Prezydent przyjął do wiadomości informację przekazaną przez szefową MSW Teresę Piotrowską, ale jego zastrzeżenia co do decyzji podjętych w Brukseli w sprawie uchodźców, nie zostały w pełni rozwiane - powiedział Krzysztof Szczerski po spotkaniu Andrzeja Dudy z minister spraw wewnętrznych.
Spotkanie prezydenta z szefową MSW trwało 1,5 godziny. Jak powiedział po jego zakończeniu prezydencki minister Krzysztof Szczerski, prezydent wyraził swoje zastrzeżenia i ocenę negatywną decyzji w sprawie uchodźców, które zapadły w Brukseli.
- Zwłaszcza z punktu widzenia oczekiwań polskiego społeczeństwa i z punktu widzenia podstaw prawnych tej polityki - dodał.
Jak stwierdził, informacja przedstawiona przez Teresę Piotrowską została przyjęta do wiadomości przez prezydenta, ale zastrzeżenia nie zostały w pełni rozwiane. - Uwagi, które pan prezydent formułował, mówiące, że tryb decyzyjny spowodował osłabienie siły głosu całego naszego regionu w polityce europejskiej, pozostały - dodał.
Szczerski podkreślił, że najważniejsze było to, iż spotkanie przebiegło w atmosferze, na której prezydentowi zależy, czyli troski o polskie bezpieczeństwo.
Dodał, że prezydent chciałby, aby dyskusja o polityce wobec uchodźców "przebiegała w atmosferze, wśród słów, które nie powodują konfrontacyjnego języka, jaki niestety dało się słyszeć z ust premier Ewy Kopacz".
- Dobrze, że to spotkanie się odbyło. Dobrze, że pani premier pozwoliła pani minister Piotrowskiej po drugim zaproszeniu pana prezydenta do Pałacu Prezydenckiego przybyć - powiedział Szczerski i ocenił, że "to powinno być praktyką".
"Atmosfera rzeczowa"
Po spotkaniu z Andrzejem Dudą, z dziennikarzami przed Pałacem Prezydenckim krótko rozmawiała minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. - Atmosfera była rzeczowa - powiedziała. - Wyraziłam żal, że nie udało się spotkać w szerszym gronie - dodała.
Szefowa MSW podkreśliła, że w dokumencie, który został zaakceptowany przez Radę Europejską, znalazły się wszystkie argumenty, których polski rząd używał od początku negocjacji.
Przypomniała, że polski rząd postulował rozgraniczanie imigrantów ekonomicznych od uchodźców, wzmocnienie granic zewnętrznych UE oraz brak automatyzmu przy podziale kolejnych grup uchodźców, "byśmy - jak mówiła - kiedy trzeba będzie dzielić pozostałą grupę uchodźców, siadali na nowo do stołu i na nowo negocjowali".
- Było to stanowisko rządu i to stanowisko rządu zostało przez partnerów unijnych przyjęte, zawarte w dokumencie, więc w imię solidarności z uchodźcami i z Europą, zagłosowałam za przyjęciem tego dokumentu - powiedziała Piotrowska.
Piotrowska: myślę, że prezydent uzyskał to, czego oczekiwał
Jak zaznaczyła, alternatywą było "odwrócenie się od Europy i powiedzenie jej "nie", mimo że i tak musielibyśmy wykonać zadanie, które zawarto w dokumencie przyjętym 22 września". - Solidarność z Europą jest nam potrzebna, bo nie możemy przewidzieć tego, co może się zdarzyć i kiedy my Polacy będziemy potrzebowali partnerów z UE, by pomogli nam w trudnej sytuacji - dodała.
Podkreśliła, że nie możemy być poważnym krajem europejskim na obrzeżach Europy.
- Pan prezydent przyjął tę relację i argumentację - powiedziała. - Myślę, że uzyskał to, czego oczekiwał na temat posiedzenia unijnych ministrów spraw wewnętrznych - dodała Piotrowska.
- Szkoda, że na spotkaniu (w Pałacu Prezydenckim - red.) zabrakło premier Ewy Kopacz i szefa MSZ Grzegorza Schetyny - podsumowała minister.
