To pokazuje, że to jest towar, który bardzo jest jednak pożądany i to się przekłada też moim zdaniem na taki przekaz między wierszami, że szczepienie jest czymś wartościowym - mówił w "Tak jest" w TVN24 dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej, komentując doniesienia o szczepieniach osób spoza grupy zero. O sprawie mówił również prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych doktor Michał Sutkowski.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zlecił kontrolę, która ma sprawdzić, czy szczepienie przeciw COVID-19 osób spoza grupy zero odbyło się zgodnie z zasadami – przekazał w czwartek resort. O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 poinformował m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. Informacja wywołała burzę na Twitterze z pytaniami, dlaczego polityk zaszczepił się już teraz, skoro nie jest pracownikiem ochrony zdrowia. O zaszczepieniu przeciw COVID-19 poinformowała też m.in. aktorka Krystyna Janda.
CZYTAJ WIĘCEJ: W szpitalach szczepione są osoby spoza grupy zero
Sprawę komentowali w czwartek goście programu "Tak jest" w TVN24. Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej, oraz prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
"Każdy powinien poczekać na swoją kolejkę"
- Bardzo się cieszę, że są jakieś tak zwane szczepienia spod lady, bo produkt, który jest spod lady, jest produktem pożądanym i świadczy tylko o tym, że jest wartościowy - mówił Grzesiowski. - Z jednej strony jest mi oczywiście miło słyszeć, że na przykład cały zespół jakiegoś teatru, czy chociażby właśnie artyści, czy osoby znane próbują się zaszczepić poza kolejnością. To mnie cieszy, bo to pokazuje, że to jest towar, który bardzo jest jednak pożądany i to się przekłada też moim zdaniem na taki przekaz między wierszami, że szczepienie jest czymś wartościowym i warto o to się starać - dodał.
Stwierdził, że ma "mnóstwo telefonów codziennie dokładnie z takimi samymi pytaniami - 'czy ja mógłbym już jakoś załatwić szczepionkę'".
Przyznał, że zapisał się na szczepienie i czeka na swoją kolej. - Nie szukam jakiejś drogi dojścia, chociaż miałem taki moment wahania, ponieważ nie ukrywam, że troszkę za wolno w tej chwili dostarczane są szczepionki. Mamy poczucie, że ich jest za mało w stosunku do potrzeb.
- To pokazuje pewien ogólny kłopot, jakim jest logistyka dostaw. W tej chwili, muszę powiedzieć to z bólem, ale wygląda na to, że dostawy szczepionek raz w tygodniu, to nie jest nasz ideał. My chcielibyśmy mieć możliwość elastycznych dostaw niemal codziennie. Jeżeli ja mam kolejkę 70 czy 80 lekarzy czy pielęgniarek, których jestem w stanie zaszczepić jednego dnia, to nie mogę zamawiać szczepionki z wyprzedzeniem tygodniowym, bo my nie mamy możliwości przewidzieć, ile osób się zgłosi kolejnego dnia - ocenił Grzesiowski. - Zdecydowanie uważam, że każdy powinien poczekać na swoją kolejkę. To nie jest fair, jeżeli lekarz na intensywnej terapii nie dostanie szczepionki czy pielęgniarka anestezjologiczna, czy pielęgniarka na SORze, a będzie zaszczepiony jakiś VIP - podkreślił.
"Tutaj ważna jest logistyka"
Sutkowski stwierdził, że on również czeka na swoją kolejkę.
- Takie są reguły gry. Ja bym się trochę martwił tym, że tak dużo jest telefonów do nas - zarówno do doktora Pawła Grzesiowskiego, jak i do mnie, żebyśmy załatwiali szczepionkę, bo to pokazuje, że w systemie opieki zdrowotnej niewiele się zmieniło - powiedział.
- Ta dostępność powinna być większa zdecydowanie. Łatwiej powinny przychodzić te transporty. Powinno być bardziej to elastyczne. Może będzie, pierwsze koty za płoty - zaznaczył. - Żeby nie było zbyt dużego bałaganu. Tutaj ważna jest ta logistyka, planistyka, przedsięwzięcie - dodał.
Szczepienia osób spoza grupy zero
NFZ podał w czwartek, że do 6 stycznia, oprócz szczepienia pracowników szpitali, dopuszczalne jest także szczepienie członków ich rodzin i pacjentów, którzy w tym czasie przebywają w szpitalu, a których stan zdrowia na to pozwala.
Szczepienie przeciw COVID-19 osób spoza grupy zero – jak akcentował Fundusz – jest możliwe tylko w sytuacji dysponowania przez szpital wolnymi dawkami szczepionki, którymi nie uda się zaszczepić personelu szpitali, np. z powodu nieobecności w pracy w czasie świąteczno-noworocznym.
NFZ wskazał w informacji udostępnionej PAP, że decyzja w tej sprawie zapadła w odpowiedzi na apel Naczelnej Izby Lekarskiej o jak najefektywniejsze wykorzystanie szczepionek dostarczonych do szpitali w okresie świąteczno-noworocznym. Fundusz poinformował, że dzięki tej możliwości szpitale węzłowe maksymalnie wykorzystają dawki szczepionki, które mogłyby nie być podane zgłoszonym do szczepień medykom i personelowi niemedycznemu ze względu na nieobecność w czasie świąt i w okresie noworocznym.
"Przypominamy, że szczepionki trafiają do szpitali w partiach zawierających wielodawkowe fiolki. Fiolki muszą być użyte w krótkim czasie po ich dostarczeniu, dlatego podanie szczepionek rodzinom medyków i pacjentów pozwoli na maksymalne wykorzystanie szczepionek" – wskazał NFZ.
Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował w czwartek na swojej stronie internetowej, że Agencja Rezerw Materiałowych przekazała do Centrum Medycznego WUM 450 dodatkowych dawek szczepień – niezależnie od puli przeznaczonych dla etapu zerowego akcji – które musiały być wykorzystane jeszcze w tym roku.
Z puli dodatkowych dawek – jak podał WUM – zaszczepionych zostało 300 pracowników szpitali WUM i grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym znane postaci kultury i sztuki (18 osób), które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24