Ujawnił wielką korupcyjną aferę, stracił wszystko. "Konsekwencje były dramatyczne"

[object Object]
Pierwsza część reportażu "Sygnalista i jego upadek"Superwizjer TVN
wideo 2/4

Po 10 latach od ujawnienia wielkiej korupcji ci, którzy brali i wręczali łapówki, nadal nie usłyszeli prawomocnych wyroków. Za to Marian Kulig, który pomógł w wykryciu afery przy przetargach na sprzęt medyczny, stracił nie tylko swój majątek, ale też zdrowie. Reportaż Roberta Sochy "Sygnalista i jego upadek" w "Superwizjerze".

Nowy Jork to stolica światowych finansów. Na tamtejszej giełdzie są notowane największe globalne korporacje. Każda z nich musi przestrzegać surowych przepisów antykorupcyjnych. Ich złamanie grozi ogromnymi karami finansowymi.

Jedną z firm, która boleśnie się o tym przekonała jest Philips, międzynarodowa korporacja z siedzibą w Holandii. Kilka lat temu przyznała się do wręczania łapówek w Polsce i musiała zapłacić cztery i pół miliona dolarów kary. Chodziło o ustawianie przetargów na sprzęt medyczny sprzedawany polskim szpitalom.

Amerykańska komisja giełdowa oficjalnie ustaliła, że pracownicy Philips Polska przez co najmniej osiem lat wręczali łapówki dyrektorom polskich szpitali w zamian za wygrywanie przetargów na dostawę sprzętu medycznego. Łapówki wynosiły od trzech do ośmiu procent wartości kontraktu netto, co w przypadku sprzętu wartego miliony złotych oznaczało kilkadziesiąt, a czasami kilkaset tysięcy złotych łapówki dla dyrektora szpitala.

"Konsekwencje osobiste były dramatyczne"

Sprawa wyszła na jaw dzięki Marianowi Kuligowi z Nowego Sącza. Przez lata sam brał udział w ustawianiu przetargów na sprzęt medyczny. Jednak w 2007 roku o wszystkim powiadomił prokuraturę. Na ławie oskarżonych zasiadło kilkunastu dyrektorów szpitali i byłych menedżerów firmy.

Kulig przyznaje, że kiedy ujawnił sprawę, czuł ulgę. - Ale później konsekwencje osobiste w stosunku do mojej osoby były dramatyczne. Ja się tego nie spodziewałem - dodaje.

Pod koniec lat 90. Marian Kulig założył firmę-słup handlującą sprzętem medycznym Philipsa. Wygrywał przetargi, bo były one ustawione przez menedżerów korporacji. Następnie z marży, która powinna być jego zarobkiem, musiał jeszcze przekazać gotówkę na łapówki dla dyrektorów szpitali i menedżerów.

- Dziś mogę to powiedzieć: w niektórych transakcjach w stosunku do Philipsa byłem traktowany jako słup. Niejednokrotnie, jak wiadomo z akt śledztwa, nawet nie wiedziałem o tym, że moja firma bierze udział w przetargu.

Najpierw część

Jednocześnie Marian Kulig budował z boku inną firmę, uczciwą: sieć pracowni rezonansu magnetycznego i tomografów komputerowych.

Firma się rozwijała i podpisywała kolejne kontrakty ze szpitalami. Wtedy postanowił, że wycofa się z prowadzenia "słupa". Wówczas Philips zażądał od niego natychmiastowej spłaty kilku milionów złotych za tomografy komputerowe, które już stały w jego pracowniach, a umowy leasingowe nie zostały jeszcze podpisane. Z powodu tego kryzysu wiosną 2006 roku doszło do spotkania w w Warszawie, na którym pojawili się menedżerowie z centrali w Holandii. Był tam także obecny Andrzej Czaykowski, doradca finansowy Mariana Kuliga.

- Efektem tych negocjacji było przede wszystkim pokazanie jakiegoś planu. Oni bardzo chętnie chcieli się porozumieć z Marianem i nikt nie usiłował stawiać sprawy na ostrzu noża. Marian gdzieś w okolicach czerwca dostał termin do ostatecznej spłaty swoich zaległości do końca roku 2006. Wydawało się, że tego terminu dotrzyma - mówi Czaykowski.

