Oddamy głos świadkom, którzy do tej pory nigdy się nie wypowiadali. W naszym materiale po raz pierwszy opowiedzą to, co widzieli w Egipcie - zapowiedział we "Wstajesz i weekend" Łukasz Frątczak, jeden z autorów materiału "Superwizjera". Reportaż "Sprawa śmierci Magdaleny Żuk", który przygotowali Endy Gęsina-Torres i Łukasz Frątczak w sobotę o godzinie 20 w "Superwizjerze" w TVN24.
Cztery miesiące po śmierci Magdaleny Żuk reporterzy "Superwizjera" Endy Gęsina-Torres i Łukasz Frątczak dotarli do bezpośrednich świadków tego tragicznego zdarzenia. Po raz pierwszy świadkowie zdecydowali się opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w egipskim Marsa Alam.
"Chcieli się odciąć od sprawy"
We "Wstajesz i weekend" w TVN24 Łukasz Frątczak, jeden z autorów reportażu, wyjaśniał, czego można dowiedzieć się z materiału "Sprawa śmierci Magdaleny Żuk", który widzowie będą mogli zobaczyć w sobotę o 20 w "Superwizjerze" w TVN24.
- Przede wszystkim oddamy głos świadkom, którzy do tej pory nigdy się nie wypowiadali. Zeznawali na prokuraturze i koniec. W naszym materiale po raz pierwszy opowiedzą to, co widzieli w Egipcie - powiedział.
Brak wyników sekcji zwłok z Egiptu
Jak zapowiedział, reporterzy oddadzą też głos rodzinie. - W sprawie śmierci Magdaleny Żuk pewne są tylko dwie rzeczy: to, że nie żyje i to, że rodzina została zostawiona z ogromnym cierpieniem, bólem. Mijają cztery miesiące od śmierci Magdaleny w Egipcie i nadal nie wiadomo tak naprawdę, co się stało. Rodzina nie ma żadnych odpowiedzi, nie ma wyników sekcji zwłok z Egiptu, nie ma badań toksykologicznych - tłumaczył Frątczak.
Jak dodał, wyników sekcji zwłok nie ma, bo nie dotarły z Egiptu, a śledztwo egipskie jest już zamknięte. - Polskie cały czas trwa. Zostało niedawno przedłużone o kolejne trzy miesiące, ponieważ śledczy z Polski czekają na wyniki sekcji z Egiptu - wyjaśnił.
Jak poinformował reporter "Superwizjera", na początku sierpnia ostatni raz polska prokuratura prosiła o przesłanie tych dokumentów, jednak bezskutecznie. - Albo te wnioski o pomoc prawną nie są realizowane, albo z Egiptu docierają dokumenty dotyczące innej sprawy - podkreślił.
- Cały czas wszystko rozbija się o te egipskie wyniki sekcji zwłok. Polscy prokuratorzy nie mogą wyciągnąć odpowiednich wniosków z polskiej sekcji zwłok, dopóki nie zobaczą wyników egipskiej sekcji zwłok, pierwszej zaraz po śmierci - tłumaczył.
"Pożywili się na tragedii tej rodziny"
Jak dodał autor reportażu, rodzina Magdaleny Żuk została zostawiona z ogromnym bólem między innymi dlatego, że mnóstwo osób, detektywów, internautów, pożywiło się na tej tragedii. - To też pokażemy - podkreślił.
- Ta sprawa w jakimś sensie jest pewnym fenomenem, który jak w soczewce pokazuje, na czym polega problem rzeczywistości post-prawdy, gdzie nie ważne są fakty, ważne są emocje - skomentował.
Wskazał również, jak reaguje sieć na tę sprawę. - Gdy zajrzymy do internetu i zobaczymy, co tam jest wypisywane, to można dojść do wniosku, że nie ma osób, które są poza podejrzeniami. Podejrzana jest - według części internautów, detektywów - para dziennikarzy, siostra, rodzina, podejrzani są wszyscy - wyliczał.
Zapytany, co sprawiło, że nowi świadkowie chcieli rozmawiać z reporterami TVN24, odpowiedział, że nie potrafią się pogodzić z tym, co spotkało rezydenta Mahmuda.
- Oni [świadkowie - przyp. red.] funkcjonują w Polsce, oglądali komentarze, widzą to na co dzień w relacjach ze swoimi bliskimi. Podkreślali, że dochodzi do takich paradoksalnych sytuacji, że są w towarzystwie, rozmawiają z ludźmi, których znają latami, niby ci ludzie im ufają, ale jak dochodzi do sprawy Magdaleny i oni opowiadają, co widzieli, to nagle jest taka ściana: "nie, co ty opowiadasz, przecież musieli ją zabić, musieli ją zgwałcić, to ten rezydent" - opowiadał Frątczak we "Wstajesz i weekend".
Jak powiedział, dwoje świadków było ósmy albo dziewiąty raz w Egipcie, z czego Mahmud był ich opiekunem czwarty raz. - To nie są osoby, które go nie znały wcześniej. Dlatego te osoby zdecydowały się o tym opowiedzieć. Chciały w tym zalewie tego hejtu pokazać inną stronę tej historii - podsumował.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24