- To nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta - powiedział po posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia prezes NFZ Jacek Paszkiewicz. Odniósł się tym samym do protestu lekarzy m.in. z OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego, którzy zdecydowali, że w nowym roku nie będą określali na receptach poziomów odpłatności za lek i uprawnień pacjenta do refundacji, tylko przystawią pieczątkę "Refundacja do decyzji NFZ".
Podczas posiedzenia komisji zdrowia minister Arłukowicz odpowiadał na pytania posłów dotyczące nowej ustawy refundacyjnej. Podczas obrad padły też pytania dotyczące zapowiadanego przez związki zawodowe lekarzy protestu przeciw rozporządzeniu określającemu sposób i tryb wystawiania recept i obowiązek wpisywania przez lekarzy na recepcie poziomów odpłatności leków: B - bezpłatne, R - ryczałt, 30 proc., 50 proc., 100 proc.
Lekarze sprzeciwiają się także wymogowi wpisywania na recepcie kodów uprawnień pacjenta do refundacji leków. Od 2 stycznia mają stawiać na receptach pieczątki: "Refundacja leku do decyzji NFZ".
To nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta Jacek Paszkiewiecz, szef NFZ
Realizowane, ale drożej
Komentując w Sejmie tę kwestię prezes NFZ Jacek Paszkiewicz stwierdził, że recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" będą realizowane, ale według najwyższego stopnia odpłatności przewidzianego dla danego leku. Oznacza to, że niektórzy pacjenci będą musieli zapłacić więcej za leki, jeśli ich lekarz nie określi poziomu przysługującej im refundacji.
Paszkiewicz powiedział, że w przypadku około 200 leków, które mają zmienne poziomy odpłatności (w zależności od rodzaju schorzenia, np. czy jest przewlekłe - red.), niektórzy pacjenci mogą zapłacić nawet 70 proc. ceny preparatu, pomimo, że przysługuje im uprawnienie np. do opłaty ryczałtowej 3,20 zł.
Recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" będą realizowane, ale według najwyższego stopnia odpłatności przewidzianego dla danego leku. To jest nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ
Paszkiewicz precyzował swoją wypowiedź w późniejszej rozmowie z PAP. - Ta pieczątka w opinii naszej nie wywołuje żadnych skutków prawnych - zadeklarował. Jak wyjaśniał, w takiej sytuacji NFZ przyjmuje, że intencją było odesłanie pacjenta do Funduszu, by on podjął decyzję o stopniu refundacji. – Nie ma ku temu jakichkolwiek podstaw prawnych – podkreślił prezes NFZ.
- Przystawienie takiej pieczątki nie powoduje nieważności recepty, a więc nie jest przeszkodą w jej refundacji na ogólnych zasadach określonych ustawą – zadeklarował. - To jest nieetyczne zachowanie lekarzy, jeżeli z premedytacją nie wpisują osobie przewlekle chorej poziomu refundacji, bo w ten sposób działają na szkodę pacjenta - podkreślał.
Wyjaśnił przy tym, że przypadki, w których lekarz pominie zaznaczenia uprawnień refundacji dla pacjenta przewlekle chorego, reguluje ustawa. Jak powiedział, w takiej sytuacji aptekarz wyda lek z najwyższym stopniem odpłatności przewidzianym dla niego.
Wynika to z rozporządzenia wykonawczego do ustawy refundacyjnej, w którym zapisano, że jeżeli na recepcie nie będzie wpisanego poziomu refundacji, wówczas osoba wydająca lek w aptece będzie miała prawo uzupełnić takie dane, zamieszczając na rewersie recepty odpowiednią adnotację i swój podpis. W przypadku leku wymienionego w wykazie leków refundowanych z więcej niż jednym poziomem odpłatności aptekarz wyda lek "za najwyższą odpłatnością określoną w tym wykazie".
50 zamiast 30 proc.
Jak udało nam się ustalić w NFZ, dotyczy to przede wszystkim przypadków leków, które mogą być wydawane pacjentom z 30- lub 50-procentową odpłatnością w zależności od uprawnień im przysługujących. W takich wypadkach pieczątka "Refundacja do decyzji NFZ" będzie dla nich oznaczać, że zapłacą połowę rynkowej ceny leku, zamiast 30 proc.
Minister Arłukowicz, który zabrał głos w Sejmie po Paszkiewiczu, uspokajał: - Według decyzji NFZ recepta będzie realizowana i refundowana.