Jednak wkrótce po wyjeździe holenderskich menedżerów, Philips - wbrew porozumieniu - sprzedał część długu Mariana Kuliga, 800 tysięcy złotych, do firmy windykacyjnej Wojciecha G.

- Wojciech G. zaproponował, że nie idziemy do sądu, bo znamy się tyle lat, przyjaźnimy się. Zaproponował, żebym mu wystawił weksle - opowiada Kulig.

Wystawił dziewięć weksli na zabezpieczenie tego długu. Miały to być tak zwane weksle trasowane, na podstawie których Wojciech G. mógłby żądać zapłaty wprost od dłużników Mariana Kuliga. Jednak zamiast tego, już miesiąc później prezes firmy windykacyjnej wypełnił jeden z weksli na kwotę 800 tysięcy i zażądał zapłaty całej kwoty wprost od Kuliga. Bohater reportażu nie miał takiej gotówki. Pojawił się komornik i ściągnął pieniądze z majątku jego firmy.

"Sygnalista i jego upadek" - pierwsza część dyskusji
"Sygnalista i jego upadek" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Potem całość

Wkrótce Marian Kulig został uderzony po raz kolejny, o wiele mocniej. Dowiedział się, że menedżerowie Philipsa - wbrew zawartemu porozumieniu - sprzedali cały dług, czyli 9,32 mln zł, firmie windykacyjnej, a prezes firmy windykacyjnej wypełnił jeden z weksli na całą kwotę i zażądał natychmiastowej spłaty. Firma Kuliga, choć dobrze sobie radziła na rynku, nie miała takich pieniędzy. Szybko upadła, pojawił się syndyk.

Mecenas Jacek Wilk, pełnomocnik Kuliga ocenił, że firma przed sprzedażą długu mogła spłacać swoje zadłużenie, jak to pierwotnie wynikało z uzgodnienia z Phillipsem.

Właściciel został postawiony pod ścianą. Wtedy zdecydował się na współpracę z prokuraturą i poinformował o przestępstwach, w których brał udział. Złożył obszerne zeznania, co było początkiem śledztwa w sprawie korupcji. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie kilkunastu dyrektorów szpitali i pracowników Philipsa, a wśród nich Krzysztof B., były dyrektor działu medycznego.

Dziennikarze "Superwizjera" próbowali rozmawiać z Krzysztofem B. po rozprawie. Nie chciał odpowiadać na pytania.

Philips ze statusem pokrzywdzonego

W procesie oskarżonych dyrektorów szpitali i byłych menedżerów firma Philips ma status pokrzywdzonego oraz oskarżyciela posiłkowego, co oznacza, że jej prawnik ramię w ramię z prokuratorem oskarża dyrektorów szpitali o przyjmowanie łapówek. Rzeczniczka Philipsa w Polsce w emailu przesłanym do redakcji "Superwizjera" napisała, że firma nie może komentować sprawy ze względu na trwające postępowanie. Podkreśliła, że firma w swojej działalności nie akceptuje działań niezgodnych z prawem.

- To jest oczywiście ironia. Wiemy, że Philips w Holandii wiedział o sprawie. Musieli wiedzieć, co się działo w Polsce, to wynika z wewnętrznej korespondencji. To bardzo dziwna sprawa, że ma w Polsce status pokrzywdzonego - twierdzi Ekke Overbeek, holenderski dziennikarz zajmujący się tą sprawą.

"Sprawa ogłoszenia upadłości była przesądzona przed rozprawą"

Cofnijmy się do 2006 roku, kiedy firma Mariana Kuliga stanęła na skraju upadku. Nasz rozmówca miał nadzieję, że znajdzie sprawiedliwość w Nowym Sączu. Tamtejszy sąd mógł orzec wobec jego firmy upadłość układową lub likwidacyjną. Układowa oznaczałaby, że może się dogadać ze swoimi wierzycielami i ocalić firmę. Jednak sąd orzekł o upadłości likwidacyjnej, która oznaczała likwidację firmy i sprzedaż jej majątku przez syndyka. Na sali była już obecna przyszła syndyk. Takie rozwiązanie rekomendowała sądowi nadzorczyni sądowa z Nowego Sącza.

