- Policjanci byli z tą rodziną, ale to był wolny wybór tych państwa, że dopuścili Rutkowskiego. Powiedzieli, ze nie życzą sobie policji w mieszkaniu i inicjatywę przekazali jemu - mówił w TVN24 Komendant Główny Policji nadinsp. Marek Działoszyński. Dopytywany czemu to Rutkowski zdobył zaufanie rodziny i matki półrocznej Magdy, powiedział, że "pasował jej bardziej niż policja, która nabierała podejrzeń i potrafi pociągnąć do odpowiedzialności".
Komendant Główny Policji, który był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 pytany był, jak to się stało, że to Krzysztof Rutkowski, człowiek który stracił licencję detektywa, potrafił doprowadzić do przełomu w sprawie zaginięcia półrocznej Magdy z Sosnowca i wydobyć od jej matki wyznanie, że tak naprawdę nikt dziecka nie porwał, tylko ona je upuściła, po czym dziewczynka zmarła.
Marek Działoszyński tłumaczył, że matka Magdy była przesłuchiwana przez prokuratorów w obecności psychologa . - Ale gospodarzem postępowania była prokuratura i to ona wybrała psychologa do tych czynności - mówił.
"Matce bardziej pasował Rutkowski"
Dopytywany czemu rodzina i matka zaufali bardziej Rutkowskiemu niż policji, powiedział: Policjanci byli z tą rodziną, ale to był wolny wybór tych państwa, że dopuścili Rutkowskiego. Powiedzieli, ze nie życzą sobie policji w mieszkaniu i inicjatywę przekazali jemu. Jak tłumaczył, policja nie ma prawa, żeby zmusić osoby pokrzywdzone do tego, aby funkcjonariusze przebywali w ich domach przez cały czas. - My przekonujemy, są negocjatorzy, psychologowie. - Ale teraz myślę, że były przesłanki, że matka nie chciała współpracować z policją i chciała utwierdzać nas w swojej wersji - stwierdził. I dodał: Okoliczności tej sprawy są takie, ze nie było porwania i bardziej pasował jej Rutkowski niż policja, która nabierała podejrzeń i potrafi pociągnąć do odpowiedzialności.
Działoszyński, choć uważa, że Rutkowski zaszkodził sprawie, wyjaśniał, że policja nie mogła zabronić mu działać. - Wyobraźmy sobie: cała Polska szuka dziecka, wszyscy apelują o pomoc, ktoś chce jej udzielić, my go wyganiamy. Jaka wtedy byłaby reakcja? Okoliczności sprawy były takie, że nie było podstaw, by go izolować - tłumaczył.
Reakcja policji prawidłowa
Zareagowaliśmy prawidłowo: i policja, i społeczeństwo, i media. Było zgłoszenie porwania, po których nastąpiły poszukiwania dziecka, któremu groziło niebezpieczeństwo. Policja podjęła od razu działania, od razu była penetracja terenu, lustracja monitoringu, uruchomienie wszystkich sił i szukanie zaginionego dziecka nadinsp. Marek Działoszyński, Komendant Główny Policji
Jak podkreślił, z czasem jednak pojawiały się inne istotne okoliczności, które weryfikowano. - Policja prowadzi czynności jawne i niejawne. Weryfikowaliśmy siedem różnych wersji. To, że możemy być wprowadzani w błąd przez matkę też - mówił. - Podejrzewaliśmy, że matka nie mówiła pełnej prawdy. Planowaliśmy różne działania, jak wariograf - dodał.
Komendant zdradził, że pierwszych podejrzeń policja nabrała, kiedy zaczęła weryfikować zeznania, m.in. eksperyment z przemieszczeniem wózka, który nie potwierdził wersji matki.
Co przyniesie dalsze śledztwo?
Dopytywany o dalsze działania w śledztwie, Działoszyński zasłaniał się w większości tajemnicą. Powiedział jednak, że jaśniejsze światło na całą sprawę powinny rzucić nowe opinie biegłych, czy szczegółowe badania zwłok Magdy.
W poniedziałek prowadząca śledztwo katowicka prokuratura przedstawiła wstępne wyniki sekcji zwłok dziewczynki. Wynika z nich, że przyczyną śmierci dziecka był tępy uraz tyłogłowia. Według prokuratury wyniki sekcji zwłok nie dają podstaw do zmiany zarzutów dla matki, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci i kwestionowania na obecnym etapie jej wyjaśnień.
Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia br. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. W sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski. To on w miniony czwartek nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Katarzyna W. zeznała, że dziecko miało upaść na podłogę i uderzyć o próg w mieszkaniu. W piątek wieczorem - już policjantom - pokazała miejsce ukrycia zwłok Madzi.
W sobotę usłyszała zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka i została aresztowana na dwa miesiące.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24