- Biję się w piersi. Jeżeli taki zapis się znalazł, był niefortunny - przyznał Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego, pytany o realizację obietnic dotyczących likwidacji gabinetów politycznych. Zapowiedzi takie zawarte zostały w programie wyborczym PiS z 2014 roku.
Podczas kampanii wyborczej w roku 2015 Prawo i Sprawiedliwość obiecywało likwidację gabinetów politycznych, które w programie partii z 2014 roku określono jako "przejaw upartyjnienia państwa".
"Poszukując oszczędności i przeciwstawiając się zbędnemu zatrudnianiu osób z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, zlikwidujemy gabinety polityczne" - napisano w dokumencie.
"Biję się w piersi, jeżeli taki zapis się znalazł"
Polityk początkowo zaprzeczał, że takie obietnice miały miejsce. - Nikt nie obiecuje tego - stwierdził poseł PiS w porannej rozmowie w RMF FM. Jego zdaniem tego typu plany dotyczyły wyłącznie samorządów.
Na uwagę dziennikarza, że "nie doczytał własnego programu partyjnego", Suski odparł, że "bije się w pierś, rzeczywiście".
- O ile sobie przypominam, nigdy nie mówiliśmy o tym, że będziemy likwidować - przekonywał. Ocenił jednak, że jeżeli zapis taki znalazł się w programie, był "niefortunny".
- Biję się w piersi. Jeżeli taki zapis się znalazł, to był niefortunny. Ponieważ rzeczywiście gabinety polityczne są naprawdę bardzo skromne. Z drugiej strony, jakbym powiedział, że likwidujemy, to znaczy, że powiedziałbym, że moje stanowisko jest niepotrzebne - przyznał.
Sam podkreślał z kolei, że nie popiera takiego rozwiązania.
- Jak to mówią o tym karpiu, że nie głosuje za przyspieszeniem wigilii. Skoro jestem w gabinecie politycznym, to nie jestem za ich likwidacją - dodał.
"Symboliczne schody do nieba"
Suski odniósł się również do kwestii Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku odsłoniętego we wtorek podczas obchodów ósmej rocznicy katastrofy.
Monument stanął na trawniku między placem Piłsudskiego a ulicą Królewską. Budowany obok pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego ma być ukończony w listopadzie.
Jak podkreślił szef gabinetu politycznego premiera, monumenty połączy "czerwony, granitowy chodnik", a całość wyglądać będzie tak, jakby prezydent Lech Kaczyński "z pomnika szedł po tym dywanie na schody do samolotu".
- Wspólna rzecz łącząca te dwa pomniki to będzie granitowy dywan czerwony - zaznaczył Suski.
"Symboliczne schody do nieba"
- Będzie to taka trochę sugestia, że pan prezydent, idąc po tym czerwonym dywanie, wchodzi na schody, które z jednej strony odczytywane są jako schody do samolotu a z drugiej - jako symboliczne schody do nieba - wyjaśniał.
Autor: JZ//now / Źródło: RMF FM, TVN24