Polskie opiekunki, towar na eksport. "Przepisy, które regulują pracę, są notorycznie omijane"

Źródło:
TVN24
"Superwizjer". Fragment reportażu "Polskie opiekunki - towar na eksport" z października 2020 roku
"Superwizjer". Fragment reportażu "Polskie opiekunki - towar na eksport" z października 2020 rokuTVN24
wideo 2/3
"Superwizjer". Fragment reportażu "Polskie opiekunki - towar na eksport"TVN24

Szacuje się, że w Niemczech zatrudnionych jest około pół miliona polskich opiekunek – głównie to kobiety po 50. roku życia z małych miejscowości, którym trudno jest znaleźć pracę w Polsce. Na ich trudnej sytuacji żerują agencje pośrednictwa, które czerpią zyski z każdego miesiąca ich ciężkiej pracy. Opiekunki wykorzystywane są ponad miarę – poddawane przemocy fizycznej i psychicznej. Nieuczciwe agencje nie zapewniają im jasnych zasad zatrudnienia, godziwej pensji ani bezpieczeństwa pracy. Reportaż Anny Machowskiej "Polskie opiekunki - towar na eksport".

Co roku około pół miliona Polek wyjeżdża opiekować się niemieckimi seniorami. Praca reklamowana jest jako stabilna, dobrze płatna i bezpieczna. Przeczą temu dramatyczne wpisy opiekunów na forach, jak również historie kobiet, do których dotarli reporterzy "Superwizjera". Jedną z nich jest Pani Barbara, która opiekowała się dwójką niemieckich seniorów. Na wyżywienie siebie oraz podopiecznych miała do dyspozycji zaledwie 50 euro tygodniowo. Zmuszona była dokładać z własnych pieniędzy. Kiedy poinformowała o tym agencję, jeszcze tego samego dnia straciła i pracę, i mieszkanie.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ "SUPERWIZJERA" W TVN24 GO >>>

- Rodzina była bardzo zdenerwowana, że ja śmiałam się na nich poskarżyć, że zawsze było wszystko dobrze, była zgoda, ja wszędzie z nimi chodziłam na spacery, usługiwałam, byłam na każde skinienie, a tu nagle niewolnik się zbuntował i powiedział, że ma dość, i że zaczęłam respektować swoje prawa – mówi pani Barbara. Kobieta opowiada, że wówczas chciano ją wyrzucić z mieszkania w środku nocy. Zadzwoniła po policję. – Jak otworzyłam drzwi, to nie było żadnej rozmowy, tylko zaraz zaczęło się przeszukanie mojego pokoju – dodaje.

Doświadczenie nie jest wymagane

Mateusz jest ratownikiem medycznym pracującym w Niemczech. Zna niemieckie prawo i od sześciu lat bezinteresownie pomaga oszukanym Polakom. Chcąc pozostać anonimowym, wprowadził dziennikarzy w kulisy tej branży. – Będziesz przechodziła sobie ulicą, na spacerze, zaczepi cię pan: "Nie chcesz jechać za 1500 euro do opieki? Super, piękna, wspaniała rodzina. Nic nie będziesz robiła. Tylko po to, żebyś była" – mówi. – Jedziesz, okazuje się, że jeden leży, drugi jest na wózku. Do tego jakaś demencja albo nowotwór. Zero przerwy, zero wyjścia, wstawanie nocne. Ale jechać może każdy – dodaje.

Dziennikarze sprawdzają, jakie wymagania trzeba spełnić, żeby zostać opiekunem. Rekrutacja zazwyczaj odbywa się przez telefon. Reporterzy jednak idą do siedziby jednej z największych agencji w Polsce, by porozmawiać osobiście. Pracownica agencji wyjaśnia, że "w umowie jest zapis o tym, że to 40 godzin tygodniowo. To jest oferta z zamieszkaniem, wyżywieniem. Zarobki są uzależnione od stopnia znajomości języka". – Po kursie zazwyczaj jest od 700 euro do tysiąca. To w zależności, jak pani wzrośnie, jeżeli chodzi o kryteria – dodaje.

Bernadeta Gudowska za pośrednictwem agencji zatrudniła się jako opiekunka do osób starszych w NiemczechTVN24

Pracownica agencji wyjaśnia podającej się za kandydatkę do pracy dziennikarce, że nie trzeba doświadczenia w pracy. – Ma pani też pewnie jakieś życiowe (doświadczenie), czyli mama, babcia, koleżanka. To też się liczy – zwraca uwagę.

