Półtora roku zajęło prokuraturze rozwikłanie zagadki z czyich rąk zginął kolejny, ważny świadek w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. Śledztwo było niezwykle drobiazgowe. Prokuratorzy osuszyli staw w zabytkowej dzielnicy Gdańska, by na dnie odnaleźć nóż, którym śmiertelnie ugodzono Daniela Zacharzewskiego, pseudonim „Zachar”.
42-letni „Zachar” zginął w lipcu 2009 roku z rąk konkurencji. Gdańska prokuratura apelacyjna wysłała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko zabójcom.
Według aktu oskarżenia Zacharzewskiego zabił Sylwester S. z gangu Olgierda L. Pseudo „Olo”. Stało się to w trakcie awantury obu konkurencyjnych band o ochronę jednej z restauracji w Gdańsku – Oliwie.
Na nożu DNA Zacharzewskiego
Jednak zanim oskarżyciele wysłali akt oskarżenia przeciwko Sylwestrowi S. i innym bandytom, to musieli długo szukać głównego dowodu. Zniknął bowiem nóż, którym Sylwester S. zadał 16 ciosów „Zacharowi”. Policjanci dowiedzieli się, że zabójca ukrył nóż niedaleko miejsca zbrodni – wrzucił go do stawu w zabytkowej i parkowej części Gdańska-Oliwy.
Płetwonurkowie nie mogli znaleźć noża. - Dno było zamulone, niczego nie było widać – opowiadają prokuratorzy. Wtedy zdecydowali, że ze stawu trzeba wypompować wodę, a potem osuszyć. Na dnie znaleźli nóż. Oddali go w ręce specjalisty – genetyka, profesora Ryszarda Pawłowskiego, o którym zrobiło się głośno, gdy zbadał DNA Krzysztofa Olewnika. Biegły znalazł na nożu resztki krwi. I stwierdził, że jest w niej DNA Zacharzewskiego.
- Sylwester S. zadał Danielowi Z. w sumie 16 ciosów nożem – podlicza prokurator Krzysztof Trynka, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Śmiertelne okazały się dwie, głębokie rany w klatkę piersiową, dwa ciosy nożem w brzuch i trzy w plecy. Prokurator Trynka dodaje, że na miejscu było 17 gangsterów „Ola”. - Ustaliliśmy ich tożsamość. Aktem oskarżenia objęliśmy 12 z nich. To mężczyźni w wieku od 24 do 44 lat – tłumaczy rzecznik.
Mylił policję ws. zabójstwa Papały
Czy śmierć „Zachara” miała związek z tym, że był on zamieszany w sprawę zabójstwa generała Papały? Prokuratorzy zaprzeczają. Jednak Zacharzewski był jedną z legend trójmiejskiego półświatka, jednym z ostatnich „starych” gangsterów z Wybrzeża. Przez lata był prawą ręką i ochroniarzem Nikodema Skotarczaka ps. "Nikoś", uznawanego za szefa świata przestępczego na Wybrzeżu. „Zachar” wchodził w skład tzw. "klubu płatnych zabójców", który, miał na koncie co najmniej cztery morderstwa, w tym zabójstwo innego legendarnego gangstera – "Szwarcenegera".
Ale przede wszystkim Zacharzewski był też jednym ze świadków w sprawie zabójstwa szefa polskiej policji. Miał ogromną wiedzę o tajemnicy śmierci generała. Nigdy do końca nie podzielił się z nią z policją i prokuraturą. Nawet naprowadzał śledczych na fałszywe tropy. Jako prawa ręka „Nikosia” wiedział, że jego ówczesny szef w 1998 r. brał udział w spotkaniach, na których zapadały decyzje o zamachu na życie byłego szefa policji. Jego kolega z „klubu płatnych zabójców” Artur Zirajewski, „Iwan” był głównym świadkiem oskarżenia przeciwko biznesmenowi z Chicago Edwardowi M. „Iwan” umarł bo przedawkował leki w gdańskim areszcie. Nie żyje także „Nikoś”, którego zabito na zlecenie. Zacharzewski to kolejny świadek, który nie powie już słowa o sprawie Papały.
"Zacharzewski zginął... głupio"
Dlaczego zdaniem prokuratury zginął „Zachar”? Oskarżyciele w akcie oskarżenia dokładnie tłumaczą motyw. Chodziło o pieniądze z ochrony restauracji „Concordia” w Gdańsku – Oliwie.
Według ustaleń prokuratury restaurację ochraniali najpierw podwładni „Zachara”. Jednak później właściciele lokalu mieli zwrócili się do „Ola” by ten przysłał swoich ludzi. Najpierw konkurujące ze sobą gangi negocjowały. Bandyci nie mogli się jednak dogadać. Ludzie „Ola” zażądali spotkania pod „Concordią”. Przyszli uzbrojeni w pałki, maczety i noże. Z grupy „Zachara” tylko szef miał ze sobą nóż.
- Zacharzewski zginął... głupio. Przyszedł bowiem z nieuzbrojoną ochroną na spotkanie z konkurencyjnym gangiem. Od razu było widać, że grupa „Zachara” jest w defensywie. Zacharzewski próbował przekonać ludzi „Ola” żeby się przenieść do lasu, a nie krwawo rozstrzygać spór pod restauracją, pod okiem kamer monitoringu. Te „młode wilki” nie reagowały. Wielu z nich to kibice gdańskiej Lechii, którym wcale nie przeszkadzało, że są nagrywani, gdy robią demolki – opowiada jeden z policjantów.
Ludzie Zacharzewskiego uciekli. Na placu boju został tylko on i jego prawa ręka – Jerzy M.
Prokuratura wciąż szuka zabójców "Zachara"
Bandytów zgubiła lekkomyślność. Nie posłuchali głosu rozsądku swojej ofiary i dali się nagrać kamerom z monitoringu. Biegli antropolodzy porównali nagrania ze zdjęciami operacyjnymi policji. I trafnie wytypowali bandytów, którzy napadli na Zacharzewskiego. Prokuratorzy żądają dla Sylwestra S. kary dożywocia.
Wciąż jednak listami gończymi poszukują jeszcze czterech podejrzanych o udział w zabójstwie „Zachara”: Mariusza Jakimczyka, Bartosza Lubockiego, Sławomira Kardzisa oraz Marcina Aściukiewicza. To członkowie gangu „Ola”, którzy brali udział w trakcie śmiertelnej bójki pod restauracją „Concordia”. Za zgodą prokuratury publikujemy ich zdjęcia i dane osobowe.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gazeta