- Tak widocznie wychodziło z tych przesłanek, które tam się pojawiły - tłumaczy nadzorczyni sądowa, która nie ujawniła swojego wizerunku. - Cokolwiek i ktokolwiek tam powiedział czy napisał, to jest jedno, natomiast zawsze jest to decyzją sądu - dodaje.

- Sprawa ogłoszenia mojej upadłości była przesądzona przed rozprawą. Po co przyszła pani (syndyk - red.), kiedy została od razu ogłoszona, na tej samej rozprawie, syndykiem masy upadłościowej? - pyta Marian Kulig.

Syndyk przystąpiła do likwidacji firmy. Z dokumentów wynika, że bardzo drogi sprzęt medyczny sprzedawała za grosze, między innymi tomograf z pracowni w Katowicach wart blisko dwa miliony złotych został sprzedany za dziesięć tysięcy. W pełni wyposażona pracownia w Proszowicach, z tomografem i innym specjalistycznym sprzętem, została sprzedana za zaledwie 190 tysięcy złotych.

- Aż do dnia dzisiejszego nie wierzę w to, że majątek, który syndyk otrzymała, został wyprzedany za bezcen - mówi bohater reportażu.

Dodaje, że syndyk na "koszty prowadzenia upadłości" przeznaczyła półtora miliona złotych z majątku jego firmy. - Kryje się za tym zatrudnianie pracowników w swojej kancelarii, wyjazdy służbowe, obsługa prawna na zewnątrz. Obojętnie, czy to telefony, gazety, kursy dla głównej księgowej - wszystko to zliczyła i wydatkowała prawie milion pięćset tysięcy złotych - zaznacza Kulig. Dodaje, że pieniądze te pochodziły z majątku jego firmy.

"Sygnalista i jego upadek" - druga część reportażu
"Sygnalista i jego upadek" - druga część reportażuSuperwizjer TVN24

Wart dwa miliony, sprzedany za 10 tysięcy

Dziś nie ma już śladu po firmie Mariana Kuliga. Reporterzy "Superwizjera" ustalili, że prezes firmy windykacyjnej Wojciech G. składał różnym ludziom propozycje zakupu firmy Kuliga już wiosną 2006 roku, czyli zanim Philips sprzedał dług i zanim ogłoszono upadłość. Na jednym z takich spotkań z Wojciechem G. był biznesmen z Krakowa Emil W.

- Pojechałem na spotkanie, żeby się dowiedzieć, ile oni chcą za te pracownie - mówi Emil W. w rozmowie telefonicznej z dziennikarzem "Superwizjera". Dodaje, że "to był chyba pan G.". - Później z tego zrezygnowałem. Powiedziałem, że nie będę kupował - relacjonuje.

Ostatecznie Emil W. kupił jednak dużą część majątku firmy Mariana Kuliga - od syndyka, za symboliczne kwoty.

- Wartość fakturowa tomografu komputerowego w Katowicach to było ponad milion osiemset tysięcy złotych. Tomograf był dwuletni - zwraca uwagę Kulig.

- Ten tomograf syndyk sprzedała firmie pana Emila W. z Krakowa za dziesięć tysięcy złotych. Żeby było śmieszniej, to syndyk zleciła panu W. demontaż tego tomografu komputerowego i przetransportowanie go z Katowic do swojego magazynu w Krakowie, za co zapłaciła mu 28 tysięcy złotych - opowiada.

"Jak szybko zawiadamiałem, tak szybko umarzali"

Marian Kulig powiadomił prokuraturę o postępowaniu syndyka. Początkowo śledztwo trafiło poza Nowy Sącz - do Nowego Targu. Policjant prowadzący dochodzenie uznał, że pani syndyk należy postawić zarzuty. Wtedy sprawa została mu odebrana, a on sam - zesłany do pracy w małym komisariacie. Nie zgodził się na spotkanie z dziennikarzem "Superwizjera".