Mimo namowy dziennikarka nie decyduje się na pracę, ze względu na brak doświadczenia w opiece nad starszymi, schorowanymi ludźmi. W wyjeździe do Niemiec reporterzy towarzyszą z kamerą Bernadecie, jednej z doświadczonych opiekunek, żeby zobaczyć, jak w praktyce wyglądają warunki zatrudnienia i praca za granicą.

- Z wykształcenia jestem ekonomistą, pracowałam w banku 15 lat. Chociaż byłam ceniona i lubiana, musiałam zrezygnować z tej pracy – mówi Bernadeta Gudowska. Proces rekrutacji i weryfikacji kandydatów odbywa się jedynie przez telefon. Właściwie każdy w ciągu kilkunastu minut może zostać opiekunem. Nikt nie sprawdza certyfikatów, wiedzy czy doświadczenia.

- Do opieki jest pani, która ma 88 lat, waży 45 kilo. Ma drugi stopień niepełnosprawności. Mieszka z panią mąż, mąż ma 93 lata. Jest samodzielny – informuje pracownicy agencji pośrednictwa pracy. Kiedy Bernadeta mówi, że potrzebuje dzień do namysłu – słyszy, że decyzję musi podjąć teraz, bo pań, które chcą wyjechać, jest bardzo dużo. – A te oferty, że tak powiem, rozchodzą mi się jak bułeczki – dodaje pośredniczka.

W innej rozmowie Bernadetta zwraca się o przekazanie na skrzynkę elektroniczną profilu osób, nad którymi miałaby sprawować opiekę. Dowiaduje się, że agencja w ten sposób nie działa. – Jak byśmy mieli każdej osobie wysyłać oferty, to byśmy tutaj nic nie robili, tylko wysyłali, a my mamy przedstawiać ofertę i robić akceptację – wyjaśnia inny pracownik.

Jadąc do pracy nie wiedzą, co mają robić

Dziennikarze decydują się na jedną z ofert. Firma wysyła umowę zlecenie pocztą. Przedmiotem umowy jest wykonywanie usług opiekuńczych i - co zaskakujące – działania o charakterze informacyjno-rekrutacyjnym. Umowa nie zawiera za to żadnych informacji na temat podopiecznych ani zakresu obowiązków. Jedynie adres, pod który ma się stawić opiekunka. Po odesłaniu umowy firma zamawia transport. W autobusie reporterzy spotykają inne opiekunki.

"Superwizjer". Pierwsza część rozmowy w studiu
"Superwizjer". Pierwsza część rozmowy w studiuTVN24

- Ja już trzy lata jeżdżę. Teraz akurat jestem z nowej firmy, ale zobaczymy, jak teraz będzie – mówi jedna z kobiet. Dopytywana o to, co działo się w starej firmie, wspomina że "miała to zlecenie niespecjalne". – Nie byłam zadowolona z tamtej firmy. Tak mnie wykorzystywali – przyznaje. – Zawsze miałam nowe zlecenia. Najgorzej mieć nowe zlecenie, jak się jest pierwszy raz, bo nie wiadomo, do kogo się jedzie – dodaje.

Mateusz opowiada o sytuacji, gdy agencja wysłała dziewczynę do kobiety z rakiem twarzoczaszki i gronkowcem. – Ta kobieta miała jedną wielką dziurę. Tak, że było widać język, nie miała pół szczęki. Podchodziło to pod oczodół po prawej stronie, jeden wielki smród, nie było opieki medycznej. Wysłano tam niewykwalifikowaną opiekunkę, która natychmiast stamtąd uciekła – mówi. – Ona jak zobaczyła tę kobietę, to stamtąd wybiegła przerażona. Tam było napisane tylko, że to jest pani z rakiem, ale stanu zdrowia już nikt nie podaje – zwraca uwagę.

Opiekunki o swoich obowiązkach dowiadują się po dotarciu na miejsce. Dziennikarze spotykają się z informatorem, byłym pracownikiem niemieckich agencji, który pomagał rodzinom seniorów w znalezieniu dobrej opiekunki. Ujawnia dokument, którego treść jest kluczowa przy doborze opiekuna.

– Rodzina sobie zażyczyła, żeby opiekunka o godzinie 8 rano wstawała, przygotowała śniadanie. Co pierwsze zrobić, to umyć pacjenta. O godzinie 8:30, maksymalnie 9, jest śniadanie, potem jest obiad i opiekunka może dopiero położyć się, jak położy pacjenta o 22:30 do łóżka – czyta informator. Pokazuje, co by zleceniodawcy chcieli, żeby opiekunka robiła. – Rozmawiała, prała, sprzątała, prasowała, najlepiej żeby umiała grać na pianinie, książki czytała – wylicza. Przyznaje, że polskie opiekunki jadąc do pracy, nie widzą tego opisu. – Są okłamywane: "Jak pani sobie ustali z rodziną, tak pani będzie miała". Bo która opiekunka by przyjechała od godziny 8 do godziny 22:30 robić przez siedem dni w tygodniu? Żadna – zapewnia.