Minister spraw wewnętrznych poinformowała ponadto, że ze względu na fakt, iż było to jej pierwsze spotkanie z prezydentem, wręczyła mu wizerunek św. Andrzeja Boboli. Jak zauważyła, jest to patron prezydenta, jak również "patron ludzi potrzebujących i biednych".
- My otwieramy się na ludzi potrzebujących, biednych, a jednocześnie tych, którzy narażają swoje życie i tym chcemy pomagać - powiedziała Piotrowska.
"Nie może popłynąć sygnał, że prezydent walczy z polskim rządem"
O przyjęcie ponownego zaproszenia Andrzeja Dudy na spotkanie w Pałacu Prezydenckim, szefową MSW poprosiła w czwartek premier Ewa Kopacz.
Powiedziała dziennikarzom, że czasy, gdy "prezydent walczył z rządem, to była bardzo zła tradycja". - Bardzo mi jest przykro z tego powodu, że pan prezydent Andrzej Duda wpisuje się w tę złą tradycję - podkreśliła szefowa rządu.
Dodała, że rolą premiera jest "przede wszystkim budowanie zgody" i prowadzenie polityki zagranicznej, która "ma służyć interesom Polski".
- W sytuacji, w której na arenie międzynarodowej decydują się sprawy ważne dla Polski, nie może z Polski popłynąć w świat tylko jeden sygnał - że oto polski prezydent walczy z polskim rządem. Dlatego oddelegowałam, poprosiłam panią minister, aby dzisiaj o godz. 16 stawiła się w Pałacu u pana prezydenta - oświadczyła Ewa Kopacz.
Odpowiedziała w ten sposób na ponowne zaproszenie Andrzeja Dudy dla minister Piotrowskiej, o którym rano poinformowała szefowa prezydenckiej kancelarii.
Małgorzata Sadurska powiedziała, że w imię dobrych relacji prezydent liczy, iż sytuacja ze środy - kiedy zaprosił Piotrowską na spotkanie, ale nie przyszła - "zostanie uznana za niebyłą" i minister ponowione zaproszenie przyjmie.
Ponowne zaproszenie
Do środowego spotkania nie doszło, bo - jak uzasadniało MSW - w Brukseli trwały wówczas jeszcze rozmowy ws. kryzysu migracyjnego, a ostateczne informacje miały zostać podane po wieczornym szczycie Unii Europejskiej. Ponadto premier Kopacz oświadczyła w środę, że wraz z ministrami może spotkać się z prezydentem po powrocie ze stolicy Belgii.
Do zaproszenia odniósł się w czwartek także rzecznik rządu Cezary Tomczyk. Poinformował, że zgodnie z wcześniejszą deklaracją, premier Kopacz i szefowie MSZ - Grzegorz Schetyna oraz MSW - Teresa Piotrowska są gotowi do spotkania z prezydentem.
Małgorzata Sadurska poinformowała jednak, że Andrzej Duda podtrzymuje zaproszenie jedynie dla szefowej MSW.
- Pan prezydent chce porozmawiać o decyzjach, przebiegu, o stanowisku, jakie minister Piotrowska przedstawiła podczas wtorkowego spotkania ministrów spraw wewnętrznych - dodała Sadurska.
Dopytana czy to oznacza, że prezydent nie spotka się z premier Ewą Kopacz, odpowiedziała: - Pan prezydent zaprosił minister Piotrowską i na nią oczekuje.
Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców
Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. Ogólnie rozdzielonych ma zostać 120 tys. osób, ale we wtorek zapadła decyzja o podziale 66 tys. uchodźców docierających do Włoch i Grecji, z czego Polsce - która już wcześniej zgodziła się na przyjęcie 2 tys. uchodźców - przypadnie ok. 5 tys. osób.
Ta liczba - jak mówił wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski - "będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie, takie jak Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia".
W sprawie relokacji 54 tysięcy osób, które według początkowych planów miały zostać przesiedlone z Węgier, zapadną odrębne decyzje Rady UE.
Podczas szczytu UE w nocy ze środy na czwartek przywódcy państw unijnych uzgodnili, że zbiorą dodatkowo co najmniej 1 mld euro na pomoc dla uchodźców znajdujących się w obozach poza UE. Wspólnota ma też skorygować politykę otwartych drzwi i lepiej chronić swoje granice zewnętrzne.
Autor: js,PM / Źródło: PAP,TVN24