Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski stawił się we wtorek na posiedzeniu sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, która pracuje nad wnioskiem o postawienie go przed Trybunałem Stanu.
Posiedzenie sejmowej komisji było zamknięte. Przed rozmową z posłami Kwiatkowski nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, zapowiedział, że będzie dostępny dla mediów po zakończeniu jej obrad.
- We wniosku prokuratury kluczowe rozmowy są rozmowami przywołanymi we fragmentach. Instytucja, której pracami kieruję, się nie ulęknie i tak jak do tej pory będzie stanowić miejsce przygotowywania rzetelnych raportów - mówił po rozmowie z komisją.
Kwiatkowski wyraźnie podkreślił, że nie zgadza się z zarzutami prokuratury. Stwierdził, że nie są one poparte odpowiednimi dowodami. - Miejscem właściwym do dokładnego wyjaśnienia wszelkich okoliczności, faktów i intencji jest procedura odpowiedzialności konstytucyjnej, która się zaczęła - zaznaczył prezes NIK.
- Wystąpienie pana prezesa było dość kuriozalne. Przedstawił się jako wzór niemalże modelowego postępowania - powiedział Marek Suski (PiS) po wysłuchaniu wyjaśnień prezesa NIK.
- To wszystko przedstawił jako spisek CBA i prokuratury przeciwko Najwyższej Izbie Kontroli. - dodał Suski.
Wiceszef komisji Józef Zych (PSL) mówił wcześniej, że komisja - zgodnie z procedurą - zwróciła się do Kwiatkowskiego o wyjaśnienia, na co ten odpowiedział prośbą o przesłuchanie. - Prezes Kwiatkowski prosił, czy może być przesłuchany, a komisja się do tego ustosunkowała pozytywnie - powiedział Zych. Według wiceszefa komisji, na przesłuchaniu szefa NIK komisja zakończy pracę, która zostanie podjęta przez nowy skład komisji w kolejnej kadencji Sejmu. Zgodnie z ustawą o Trybunale Stanu, jeśli wnioskowi wstępnemu o postawienie przed Trybunałem Stanu marszałek Sejmu nada bieg, to nawet po zakończeniu kadencji sprawa toczy się dalej w Sejmie następnej kadencji.
Wniosek złożył Kalisz
Pod wnioskiem o postawienie Kwiatkowskiego przed TS, który złożył Ryszard Kalisz (poseł niezrzeszony), podpisali się głównie posłowie PO. We wniosku Kalisz wskazał na odpowiedzialność konstytucyjną i zarzucił błąd prokuraturze. Zdaniem Kalisza czyny popełnione przez Kwiatkowskiego polegają na naruszeniu "równego dostępu do służby publicznej", a z uwagi na szczególny charakter tego naruszenia Kalisz uważa, że Kwiatkowski powinien odpowiadać przed TS.
- Moim zdaniem najlepiej dla funkcjonowania Rzeczpospolitej byłoby, gdyby Trybunał Stanu określił zasady funkcjonowania najwyższych urzędników państwowych. Chociażby czy mogą telefonicznie rozmawiać z posłami - jakie rozmowy są naganne, a które nie; w jaki sposób mogą mówić o konkursach określone na stanowiska - argumentował Kalisz.
Prokuratura chce uchylenia immunitetu
Prokuratura Apelacyjna w Katowicach chciała uchylenia Kwiatkowskiemu immunitetu prezesa NIK, aby postawić mu zarzut przekroczenia uprawnień przy organizacji konkursu na szefa jednej z delegatur Izby. Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu stał się jednak bezprzedmiotowy po tym, jak sejmowa komisja rozpoczęła w zeszłym tygodniu prace nad wnioskiem TS dla Kwiatkowskiego. Prokuratura chciała postawić mu zarzuty z art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień - co jest zagrożone karą do trzech lat więzienia. Jak wynika z uzasadnienia prokuratorskiego wniosku do Sejmu ws. immunitetu, Kwiatkowski miał "niezgodnie z prawem wpływać na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i w Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK".
Autor: js,kło/ja / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24