Jeżeli spojrzymy na mapę Polski, gdzie szczepienia w części wschodniej, północno-wschodniej, południowo-wschodniej dotyczą kilkunastu procent osób, to właśnie tam będą najbardziej dramatyczne chwile - przewidywał w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19. Zauważył, że "już dziś widzimy, że na sto osób trafiających do szpitala, 99 to są osoby niezaszczepione".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 93 nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 14 osób chorujących na COVID-19. Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw walki z COVID-19, odnosząc się do tych danych, zauważył, że "już mieliśmy taką sytuację w ubiegłym roku przed wakacjami i w trakcie wakacji". - Też było mało zachorowań, a potem wszystko skończyło się fatalnie w październiku. To, że dziś jest sytuacja lepsza, wynika z tego, że przeszliśmy tragiczną falę na wiosnę - dodał.
- W tej chwili wirus wyczerpał bezpośrednie kontakty osób zakażonych i powoli zbiera się do kolejnej fali - ocenił lekarz. - Już wiemy, że szczyty poszczególnych fal są odległe od siebie mniej więcej o cztery, pięć miesięcy. Jeżeli szczyt był w kwietniu, to następny będzie we wrześniu - przewidywał w TVN24 Grzesiowski.
"Na 100 osób trafiających do szpitala, 99 to są osoby niezaszczepione"
Komentował także akcję szczepień przeciw COVID-19. Według najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia do piątku zostało w pełni zaszczepionych 15 907 199 osób. To zaszczepieni jednodawkowym preparatem Johnson & Johnson lub dwiema dawkami szczepionek firm AstraZeneca, Moderna lub Pfizer/BioNTech.
Grzesiowski ocenił, że "jeszcze jesteśmy w stanie około miliona osób zaszczepić do końca wakacji, jeśli nic się nie zmieni radykalnie w realizacji programu szczepień". - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że (we wrześniu) to będzie około 17 milionów ludzi, którzy przyjmą szczepienia. To nie wystarczy do osiągnięcia odporności populacyjnej. Dzisiaj przy wariancie Delta, który staje się dominującym w całym naszym regionie, potrzebujemy zaszczepić 85 procent ludzi, bo inaczej po prostu reszta zachoruje - mówił.
Dodał, że "już dziś widzimy, że na sto osób trafiających do szpitala, 99 to są osoby niezaszczepione". Ocenił, że "z nich utworzy się kolejna fala". - Jeżeli spojrzymy na mapę Polski, gdzie szczepienia w części wschodniej, północno-wschodniej, południowo- wschodniej dotyczą kilkunastu procent osób, to właśnie tam będą najbardziej dramatyczne chwile, dlatego że tam po prostu, można powiedzieć, powtórzy się to, co było jesienią ubiegłego roku, czy też wiosną tego roku - mówił Grzesiowski.
"Gdybyśmy mieli takich autobusów 10 na województwo, to jest to 50 tysięcy dodatkowo zaszczepionych osób"
Zauważył, że "cześć osób wątpi w wirusa i jego siłę niszczącą nasz organizm, ale jest też spora grupa osób, która nie szczepi się, bo nie pasował im termin, wypadli z jakiegoś grafiku, później już się nie zapisali albo teraz korzystają z urlopów, a nie mogli się zaszczepić jeszcze w czerwcu, żeby druga dawka wypadła w innym punkcie szczepień".
Jego zdaniem, "w grupie osób niezaszczepionych jest też sporo osób, które chciałyby się zaszczepić, gdyby zorganizować system szczepień inaczej - rozproszyć punkty szczepień, tak żeby szczepionkobusy dojeżdżały do najmniejszych miejscowości, stały tam przez kilka godzin w jakimś eksponowanym miejscu".
Grzesiowski powiedział, że "jak pokazuje przykład Wrocławia, taki jeden autobus dziennie jest w stanie zorganizować szczepienia dla 300 osób". - Gdybyśmy mieli takich autobusów 10 na województwo, to jest to 50 tysięcy dodatkowo zaszczepionych osób - obliczył.
Źródło: TVN24