Śledztwo wróciło do Nowego Sącza i wkrótce zostało umorzone. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu nie zgodził się na rozmowę przed kamerą.

- Jak szybko zawiadamiałem, tak szybko umarzali albo odmawiali wszczęcia. To są tak zwane - przepraszam - święte krowy. Powiązane, nietykalne. Nikt się za to nie zabierał - wspomina Kulig.

Wypełnienie weksla w 2006 roku przez prezesa firmy windykacyjnej na kwotę ponad dziewięciu milionów złotych było bezpośrednią przyczyną upadku firmy bohatera reportażu. Marian Kulig uważa, że weksel został wypełniony niezgodnie z umową, bo był zabezpieczeniem spłaty pierwszego długu, który został sprzedany, czyli 800 tysięcy złotych, a nie dziewięciu milionów złotych. Proces w tej sprawie wciąż się toczy przed warszawskim sądem.

W aktach sprawy dziennikarze "Superwizjera" odnaleźli zeznania byłego pracownika firmy windykacyjnej - Norberta M. Mężczyzna nie zgodził się na rozmowę z reporterem. W swoich zeznaniach także potwierdził, że weksel na kwotę ponad dziewięciu milionów został wypełniony niezgodnie z umową.

Prezesem firmy windykacyjnej jest Wojciech G., były prokurator, choć jako pełnoprawny prokurator pracował zaledwie trzy miesiące, po czym sam zrezygnował z pracy. Jego firma zajmuje się windykacją milionowych długów, ale on sam - jak twierdzi - nie ma żadnego majątku i zarabia zaledwie tysiąc trzysta złotych miesięcznie.

Reporter "Superwizjera" próbował porozmawiać z Wojciechem G. Ten jednak unikał odpowiedzi i kazał dziennikarzom wyjść z jego posesji, twierdząc, że "naruszają mir domowy".

"Kto widzi, że korupcja ma miejsce i chciałby o tym mówić publicznie, powinien się kilka razy zastanowić"

Od ujawnienia korupcji przez Mariana Kuliga minęło ponad 10 lat. Nieliczni z oskarżonych przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. Większość wciąż zasiada na ławie oskarżonych, wciąż nie ma wyroku, a niektórzy z dyrektorów nadal pełnią swoje funkcje. Jednym z nich jest Grzegorz Sz., były wicemarszałek województwa śląskiego, a obecnie wicedyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach. Jest oskarżony o przyjęcie pół miliona złotych łapówek.

Dziennikarze "Superwizjera" chcieli poznać zdanie dyrektora, jednak mimo pozostawionej wizytówki nie doczekali się telefonu od niego.

Marian Kulig przez lata od ujawnienia sprawy nie miał pracy. Po likwidacji firmy doznał udaru mózgu, żył z renty. Dopiero kilka miesięcy temu znalazł zatrudnienie. Kiedyś obracał milionami, dziś nie ma nawet samochodu. Dojeżdża autobusem na kolejne rozprawy sądowe, gdzie wciąż jest przesłuchiwany jako kluczowy świadek w sprawie korupcji.

- Ta sprawa pokazuje, że jeżeli w Polsce znajduje się ktoś, kto widzi, że korupcja ma miejsce, i chciałby o tym mówić publicznie, to powinien się kilka razy zastanowić. Tak naprawdę pan Kulig nie wyszedł na tym dobrze - podkreśla dziennikarz Ekke Overbeek. Pełnomocnik Kuliga, Jacek Wilk, ocenia, że "w tym momencie jest chyba za późno, żeby ruszyć te wszystkie postępowania, a tym bardziej odzyskać jakiś majątek czy domagać się odszkodowania".

Gdyby Marian Kulig był sygnalistą w USA, zgodnie z tamtejszymi przepisami mógłby liczyć na nagrodę pieniężną w wysokości do 10 procent wartości kary, którą musiał zapłacić Philips. W Polsce firma Mariana Kuliga została sprzedana za grosze przy bezczynności prokuratury, a ludzie podejrzani o to, że wręczali i brali łapówki, wciąż po latach nie usłyszeli wyroku.

