Szaleniec wdarł się na teren byłego obozu zagłady w Majdanku, włamał się do mauzoleum i sprofanował prochy ofiar. Krzyczał, że jest Jezusem. Po interwencji policji 43-letni lublinianin trafił do szpitala psychiatrycznego - pisze dziennik.pl.
43-letni Jacek G. z Lublina przyjechał do Majdanka około godziny czwartej nad ranem. Nie powstrzymała go zamknięta brama. Wjechał na teren byłego obozu zagłady swoim oplem astra i zatrzymał się dopiero przy mauzoleum.
Szaleniec rozbił szklaną osłonę, która zabezpiecza dwumetrowy dół z prochami, wskoczył do środka i zaczął się w nich tarzać. Według świadków zachowywał się tak, jakby był w transie. Krzyczał, że jest Jezusem. Wyrywał się ochronie muzeum i policji.
Po przebadaniu alkomatem okazało się, że szaleniec jest trzeźwy. Po ustaleniu tożsamości mężczyzny został on przewieziony do szpitala neuropsychiatrycznego na obserwację. - O zdarzeniu powiadomiliśmy prokuraturę, która zdecyduje o dalszym losie zatrzymanego. Straty muzeum oszacowało na około tysiąc złotych - relacjonuje Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
To już kolejny taki incydent na Majdanku w ciągu ostatnich kilku tygodni - przypomina dziennik.pl. Pod koniec lipca muzeum postanowiła zwiedzać 35-osobowa grupa ortodoksyjnych Żydów. Mieli pecha, bo trafili do muzeum tuż przed zamknięciem. Niezrażeni sforsowali zamkniętą już bramę obozu i wyłamali kłódkę z drzwi do baraku. Rzecznik ambasady Izraela tłumaczył potem zachowanie chasydów religijnym transem.
Źródło: Dziennik.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24