Agencje nie przekazują opiekunkom pełnych informacji na temat stanu zdrowia osób, przy których mają pracowaćTVN24

Agencje przekazują nieprawdziwe dane na temat kompetencji opiekunek

Izabela w przeszłości rekrutowała opiekunki do pracy w Niemczech. Pracując w agencji poznała jej system działania i motywację właścicieli. – Opiekunka była maszyną do robienia pieniędzy, do przynoszenia dochodu firmie. Partner niemiecki współpracował z kilkoma polskimi agencjami. Wysyłał do wszystkich zlecenia i to było dziennie około 10-15 propozycji. – informuje Izabela Marcinek. – Albo się trafi, wstrzeli opiekunka albo nie. Zawsze jest następna osoba do dyspozycji, jeżeli rodzina nie zrezygnuje po tej jednej – dodaje.

Mateusz wyjaśnia, że często jest tak, że potrzebują pielęgniarki wykwalifikowanej. – Trzeba mieć w Niemczech zawód Krankenschwester, żeby móc ten zawód wykonywać. Firma napisała kobiecie, która była nauczycielką, wyjechała sobie dorobić. Odmówiła wykonywania czynności, ona nawet nie wiedziała, co ma zrobić z pacjentem. Rodzina się bardzo zdenerwowała, pokazała papiery, profil tej opiekunki i tam było napisane wyraźnie, że ona jest wykwalifikowaną pielęgniarką – wspomina.

Polskie firmy używają w swoich nazwach sformułowań medycznych z dopiskiem 24. Stąd przekonanie niemieckich rodzin, że zatrudniają pielęgniarkę gotową do pracy przez całą dobę. Urszula od pierwszego zlecenia była proszona o wykonanie czynności medycznych.

"Superwizjer". Druga część rozmowy w studiu
"Superwizjer". Druga część rozmowy w studiu

– Była to na przykład odleżyna, którą trzeba było smarować regularnie kremem. Nam tego robić nie wolno. Od odleżyn jest odpowiednia służba. Na kolejnych stanowiskach było to na przykład robienie lewatywy. Tego też nam robić nie wolno. Jest to czynność medyczna – mówi była opiekunka osób starszych Urszula Borowa. – My możemy gotować, możemy zajmować się domem, spędzać z tymi ludźmi czas, ale nie wykonywać czynności medycznych – podkreśla.

Rodzina niemiecka średnio płaci za opiekę 2700 euro miesięcznie od jednego podopiecznego. Umowę na znalezienie opiekunki podpisuje z niemieckim pośrednikiem, do którego trafiają pieniądze. Pośrednik nie szuka opiekunki w Niemczech, bo koszt zatrudnienia niemieckiego pracownika jest dużo wyższy niż w Polsce. Dlatego zleca znalezienie opiekunki polskiej agencji i za każdy miesiąc jej pracy pobiera 700 euro. Polska agencja za zwerbowanie opiekunki kasuje od 400 do 1300 euro miesięcznie. Przeciętna agencja zatrudnia 80 opiekunek, co daje jej średnio przychody w wysokości 80 tysięcy euro, czyli 360 tysięcy złotych miesięcznie.

- Od góry dostawałam coraz więcej nacisków z tego powodu, że jak postawimy filię, będziemy opływać w pieniądze – mówi Izabela Marcinek. – Zauważyłam, że mogę opływać, ale nie kosztem ludzi – dodaje.

Okazuje się, że przed Bernadetą Gudowską agencja zataiła podstawowe informacje o rodzinie. – On nie ma z głową normalnie. On ma alzheimera agresywnego. On jest złośliwy momentami, na nią się drze – mówi.

Mateusz informuje, że w rzeczywistości opiekunki zarabiają od 5 do 45 centów. – Nawet nie pokrywają jednego euro – podkreśla. Tłumaczy, że wyliczenia wynikają z liczby godzin pracy opiekunki. – Biorę pod uwagę tylko to, co nazywa się wynagrodzeniem. Bo przelew, który otrzymuje opiekunka, jest podzielony na dietę i wynagrodzenie za pracę. A wynagrodzenie sięga 40-50-100 euro za miesiąc ciężkiej pracy – wyjaśnia.