"Sygnalista i jego upadek" - druga część dyskusji
"Sygnalista i jego upadek" - druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Autor: ads, tmw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Łotewska armia rozpoczęła kopanie rowów przeciwczołgowych wzdłuż granicy z Rosją. Pierwszy odcinek ma być ukończony w ciągu czterech miesięcy. Docelowo wzdłuż granicy Łotwy z Rosją i Białorusią ma powstać łańcuch umocnień, w którego skład wejdą sztuczne i naturalne przeszkody - bagna, lasy i rzeki.

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Źródło:
PAP

W Ukrainie mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch parametrów - ilością i jakością. (...) Na poziomie ilości moim zdaniem nie można próbować konkurować z Rosją. Trzeba szukać jakościowych rozwiązań - mówił w "Faktach po Faktach" gen. Stanisław Koziej. Jerzy Marek Nowakowski wskazał z kolei trzy scenariusze rozstrzygnięcia wojny, które są według niego najbardziej prawdopodobne.

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Źródło:
TVN24

Burze z ulewami nawiedziły w czwartek wschodnią Chorwację. Jak przekazały lokalne media, woda szybko wypełniła ulice miasta Slavonski Brod, porywając ze sobą samochody. Żywioł przyniósł ze sobą również intensywne opady gradu.

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Źródło:
PAP, startnews.hr

Donald Trump po ewentualnym zwycięstwie w wyborach zamierza zażądać od państw NATO zwiększenia wydatków na obronność do poziomu trzech procent PKB, jako cenę dalszego zobowiązania USA na rzecz obrony Europy - podał w piątek brytyjski "The Times". Trumpa zainspirować miał do tego prezydent Andrzej Duda.

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

Źródło:
PAP

Węże coraz częściej atakują mieszkańców południowej Chorwacji. Do ostatniego ataku doszło w tym tygodniu, kiedy to gad pokąsał kobietę na jej własnym podwórku. W kraju żyją trzy gatunki jadowitych żmij, których populacje stają się coraz większe.

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Źródło:
PAP, Slobodna Dalmacija, dnevno.hr

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło około godziny 13 przy ulicy Vogla w Wilanowie. Samochód osobowy uderzył w drzewo, po czym stanął w płomieniach. Jak informuje straż pożarna, w wyniku wypadku zginęły trzy osoby.

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W naszych czasach prawo, a zwłaszcza jego interpretacja, staje się narzędziem walki politycznej - mówiła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była rzeczniczka praw obywatelskich. Oceniła, że mamy obecnie do czynienia z "horrorem prawniczym".

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Źródło:
TVN24

Policja szuka mężczyzny, który dziś rano strzelił w Krakowie z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Zajście zarejestrował monitoring. Sprawca po chwili uciekł. Poszkodowanym jest 23-letni mężczyzna. 

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci ustalili tożsamość osoby, której ciało zostało odnalezione w spalonym samochodzie w powiecie nowotomyskim (woj. wielkopolskie). - To 44-mężczyzna, był poszukiwany - przekazał młodszy aspirant Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

Źródło:
tvn24.pl/PAP

Przeciętna oczekiwana długość życia dla nowonarodzonego dziecka w Unii Europejskiej wyniosła w 2023 roku 81,5 lat - przekazał Eurostat. To o 0,9 roku więcej niż w 2022 roku. Polska uplasowała się poniżej średniej unijnej.

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Źródło:
PAP

Rosjanie wycofali około 40 samolotów różnego typu z lotniska w Kuszczewsku na obiekty bardziej oddalone od linii frontu - przekazało w piątkowej aktualizacji wywiadowczej brytyjskie ministerstwo obrony. Powodem miał być ukraiński atak na to lotnisko, do którego doszło w ostatnią sobotę.

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Źródło:
PAP

Rosyjscy żołnierze weszli do bazy lotniczej 101, położonej w pobliżu międzynarodowego lotniska Diori Hamani w stolicy Nigru, Niamey. Stacjonują w niej także wojska USA - poinformował w piątek Reuters, cytując anonimowego, wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika do spraw obrony.

