Uważam, że obowiązuje przyzwoitość i przede wszystkim obowiązuje ona prezydenta. Jeżeli jest konstytucja, która też obowiązuje, to ona wyraźnie mówi o nieusuwalności - wskazywał w środę w "Tak jest" profesor Wojciech Katner, sędzia Sądu Najwyższego, wobec którego prezydent nie wyraził zgody o przedłużeniu możliwości dalszego orzekania. Odnosząc się do tej kwestii, gość TVN24 podkreślił, że kiedy prezydent Lech Kaczyński mianował go "na to stanowisko, została zawarta umowa z państwem polskim".
- Kiedy w 2009 roku prezydent [Lech - red.] Kaczyński mianował mnie na to stanowisko, to została zawarta umowa z państwem polskim, że jeżeli nie wystąpią przyczyny losowe albo nie zrezygnuję, albo wcześniej sam nie pójdę w stan spoczynku, bo było to możliwe, to jestem sędzią do 70. roku życia - podkreślił w "Tak Jest" w TVN24 profesor Wojciech Katner.
"Konstytucja przewiduje nieusuwalność"
W środę do Sądu Najwyższego wpłynęły pisma od prezydenta Andrzeja Dudy skierowane do siedmiu sędziów Sądu Najwyższego, wobec których prezydent nie wyraził zgody na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego Sądu Najwyższego. Wobec wszystkich siedmiu sędziów nowa, wyłoniona przez polityków Krajowa Rada Sądownictwa sformułowała wcześniej negatywną opinię. Sędziowie, których dotyczą prezydenckie pisma, złożyli oświadczenia o woli dalszego zajmowania stanowisk.
Andrzej Duda nie wydał postanowienia w sprawie dalszego orzekania przez sędziów: Józefa Iwulskiego, Jerzego Kuźniara, Stanisława Zabłockiego, Marii Szulc, Anny Owczarek, Jacka Gudowskiego i Wojciecha Katnera.
Sędzia Katner zapytany w "Tak Jest", czy gdy dostanie takie pismo od prezydenta, będzie sędzią czynnym czy w stanie spoczynku, odpowiedział, że "zgodnie z konstytucją będzie [sędzią czynnym - przyp. red.], ponieważ sędzia jest nieusuwalny".
"Nie mam innej drogi"
Pytany, czy zwrócił się do prezydenta według ustawy o Sądzie Najwyższym, czy konstytucji, odpowiedział, że "według ustawy, dlatego że konstytucja przewiduje nieusuwalność" sędziowską.
- Nieusuwalność sprawia, że ja tylko występuję, uważając, że jestem legalistą, w takim sensie, że nie mam innej drogi - wskazywał Katner.
- Ja to zrobiłem wraz z innymi osobami, uważając, że nasza droga życiowa pokazuje, że i społeczeństwu, i państwu, i władzy wykonawczej i legislacyjnej powinno zależeć na tym, aby takie osoby jak my, mając nasze doświadczenie i dorobek życiowy, (…) przy tym naszym doświadczeniu warto by było z niego skorzystać, a nie z niego rezygnować, tym bardziej że mam niewiele do tych 70. lat - stwierdził gość programu "Tak jest".
"Sędziowie tracą na tym zdrowie"
Pismo od prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie dalszego orzekania otrzymał w środę jedynie prezes Stanisław Zabłocki. Pozostałych sędziów nie było już w Sądzie Najwyższym, dlatego pisma zostaną im doręczone w czwartek.
- Sądziłem, że skoro tego [pisma - przyp. red.] nie otrzymałem i nie otrzymały inne osoby, to pan prezydent postanowił uszanować, tak jak powinno się to zrobić, postanowienie Sądu Najwyższego o zawieszeniu wykonania niektórych przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym do czasu rozpoznania przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, której przecież my jesteśmy sędziami - stwierdził Katner.
- Może ja go nie otrzymam? Nie wiem, jaka jest treść pism - zastanawiał się gość TVN24. Dodał też, że sędziowie podchodzą do tej sprawy "nie tylko emocjonalnie, ale i tracą na tym zdrowie".
- My nie śpimy, mamy rożne sytuacje lękowe. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, że w demokratycznym państwie może być taka sytuacja. Komu by to przyszło do głowy, żeby skrócić kadencję, zresztą nieskutecznie, bo pierwsza prezes jest pierwszym prezesem. Nie można było przewidzieć działania niegodziwego - wskazywał.
"Doznaliśmy upokorzenia"
Zdaniem Katnera "nie chodzi tylko o prezes Gersdorf, tylko o każdego sędziego, profesora i człowieka".
- Doznaliśmy upokorzenia. Tylko to upokorzenie w interesie państwa uważamy, że jest konieczne, żeby je podjąć. Tu chodzi o to, żeby ci wszyscy wymienieni nie byli poniewierani argumentami, które nie są do dyskusji prawniczej, bo są śmieszne, aroganckie, butne, bezczelne - argumentował sędzia.
- Jak można do tego podchodzić spokojnie? - zapytał w programie "Tak jest".
Na pytanie, czy powstrzyma się teraz od wykonywania swoich obowiązków sędziowskich, Katner odparł: - My wszyscy prawdopodobnie tak zrobimy.
Jak wyjaśnił, w Sądzie Najwyższym sędziowie mają rozpisane sesje na dwa miesiące naprzód. - Ja mam już sesje, ja już mam posiedzenia, na które czekają te osoby, które do sądu się zwróciły, ażeby rozstrzygnąć ich sprawy - wyjaśniał. - W związku z tym my powstrzymamy się w tym sensie, że prawdopodobnie będziemy zawieszać postępowanie do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Trybunał Europejski [Unii Europejskiej - przyp. red.] - podkreślił.
W programie została przywołana wypowiedź rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która zapytana w Sejmie, jak odbiera obecność na środowym posiedzeniu Sądu Najwyższego sędziów, którzy według zapisów ustawy Prawa i Sprawiedliwości przeszli w stan spoczynku, odparła, że jest to "sabotaż reformy, którą przeprowadzaliśmy".
- Ciekawe, gdzie ta reforma, bo my jej nie widzimy, poza samowładztwem - skomentował tę wypowiedź Katner.
"Może będzie korzystne dla prezydenta?"
Zapytany, czy jutro zamierza pojawić się w sądzie, odpowiedział, że "jutro będzie przed ósmą w pracy". Z kolei na pytanie, czy będzie odwoływał się od postanowienia prezydenta, odpowiedział, że zastanowi się, gdy już otrzyma pismo.
- Jak dostanę pismo, to będę się zastanawiać wraz z innymi, co dalej. Każdy musi to ocenić sam i zastanowić się, czy chce dalej podejmować wysiłek - podkreślił.
Odnosząc się do wysłanych przez Sąd Najwyższy pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i zawieszeniu w związku z tym przez SN części przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym, profesor Katner zaznaczył, że prezydent powinien respektować uchwały SN.
- Oczywiście, że powinien - skomentował. - Wydaje mi się, że każdy powinien respektować uchwały Sądu Najwyższego. Przecież nie wiemy, jakie będzie rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości. Może będzie korzystne dla prezydenta? - zastanawiał się gość programu "Tak jest".
Autor: akw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24