Rodzice, których dzieci miały być kneblowane, zastraszane i gnębione przez nauczycielkę z podstawówki w Szczodrem, twierdzą, że już w ubiegłym roku zgłaszali problemy dyrekcji szkoły, jednak ta nie reagowała. Z kolei dyrektorka placówki utrzymuje, że żadne skargi do niej nie wpłynęły. Sprawę bada prokuratura, dolnośląskie kuratorium i policja.
Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z matek włożyła do plecaka swojego syna dyktafon.
Na nagraniu słychać m.in. jak nauczycielka grozi uczniom, że zaklei im usta taśmą. - Irytujecie mnie, gówniarze smarkate. Co wy robicie, siusiumajtki?! - mówi do swoich podopiecznych.
Rodzice dzieci twierdzą, że już w ubiegłym roku informowali dyrekcję o problemach z nauczycielką, jednak ta nie podejmowała w stosunku do niej żadnych działań. - To nie jest tylko jednorazowy wybryk i tylko w tym roku - mówi Dorota Łaba, mama Franciszka. Twierdzi, że ostrej reakcji dyrekcji nie wywołało nawet szokujące nagranie z lekcji.
Łaba mówi, że dyrektorka szkoły poinformowała wówczas, że odsunie nauczycielkę od pracy z klasą, w której uczył się jej syn. Dopiero, gdy taka reakcja spotkała się ze sprzeciwem rodziców, dyrektorka zdecydowała się zawiesić nauczycielkę.
Agnieszka Cichorek, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Szczodrem, twierdzi co innego. - W piątek zawiesiłam nauczycielkę. Nie jest prawdą fakt, że nie podejmowałam żadnego działania - mówi. Dodaje, że w tym roku szkolnym żadna skarga dotycząca zawieszonej już nauczycielki do niej nie wpłynęła.
Rodzice: nauczycielka straszyła śmiercią
Rodzice dziwią się też, że inni pracownicy szkoły nie zwracali uwagi na metody, jakie wobec uczniów stosowała nauczycielka. Nie wierzą, że nie wiedzieli oni, co dzieje się w klasie.
Kamila Choroszczak, matka Brajana, przyznaje, że bała się wysłać syna do szkoły po tym jak nagranie wyszło na jaw. - Ja już teraz nie wiem, co go tam czeka - mówi.
- Po feriach (mój syn) codziennie budził się o godzinie trzeciej, czwartej w nocy pod kołdrą, nie chciał wyjść. Płakał i mówił: mama błagam nie dawaj mnie do szkoły. Odwoziłam go do szkoły i wracałam z płaczem - dodaje Dorota Łaba. Kobieta twierdzi, że gdy pytała syna, czy nauczycielka krzyczy na dzieci, odpowiadał: - Ona tylko trochę krzyczy, ale jest ok.
- Gdy wychodził za linie rysując, pisząc, (straszyła), że go zabije, że wyśle w kosmos, dziecko w to wierzyło - opowiada pani Dorota. Z kolei mama Alicji dodaje, że jej córka została na długiej przerwie zamknięta sama w klasie. Nauczycielka mówiła potem, że o niej zapomniała.
Sześć lat stażu
Sprawę bada już policja, kuratorium i prokuratura, która sprawdza, czy nie doszło do znęcania się nad dziećmi. Grozi za to do pięciu lat więzienia.
W poniedziałek w szkole kontrolę przeprowadzili wizytatorzy z kuratorium oświaty.
- To nagranie jest dla nas pewnego rodzaju dowodem. Musimy skonfrontować to ze szkołą. Rozmawiamy z dyrektorem, sprawdzamy dokumenty, kwalifikacje nauczycielki - informuje Janina Jakubowska z dolnośląskiego kuratorium.
Dodaje, że we wtorek materiały te będą analizowane.
Jakubowska wyjaśnia, że zawieszona nauczycielka miała sześcioletni staż pracy. Była nauczycielem kontraktowym, odbywała staż na nauczyciela mianowanego, powinna zatem mieć swojego opiekuna stażu. Z kolei dyrektorka i opiekun powinni bywać na jej lekcjach i obserwować jej pracę. Dodała, że kuratorium sprawdzi, czy tak rzeczywiście było.
Jakubowska tłumaczy, że do kuratorium żadna skarga na temat nauczycielki nie wpłynęła. W ubiegłym roku ta sama pedagog został wybrana najsympatyczniejszym nauczycielem w tej samej szkole.
Autor: db\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24