W 2011 roku ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak próbował nakłonić Prokuraturę Generalną, by zareagowała na bezczynność gdańskich śledczych zajmujących się sprawą Amber Gold. Bezskutecznie. Pismo Jakubiaka nigdy nie trafiło do Andrzeja Seremeta, wtedy prokuratora generalnego, mimo że było do niego adresowane.
Autorem pisma jest Andrzej Jakubiak, pięć lat temu szef KNF. Jego doniesienie alarmujące o bezczynności trójmiejskiej prokuratury w sprawie działalności parabanku przez tydzień przeleżało w Departamencie Postępowania Przygotowawczego PG.
Po tym czasie, zamiast do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, zostało skierowane do szefa gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, nadzorującej prokuraturę zajmującą się Amber Gold. Bez słowa żądania ze strony PG, by ją poinformować jak załatwiono sprawę.
Jakubiak w piśmie prosił, by sprawę Amber Gold przydzielić innemu prokuratorowi, objąć nadzorem służbowym. W przypadku tego typu interwencji normą było, że Prokuratura Generalna żąda poinformowania o podjętych działaniach.
O nieznanych wcześniej faktach mowa jest w dokumentach, które niedawno obecna Prokuratura Krajowa przysłała do komisji śledczej w sprawie Amber Gold.
"Nie dostrzeżono znaczenia"
Jest to oświadczenie, które w 2011 roku złożył prokurator Ryszard Tłuczkiewicz, ówcześnie dyrektor biura prokuratora generalnego:
"Pragnę przy tym zwrócić uwagę na fakt, że wspomniane pismo przez ponad tydzień znajdowało się jeszcze w Prokuraturze Generalnej. Brak adnotacji na tej korespondencji wskazywał, że nie przeszła ona przez ręce Prokuratora Generalnego. Istniała zatem możliwość, a nawet potrzeba przedłożenia przez Departament Postępowania Przygotowawczego wspomnianego pisma Panu Prokuratorowi lub nadzorującemu DPP Pierwszemu Zastępcy Prokuratora Generalnego. Jak się zdaje w tej komórce nie dostrzeżono znaczenia pisma, skoro nawet nie polecono Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku nadesłania informacji o sposobie załatwienia korespondencji."
Śledztwo dalej w zawieszeniu
Co zaś wydarzyło się później? Prokurator Tłuczkiewicz twierdzi, że nieprzekazanie pisma do Seremeta, nie doprowadziła do negatywnych następstw.
"Przekazane przez Prokuraturę Generalną polecenie trafiło poprzez Prokuraturę Apelacyjną do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prawidłowo oceniła bezzasadność zawieszenia dochodzenia i dostrzegła potrzebę objęcia sprawy zwierzchnim nadzorem służbowym. Odrębną kwestią jest zaniechanie niezwłocznego przekazania tego stanowiska do Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz" – pisał Tłuczkiewicz w swoim oświadczeniu w 2011 roku.
Przepychanki w komisji
O istnieniu oświadczenia prokuratora Tłuczkiewicza dowiedział się członek sejmowej komisji ds. Amber Gold, poseł Krzysztof Brejza (PO), który zwrócił się o informacje na temat nieznanych dokumentów do Prokuratury Krajowej w drodze interwencji poselskiej.
W listopadzie komisja przegłosowała wniosek o sięgnięcie po te dokumenty. Na posiedzeniu komisji 3 listopada jej przewodnicząca Małgorzata Wassermann (PiS) twierdziła, że nie ma ich, bowiem – jak argumentowała – wszystkie notatki i oświadczenia dotyczące sprawy pisma KNF zostały już przez prokuraturę przesłane do komisji.
- Panie pośle, proszę zrozumieć, że dokumenty, o które pan wnosi, są już w dostarczonych aktach – mówiła Brejzie przewodnicząca Wassermann na posiedzeniu komisji.
Ostatecznie jednak zgodziła się na jego wniosek i w efekcie do komisji trafiło oświadczenie Tłuczkiewicza.
Nie zostali zdegradowani
Ten prokurator zeznaje dzisiaj przed komisją śledczą. Do jego obowiązków jako dyrektora biura prokuratora generalnego należało dbanie o to, by pisma dekretowane do Andrzeja Seremeta, w ważnych sprawach trafiały na jego biurko. Jak tłumaczył kilka lat temu, w dniu w którym przyszło pismo szefa KNF jego samego nie było w pracy. Sprawą zajął się jego zastępca – prokurator Piotr Wesołowski. I to on zamiast przekazać pismo bezpośrednio do Seremeta skierował je do Departamentu Postępowania Przygotowawczego, który nadzorował wtedy Marek Jamrogowicz, pierwszy zastępca prokuratora generalnego.
Po tygodniu pismo z tego departamentu skierowano do Gdańska. Wesołowski także będzie zeznawał w środę przed komisją. Pracuje obecnie w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Zaś prokurator Tłuczkiewicz jest obecnie zastępcą dyrektora Biura Prezydialnego w Prokuraturze Krajowej. Obu prokuratorów ominęły zatem degradacje, które spotkały innych śledczych zajmujących kierownicze stanowiska po objęciu władzy przez PiS.
Seremet nie wspomniał
Na antenie TVN24 cztery lata temu Andrzej Seremet nie wspomniał, że pismo przez tydzień leżało na prokuratorskich biurkach.
Obecnie z byłym prokuratorem generalnym nie ma kontaktu.
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński//plw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24