Nasz rząd najpierw wiele miesięcy temu zgodził się na kryterium praworządności, po czym teraz próbuje kijem Wisłę zawrócić. Takie wolty nie bywają skuteczne w Unii Europejskiej, tym bardziej, że kraje, które chcą stworzyć fundusz odbudowy po kryzysie spowodowanym pandemią COVID-19, mogą go stworzyć bez nas - mówił w "Faktach po Faktach" Radosław Sikorski (PO). Jego zdaniem, "to się może skończyć nie tylko utratą unijnego funduszu, tylko trwałym podziałem na twarde jądro Unii Europejskiej, gdzie zapadają decyzje, i margines, czyli kraje, które się będą musiały do tych decyzji dostosować".
Szefowie państw i rządów rozmawiają od piątku na szczycie Unii Europejskiej o pakiecie opiewającym na 1,82 biliona euro, na który składa się fundusz odbudowy wynoszący 750 miliardów euro oraz budżet UE na lata 2021-2027 w wysokości 1,074 biliona euro. Jedną z poruszanych kwestii jest powiązanie wypłat z praworządnością.
Przywódcy państw Unii Europejskiej w niedzielę po godzinie 19 zasiedli do wspólnej kolacji podczas szczytu w Brukseli. Liderom unijnej "27" przez cały dzień nie udało się rozpocząć spotkania w pełnym składzie, na którym dyskutowany miał być temat wieloletniego budżetu Wspólnoty oraz funduszu odbudowy po kryzysie spowodowanym pandemią COVID-19. Korespondent TVN24 Maciej Sokołowski, który obserwuje unijne negocjacje, zwrócił jednak uwagę na to, że w "27" panuje duży rozdźwięk między innymi w kwestii wysokości potrzebnego finansowania.
"Bardzo się boję, czy nasz rząd nie przeciągnie struny"
Były marszałek Sejmu, były minister spraw zagranicznych, były minister obrony narodowej Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach" w TVN24 ocenił, że "to jest bardzo poważna i bardzo niebezpieczna dla Polski sytuacja".
- Bardzo się boję, czy nasz rząd nie przeciągnie struny i nie spróbuje spowodować sytuacji, która może się obrócić przeciwko nam, a jest do tego podżegany przez nacjonalistów we własnym obozie z Warszawy - mówił. - Naszemu rządowi może się wydawać, że ma prawo weta, tak jak wydawało się premierowi Wielkiej Brytanii Davidowi Cameronowi przed uchwaleniem paktu fiskalnego - dodał.
- Państwa członkowskie Unii mają zawsze opcje zawarcia po pierwsze traktatu międzyrządowego poza strukturami Unii w danej sprawie, wreszcie wykorzystania artykułu 20 traktatu o Unii Europejskiej, co w tym wypadku miałoby o tyle sens dla nich, że robiąc ten fundusz dla ratowania gospodarki wewnątrz strefy euro, nie płacili by za nas. A więc mają finansowy bodziec, aby nas wykluczyć i doprowadzić do ściślejszej integracji strefy euro. To jest moment na bardzo wyrafinowaną dyplomację i na zawarcie kompromisu zanim nie zostaniemy ze sprawy kompletnie wykluczeni, bo wtedy Polska nie dostałaby nic - mówił Sikorski.
"Możemy sobie bardzo poważnie strzelić w stopę"
Zaznaczył, że "jeśli umowę zawrą między sobą państwa strefy euro, to nie będąc w strefie euro z tego nie skorzystamy". - A dla państw tych oszczędnych jest to dogodniejsze, że wtedy ten fundusz albo mógłby być mniejszy, albo mniej kosztować, przy tych samych transferach z północy na południe. Bo Polska miała być dużym beneficjentem tego funduszu, więc możemy sobie bardzo poważnie strzelić w stopę - powiedział.
- Nasz rząd najpierw wiele miesięcy temu zgodził się na kryterium praworządności, po czym teraz próbuje kijem Wisłę zawrócić. Takie wolty w ostatniej chwili nie bywają skuteczne w Unii Europejskiej, tym bardziej, że jak już ustaliliśmy kraje, które chcą stworzyć ten fundusz, mogą go stworzyć bez nas - mówił.
Sikorski ocenił, że "Unia Europejska może ten mechanizm praworządności zdefiniować dość wąsko, na przykład jako obowiązek przystąpienia do systemu prokuratora unijnego". - To znaczy, aby Unia mogła sama badać przestępstwa przeciwko finansom unijnym. Rząd, który nie ma nic do ukrycia, który nie chce kraść unijnych pieniędzy, nie powinien mieć z tym problemu - skomentował.
"To nie Polska oceni, czy w Polsce jest praworządność"
Jego zdaniem, "teraz jest moment 'sprawdzam', bo to nie Polska oceni, czy w Polsce jest praworządność, tylko instytucje międzynarodowe". - To się może skończyć nie tylko utratą unijnego funduszu, tylko trwałym podziałem na twarde jądro Unii Europejskiej, gdzie zapadają decyzje, i margines, czyli kraje, które się będą musiały do tych decyzji dostosować - podsumował Sikorski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24