"To są ludzie pozostawieni sami sobie"

Umowy z agencją zawierają szereg nieprawidłowości i kruczków prawnych. Pierwszy z nich to zaniżona kwota wynagrodzenia, dzięki czemu firmy płacą niższe podatki. Kolejny zapis mówi o 40-godzinnym tygodniu pracy, który nie jest przestrzegany. Każda umowa zawiera kary finansowe dla opiekunki, często przekraczające wysokość wynagrodzenia. Chroni więc interesy tylko jednej ze stron – agencji. Inny z zapisów mówi też o tym, że praca odbywa się na terenie kraju, a wyjazd do Niemiec to delegacja. Agencje stwarzają więc pozory, że opiekunka zatrudniona jest u nich na stałe, jako roznosicielka ulotek, bądź rekruterka.    

Opiekunki jadąc do pracy są pewne, że posiadają ubezpieczenie. O tym, że jest inaczej dowiadują się w momencie, gdy zdarzy się wypadek albo kiedy dostaną rachunek za leczenie w Niemczech. Pani Urszula uległa wypadkowi w domu podopiecznego.

– Spadłam ze schodów. Zrobiło mi się tak słabo, że położyłam się na podłodze. Leżałam tam kilkanaście minut na podłodze. Napisałam maila do firmy, nikt nie odpowiedział pisemnie, tylko zadzwoniono do mnie i właściwie to zaczęto na mnie krzyczeć, czego ja właściwie chcę – mówi. – Kilka miesięcy z nimi walczyłam. Chodziło mi o to, żeby dostać odszkodowanie z ZUS-u za ten wypadek, ponieważ ja pół roku odczuwałam dolegliwości bólowe. Okazało się, że w związku z tym, że nie miałam zdrowotnego wykupionego, opłaconego, zgłoszonego, to w ogóle nic mi się nie należy – dodaje.

- To są ludzie pozostawieni sami sobie, o wszystko muszą martwić się sami. Jak jest problem, firmy nie chcą już odbierać telefonów od takiej opiekunki – zwraca uwagę Mateusz.

- Wyraźnie były stwierdzenia: "Nie rozmawiaj z opiekunką tak za bardzo, nie staraj się jej zrozumieć, to nie o to chodzi. My mamy rodzinę, musimy zabezpieczyć zlecenie" – przyznaje Izabela Marcinek.

Pani Barbara w brutalny sposób została wyrzucona z domu przez podopiecznych. – Doskoczyli do mnie, zaczęli mi wykręcać ręce, założyli mi kajdanki. Pobili mnie i zaprowadzili do radiowozu w pozycji zgiętej jak bandytkę. Później zaprowadzili mnie do celi – relacjonuje pani Barbara. – Z tego wszystkiego straciłam przytomność. Jak się ocknęłam, byłam w szpitalu – dodaje. Pobita i wyrzucona z pracy wróciła do Polski. Agencja nie stanęła w jej obronie w sporze z niemiecką rodziną.

Niektóre opiekunki zmuszone są do życia w skandalicznych warunkachTVN24

"Nie wolno do klienta mówić, że pani jest na czarno"

Opiekunki często spotykają się z brakiem zaufania. Podejrzewane są o kradzieże i nieuczciwość. O tym przekonała się również Ewa. – Pracowałam od 7:30 do 21, później zamykano mnie za kratami. Zamykały się kraty, włączał się alarm i nie miałam nigdzie wyjścia: do kuchni czy do toalety – mówi Ewa. – Nie mogłam wzywać pomocy w razie pożaru. Pytałam rodzinę, dlaczego tak jest. Odpowiedzieli mi, że poprzednia opiekunka niby ich okradła. Poinformowałam firmę oraz rodzinę, że chcę stamtąd wyjechać. O godzinie 12, kiedy byłam spakowana, do mojego pokoju wtargnęły cztery osoby – dodaje.

Na nagraniu, które zarejestrowała Ewa, można usłyszeć, jak otrzymuje informację, że będzie w hotelu. – Załatwisz sobie busa, bus przyjedzie i cię odbierze – usłyszała. Na stwierdzenie Ewy, że chce być odwieziona tam, skąd ją zabrano, słyszy, że "takiego komfortu ci już teraz nie zafunduję". – Wyprowadzamy się, otwieramy walizki, sprawdzamy, co jest w walizkach, żeby nie było obciążenia – powiedziała kobieta z agencji.

