Kogo Polacy nie lubią? "Gazeta Wyborcza" zapytała czy "inni" mogą kierować "nami". I wylało się morze nietolerancji oraz niechęci. Na posadę szefa nie mają co liczyć świr, Żyd, gej, Cygan a nawet staruszek. Pozostaje tylko nadzieja, że 65-letni Holender Leo Beenhakker nie zauważy tego sondażu.
Okazuje się, że 93 proc. rodaków uważa, że świr to świr. Do kierowania normalnymi się nie nadaje. Podobne podejście mamy do ludzi, którzy popełnili kiedyś przestępstwo. Tylko 14 proc. Polaków uważa, że takiemu człowiekowi wolno po latach kierować innymi. Przygnębia poziom homofobii. Tylko 16 proc. Polaków dopuszcza geja lub lesbijkę jako szefa. Nieco lepiej wypada szef pochodzenia romskiego lub arabskiego. Trzy czwarte z nas takich szefów sobie nie życzy i już. Tyle samo Polaków skreśla jako szefa osobę po siedemdziesiątce.
Ciemnoskóry szef? Nie! Polacy nie akceptują szefa na wózku. Takiej osoby nie chciałoby 31 proc. Wiara szefa - wydawałoby się - rzecz prywatna: a niech sobie wierzy, w co mu się podoba. Ale nie w Polsce. Szefa "katolika podkreślającego swą religijność, np. odmawiającego różaniec" akceptuje 75 proc. Ale na szefa-świadka Jehowy godzi się ledwie 41 proc. Tyle samo - na szefa-ateistę. Katolicyzm, nawet ostentacyjny, jest wciąż u nas atutem, także w pracy - ocenia gazeta. Polaka urodzonego w USA akceptuje 73 proc. A jeśli obywatel Polski urodził się w Afryce? No nieee... Na ciemnoskórego szefa godzi się tylko 45 proc. Połowa z nas nie życzy sobie szefa "Polaka żydowskiego pochodzenia".
Dyskryminacja nie dotyczy na szczęście kobiet - choć praktyka w firmach utrudnia im awans. I mężczyźni, i kobiety w 90 proc. zgadzają się: szefowa? Może być.
mpj
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24