konfliktowych. Reagujemy na wszystkie niepokojące sygnały płynące nie tylko z oficjalnych pism, ale także z mediów - mówi.
Babczyński przyznaje jednak, że szczegóły sytuacji w TD nie są mu znane. - Przyjrzymy się sprawie. Jesteśmy gotowi pomóc w doprowadzeniu do szczęśliwego zakończenia sprawy - dodał.
Powiedział też, że jeśli zaistniałaby taka potrzeba, mogłoby dojść do spotkania z aktorami i kierownictwem teatru, jak to działo się w przypadku problemów innych samorządowych instytucji kulturalnych. - Nie umywamy rąk - zapewnia rzecznik.
Miliony z budżetu, dwa razy więcej niż rok temu
Teatr Dramatyczny jest teatrem miejskim - to znaczy, że finansowany jest głównie z budżetu samorządu, w tym przypadku Warszawy. Na działalność w 2013 roku (po połączeniu z Teatrem na Woli) otrzymał 13,7 milionów złotych dotacji, najwięcej ze wszystkich teatrów miejskich w stolicy. Rok wcześniej, za kadencji poprzedniego dyrektora, Pawła Miśkiewicza było to 7,7 mln zł. Teatr może otrzymywać fundusze w postaci dotacji na konkretne projekty również budżetu państwa, dokładniej ministerstwa kultury. Na pracę w 2013 roku otrzymał 200 tys. zł na produkcję czterech przedstawień (w tym jednego autorstwa Słobodzianka) oraz 500 tys. zł na organizację Warszawskich Spotkań Teatralnych.
Autor: Natalia Szewczak//gak/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24