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Źródło:
PAP

Gostyńska policja odzyskała warte 40 tysięcy złotych instrumenty brytyjskich muzyków z zespołu Metasoma. Artyści wysłali je kurierem do Polski. Gdy przyjechali do studia nagraniowego w Gostyniu (woj. wielkopolskie), dowiedzieli się, że instrumenty zaginęły.

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W kwietniu w Turcji średnioroczny wskaźnik inflacji wzrósł do 69,8 procent - poinformował w piątek turecki urząd statystyczny. W ujęciu miesięcznym najbardziej zdrożały wyroby tytoniowe i alkohol - o prawie 10 procent.

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Źródło:
PAP

Kierowca samochodu osobowego wjechał najpierw w kobietę z dzieckiem, a potem uderzył w ścianę budynku w Gdańsku. Z ustaleń policjantów wynika, że 50-latek zasłabł za kierownicą. Mężczyzna był trzeźwy. Na miejscu pracuje policja. Zdjęcia ze zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Źródło:
tvn24.pl

Ogród zoologiczny w Lubinie przekazał za pomocą mediów społecznościowych informację o śmierci kozy, która umarła po ostrym zatruciu. Z wpisu wynika, że zwierzę było dokarmiane przez odwiedzających ogród.

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Źródło:
tvn24.pl

W czwartek późnym wieczorem na niebie nad Polską można było zobaczyć nietypowe zjawisko. Była to rozległa, jasna chmura, kierująca się na północ. Jej zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24. Pojawiły się pytania na temat tego, co mogło być przyczyną tego widoku.

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Aktualizacja:
Źródło:
"Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Funkcjonariusze Państwowej Służby Granicznej Ukrainy uniemożliwili przemyt cennych skrzypiec. Próbowano przewieźć je w bagażniku przez ukraińsko-polskie przejście graniczne. Instrument ma być dziełem włoskiego lutnika Antonio Stradivariego. Skierowano je do ekspertyzy.

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Źródło:
PAP

Niebezpieczna sytuacja na drodze krajowej numer 50 w miejscowości Zawiszyn. Kierowca ciężarówki wyprzedzał, gdy z przeciwka jechał samochód osobowy. Gdyby kierujący autem nie zjechał z jezdni w ostatniej chwili, doszłoby do tragedii.

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

IMGW wydał prognozę zagrożeń meteorologicznych. Weekend przyniesie dalsze burze, obejmujące swoim zasięgiem coraz więcej województw. Niebezpieczna aura towarzyszyć nam będzie także w przyszłym tygodniu.

Prognoza ostrzeżeń IMGW. Weekend pełen niebezpieczeństw

Prognoza ostrzeżeń IMGW. Weekend pełen niebezpieczeństw

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

Poseł rządowej narodowo-konserwatywnej partii Finowie, podejrzewany o strzelanie z broni palnej na ulicy przed restauracją w Helsinkach, został wyrzucony z klubu parlamentarnego. Decyzja o wykluczeniu Timo Vornanena była jednomyślna - przekazały w czwartek władze partii.

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Źródło:
PAP

Te trzy dni maja to wielki maraton patriotyczno-historyczny, pokazujący, skąd idziemy, gdzie jesteśmy, ale może także i przede wszystkim dokąd zmierzamy - powiedział prezydent Andrzej Duda w przemówieniu na placu Zamkowym podczas uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 maja.

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Źródło:
PAP, TVN24

My robimy wielkie inwestycje, nie mówimy o nich tak wiele może jak nasi poprzednicy. Oni więcej mówili, mniej robili. My to odwróciliśmy - powiedział w piątek wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

Źródło:
TVN24
"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Za pięć lat Lotnisko Chopina ma być gotowe do obsługi 30 milionów pasażerów rocznie. Wymaga to dużych inwestycji. Ale jaka nie byłaby ich skala stołeczny port lotniczy nie ma możliwości technicznych do przyjęcia większej liczby podróżnych. Z zapewnień przedstawiciela rządu jasno wynika, że po uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego, warszawskie lotnisko powinno zostać zamknięte. 

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24