Chaos, który zapanował w ministerstwie obrony narodowej przy tej decyzji nie jest najlepszym sposobem na to, aby tak poważne sprawy załatwiać w tej sposób, jak to zrobił rząd Donalda Tuska - ocenia były Szef MON Aleksander Szczygło (PiS). Przedstawiciele pozostałych klubów z decyzji o zakończeniu polskiej misji w Iraku, są raczej zadowoleni.
- Dlaczego wycofanie do 31 października 2008, a nie np. 31 stycznia, albo 28 lutego 2009 r., albo jeszcze w innych terminach? - zastanawia się Szczygło i podkreśla, że sprawą najważniejszą jest "skorelowanie" terminarza naszego wyjścia z Iraku z Amerykanami.
- Stany Zjednoczone niosą na swoich barkach odpowiedzialność za tę operację i kalendarz decyzji związanych z naszą obecnością musi być związany z obecnością amerykańską w Iraku - podkreśla były szef MON.
PO: mogą wracać do Polski!
- Polska wywiązała się w pełni ze swoich sojuszniczych zobowiązań. W 2008 roku możemy z czystym sumieniem wyjść z Iraku - podkreśla jedna Zbigniew Chlebowski z PO.
Wcześniej jego partyjny kolega, szef MSZ Radek Sikorski zapewniał, że dla Amerykanów, decyzja rządu nie jest zaskoczeniem.
PSL: wychodzimy z podniesioną głową
- Amerykanie pogodzili się już z decyzją polskiego rządu. Irakijczycy też muszą w końcu wziąć na swoje barki odpowiedzialność za los swojego kraju. Nie widzę problemu - przekonywał przedstawiciel drugiego koalicjanta, Stanisław Żelichowski (PSL). - To decyzja oczekiwana przez polskie społeczeństwo, na pewno wychodzimy z Iraku z podniesioną głową, nie mamy się czego wstydzić - podkreślił.
LID: dobra robota!
31 październik to odległa data, LiD wolałby, aby wycofanie odbyło się w ciągu kilku miesięcy, co jest możliwe, ale jeśli to będzie październik, to taką decyzję też aprobujemy. Marek Borowski
Polityk LiD skrytykował też prezydenta, który "rozniecając spór o termin wycofania naszych wojsk, stale próbuje określić zakres swojego imperium". -To robi niedobre wrażenie i w kraju i zagranicą. To na pewno nie przynosi nam chwały - powiedział Borowski.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24