Nie odniósł się jednak do tego, że pacjenci będą musieli płacić więcej.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Jakub Gołąb potwierdził w rozmowie z tvn24.pl wypowiedź szefa NFZ, że "w przypadku chorób przewlekłych, gdy lekarz na recepcie nie określi poziomu odpłatności za lek, pacjent zapłaci wówczas 30 proc. ceny danego leku". Zaznaczył, że dotyczy to tych przypadków, gdzie pacjent "wiele miesięcy pozostaje pod opieką lekarza, który wie, jakie są konsekwencje", więc jeśli na recepcie zamiast "R" znajdzie się pieczątka, to lekarz robi to "z pełną premedytacją".
Uważamy, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić, nie tylko dlatego, że nie mamy narzędzi, ale także dlatego, że zajmowałoby to większość czasu, przeznaczonego na poradę lekarską Krzysztof Bukiel, szef OZZL
Szef OZZL Krzysztof Bukiel zapowiedział dziś, że poziomu odpłatności za lek nie będzie określało na receptach co najmniej kilkanaście tysięcy lekarzy, m.in. z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego. Lekarze nie będą wypełniać rubryk odnoszących się do uprawnień pacjenta i tego, ile ma zapłacić za lek.
- Uważamy, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić, nie tylko dlatego, że nie mamy narzędzi, ale także dlatego, że zajmowałoby to większość czasu, przeznaczonego na poradę lekarską - powiedział dziennikarzom Bukiel po piątkowym posiedzeniu organizacji skupiających lekarzy: OZZL, Porozumienia Zielonogórskiego, Polskiej Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia oraz portalu Konsylium24.
Decyzję w sprawie nieokreślania poziomu odpłatności podjęły wszystkie te organizacje. - Lekarze wybierają leczenie, a nie biurokrację - mówił Bukiel. Lekarze zapewnili, że w sytuacji chorób przewlekłych na życzenie pacjenta będzie wydawane zaświadczenie o takiej chorobie.
"Nie traktujemy pacjentów jak zakładników"
OZZL protestuje także przeciwko przepisom ustawy refundacyjnej, przewidującym, że lekarze błędnie wypisujący recepty, będą zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Ma być tak w przypadku wypisania recepty np. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Szef OZZL zaznaczył, że w sporze po jednej stronie są rządzący, po drugiej lekarze, a pacjenci zostali "postawieni przez rządzących pośrodku". - Nie my traktujemy pacjentów jako zakładników, to rządzący traktują pacjentów jak żywe tarcze i zasłaniają się pacjentami, gdy cokolwiek krytykujemy - zaznaczył Bukiel.
Chcą spotkania z prezydentem
- Pozostaje tylko zwrócić się z apelem do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby zajął się tymi przepisami: trybem, formą i czasem ich wprowadzenia. Prosimy o spotkanie z prezydentem - mówił wiceprzewodniczący OZZL Tomasz Underman. Dodał, że chodzi o mediacje prezydenta, który powinien "powściągnąć Ministerstwo Zdrowia w chęci reformy i pokazać, że trzeba ją lepiej przygotować i dopracować". Underman dodał, że "protest pieczątkowy" lekarzy jest bezterminowy. - Żeby zmienić przepisy, trzeba wywierać presję - powiedział.
Apel do premiera
Nie my traktujemy pacjentów jako zakładników, to rządzący traktują pacjentów jak żywe tarcze i zasłaniają się pacjentami, gdy cokolwiek krytykujemy Krzysztof Bukiel, szef OZZL
Organizacje lekarskie zaapelowały także o pilne spotkanie do premiera Donalda Tuska. - Kluczowe są dwie sprawy - wykreślenie z ustawy przepisu nakładającego na lekarza odpowiedzialność finansową za błędne określenie stopnia refundacji danego leku oraz zmiana rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie recept refundowanych, które wymaga, aby lekarz wpisywał na recepcie stopień refundacji danego leku - mówił Krzysztof Radkiewicz z Porozumienia Zielonogórskiego.
- Zmiany, które postulujemy, w najmniejszym nawet stopniu nie zmienią nowych zasad polityki lekowej, wprowadzonej przepisami ustawy refundacyjnej, a usprawnią funkcjonowanie systemu - napisali lekarze w piątkowym apelu do premiera.
Porozumienie Zielonogórskie już w środę podjęło decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej przeciw przepisom ws. recept. Z kolei Naczelna Rada Lekarska do lutowego zjazdu zawiesiła decyzję o wypisywaniu tylko pełnopłatnych recept. - Trzeba jasno powiedzieć, że NRL nie jest organizatorem protestu (...) zawieszenie protestu NRL ogłosiła tylko w swoim imieniu, lekarze dalej pozostali przy tym, przy czym chcieli pozostać - zaznaczył Bukiel.
OZZL skupia blisko 35 tys. lekarzy z całego kraju. Porozumienie Zielonogórskie zrzesza natomiast 13 tys. lekarzy z 14 województw. W kraju jest ponad 120 tys. lekarzy.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24