Ksiądz ze Szczecina zaniepokojony tym, że wielu uczniów nie uczestniczy w lekcjach religii, napisał list do rodziców. Stwierdził w nim, że pomijając lekcje religii, kaleczą swoje dzieci i nie pozwalają na ich intelektualny rozwój. Rodzice uczniów są oburzeni - nie tylko formą listu, ale też tym, że katecheta wykorzystał elektroniczny dziennik, żeby się z nimi skontaktować. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Księdza, który w szczecińskim liceum uczy religii, zaniepokoił fakt, że wielu uczniów w katechezie nie uczestniczy. Napisał do rodziców list, a w nim zwrócił się z przesłaniem, że rodzice, którzy nie posyłają dzieci na religię daleko je "kaleczą i nie pozwalają na ich duchowy i intelektualny rozwój". Że "religia jest najważniejszym przedmiotem, bo przygotowuje do życia wiecznego", a samo "bycie dobrym nie jest przepustką do Nieba". Poprosił o cofnięcie "zgubnej decyzji", bo - jak napisał - wszyscy "staną przed Sądem Bożym".
- Straszenie piekłem to naprawdę nie jest najlepsza metoda - mówi rodzic licealistki, profesor Radosław Ptaszyński, historyk z Uniwersytetu Szczecińskiego. Poczuł się zobowiązany do odpowiedzi i odpisał księdzu na jego list. - Odbieram to jako szantaż. Szantaż emocjonalny, religijny. Grożenie wprost rodzicom i dzieciom, że trafią do piekła, jeśli nie będą uczestniczyć w katechezie - dodaje profesor Ptaszyński.
Pytania do księdza, odpowiedź kurii
Rada rodziców żąda od dyrekcji wyjaśnień. - Przede wszystkim szkoła, szkoła świecka, co podkreślamy, nie jest miejscem do kazań, do ustawiania nas w szeregu - mówi przewodnicząca rady rodziców w XI LO w Szczecinie Anita Matuszak.
Reporterom "Polski i Świata" nie udało się porozmawiać z katechetą, ale kuria tłumaczy, że ksiądz jest w szkole na zastępstwie, a dyrekcja nie przekazała mu informacji, które dzieci chodzą na religię, a które nie. Szkoła milczy, a kuria wyjaśnia, że ksiądz nie chciał nikogo do religii zmuszać, a list był skierowany tylko do rodziców rzymskokatolickich. W liście od księdza taka informacja rzeczywiście jest, ale rodzice, którzy list dostali, mają wątpliwości. - Z treści mogę jednak wywnioskować, że adresatem tego apelu jestem, ponieważ jest on skierowany do rodziców, którzy dzieci na lekcje religii nie posyłają - zwraca uwagę Anita Matuszak.
List trafił do wszystkich klas, w których ksiądz uczy, nawet jeśli na lekcje religii chodzi jeden uczeń z danej klasy. - Z tego by wynikało, że mamy do czynienia z jakimś nowym charakterem spamu, ze spamem rzymskokatolickim - komentuje szczecińska radna niezrzeszona Edyta Łongiewska-Wijas.
Interweniują radni, zapowiadają kroki prawne
Radni miejscy piszą interpelacje do prezydenta. - Jak to jest możliwe, że ksiądz, który nie powinien mieć dostępu do danych osobowych rodziców, którzy nie posyłają dzieci na religię, miał adresy mailowe tych rodziców – zastanawia się Łongiewska-Wijas.
Powiadomiony został też prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. - Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź, czy te kroki zostaną podjęte. Jeśli nie, jestem w kontakcie z rodzicami, będziemy podejmować kroki prawne - zapowiada szczeciński radny Koalicji Obywatelskiej Przemysław Słowik.
Biuro prezydenta odpowiada, że dziennik elektroniczny nigdy nie powinien być wykorzystywany do agitacji, ale dodaje, że za treści głoszone w szkołach przez księży odpowiada kuria. Kuria twierdzi z kolei, że ksiądz miał prawo wysłać maile do rodziców, ale zapewnia, że wyciągnie wnioski na przyszłość. Rodzice uczniów żałują, że w liście od księdza było za dużo strachu, a za mało chęci do rozmowy.
Sylwia Piestrzyńska, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24