Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowuje się do obchodów Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia. W Warszawie ma być defilada, jakiej ponoć nie było. Zapowiedziano prezentację nowoczesnego sprzętu wojskowego, a po raz pierwszy pojawią się też czołgi Abrams. W tle albo w roli głównej - kampania wyborcza. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Abrams w internetowym spocie, Abrams na konferencji prasowej. Rząd, promując defiladę, chwali się czołgami, które w tym roku po raz pierwszy w naszych barwach przejadą warszawską Wisłostradą.
Według PiS to będzie największa defilada od trzech dekad, mająca przyćmić wszystkie poprzednie. Według opozycji - także, a może przede wszystkim - sprawę rakiety pod Bydgoszczą i białoruskich helikopterów.
- Ta tak już nazwana przez organizatorów wielka defilada jest związana z kampanią wyborczą. Nie ma przypadku, że na każdym dworcu małej stacji w Polsce wisi plakat, że minister Mariusz Błaszczak zaprasza na wielką defiladę - ocenił były szef MON Tomasz Siemoniak (Koalicja Obywatelska).
Cztery lata temu minister Błaszczak na defiladę trzeciomajową zapraszał w hollywoodzkim stylu u boku wojskowych, z czego po krytyce za ich angażowanie, podczas reklamowania tej sierpniowej już zrezygnował.
"Uwielbiają się pokazywać na tle żołnierzy, z których wielu może sobie tego nie życzyć"
Teraz znów jest z rozmachem filmowym i rzeczywistym, bo lista sprzętu jest długa, a defiladzie będą towarzyszyły pikniki wojskowe w blisko siedemdziesięciu miejscach w Polsce. - Ja mam wrażenie, że my równamy do jakichś wschodnich wzorców, jeżeli chodzi o propagandę - stwierdził Szymon Hołownia, lider Trzeciej Drogi, a prywatnie mąż pilotki myśliwca w polskiej armii.
- Ja jestem zniesmaczony tym, że w każdym wystąpieniu ministra czy premiera, które odbywa się na tle wojska, musi być zawsze fragment wykorzystywany do walki politycznej z opozycją - stwierdził generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego.
Czy może być inaczej? Jak oddziela się wojsko od polityki, pokazała kilka lat temu Australia, gdy w trakcie konferencji prasowej ministra obrony w momencie, gdy pojawił się temat bieżącej partyjnej polityki, żołnierze zeszli ze sceny.
W Polsce żołnierze – czy chcą, czy nie – ministra słuchają do końca. - Oni (rządzący - red.) uwielbiają się pokazywać na tle żołnierzy, z których wielu może sobie tego nie życzyć - ocenił były szef MON, europoseł PO Radosław Sikorski.
- Niech każdy robi to, co zaplanował w ramach kampanii, natomiast nie miesza do tego świąt narodowych czy różnych wydarzeń, bo one są i będą niezależnie od tego, kto będzie rządził - stwierdził minister rozwoju i technologii Waldemar Buda (PiS).
To, jak będzie wyglądała defilada, też może mieć wpływ na to, kto będzie rządził. I kto będzie organizował następną.
Źródło: TVN24