- Przeszukano mnie bez żadnej podstawy – mówi Ewa. – Czułam się naprawdę bardzo źle. Dwóch facetów stojących w drzwiach. Czułam, jakby mi chciano coś podłożyć, czułam się zastraszona. Ja się bałam jeszcze po powrocie do Polski. Potrzebowałam pomocy psychiatry, potrzebowałam opieki psychologa i leków, żeby dojść do siebie – dodaje.

Urszula Borowa mówi, że w pewnym momencie poczuła się wypalona zawodowo. – Nie jestem już w stanie pracować w ten sposób – podkreśla. Przyznaje, że wciąż nie poradziła sobie z depresją. – Wylądowałam u psychologa, potem u psychiatry. Byłam przez pół roku na lekach. Ona wraca – stwierdza.

Bernadeta Gudowska poprosiła o spotkanie z niemiecką koordynatorką, bo nadal nie ma ubezpieczenia pracowniczego. Koordynatorka wyjaśnia, że procedura trwa kilka dni. – Ale nie wolno do klienta mówić, że pani jest na czarno. Jak to tak? – zwraca uwagę koordynatorka. Bernadeta wyjaśnia, że zgłosiła, jak to w rzeczywistości wygląda. – Pani nie jest tutaj na czarno. Pani ma normalną umowę i jest ubezpieczona – zapewnia koordynatorka.

Mateusz przyznaje, że "dziewczyny mają się czego bać". – Niektóre firmy są dość agresywne. Mają dość agresywnych właścicieli. Mówimy o dużych pieniądzach, więc nie zawsze jest to ktoś normalny – zwraca uwagę.

Ewa wspomina, że pośredniczka po jej ucieczce wstawiła post na Facebooku, że jest oszustką, złodziejką i osobą nieuczciwą. – Czyli zamknęła mi dojście do pracy, bo wstawiła to na forum publicznym – stwierdza.

Pani Barbara pokazuje, jakie otrzymuje maile. "Czy zauważyłaś jak już patrzą na ciebie świrze sąsiedzi? Zmień miejsce zamieszkania, bo już jesteś skończona jeb… krowo" – czyta. "Jesteś śmieciem, który zanieczyszcza powietrze, a śmieci trzeba posprzątać. Przesyłam ci zdjęcie korali" – czyta dalej, a na zdjęciu widać fotografię wisielczej pętli.

Rozmowa z przedstawicielami agencji pośrednictwa pracy

Opiekunki twierdzą, że są wykorzystywane, oszukiwane i okradane przez pośredników. Dziennikarze wrócili do agencji, żeby zapytać, dlaczego tak się dzieje. – Państwo oferujecie 2,91 euro za godzinę. Tymczasem najniższa stawka w Niemczech to jest 9,35 euro za godzinę. Dlaczego proponujecie stawki, które są niezgodne z prawem? – pyta dziennikarka. – Generalnie musielibyśmy to przeanalizować, bo takiej opcji nie ma, oczywiście – zarzeka się przedstawiciel firmy.

– Być może to jest też tak, że rekruter niedoświadczony coś źle powiedział, coś pani źle zinterpretowała. Trzeba usiąść jak do rozmowy rekrutacyjnej, na to wszystko spojrzeć – wyjaśnia reprezentująca firmę kobieta. – Mamy kalkulatory, które pokazują dokładnie, co i jak wygląda – zapewnia. - Niczego nie robimy niezgodnie z prawem. Teraz musimy ustalić fakty, przeanalizować i szybko dojdziemy, po kolei, do faktów – dodaje.

Przedstawiciele firmy nie zdecydowali się na spotkanie przed kamerą. Przysłali maila, z którego wynika, że warunki zatrudnienia mieszczą się w granicach prawa, ale umowa a praktyka to dwie różne sprawy. Na umowie widnieje minimalna dozwolona stawka za godzinę, ale to właśnie od tej kwoty firma potrąca nierzadko nawet połowę pensji, zasłaniając się kosztami własnymi, takimi jak: zapewnienie zakwaterowania na cele prywatne oraz szeregiem innych.

O tym ile zarobiły, opiekunki dowiadują się dopiero po otrzymaniu wypłaty na konto. Zdarza się, że jest to połowa kwoty zawartej w umowie. Tak jak na rozliczeniu wynagrodzenia, do którego dotarli dziennikarze. Opiekunka miała dostać 1406 euro, a po potrąceniach w rzeczywistości zarobiła zaledwie połowę tej kwoty.

Przedstawiciele agencji pośredniczącej pracę w Niemczech zapewniają, że wszystko jest zgodne z prawemTVN24

"Przepisy, które regulują pracę, są notorycznie omijane"

Bernadeta Gudowska rezygnuje ze zlecenia, bo firma nie dostarczyła jej druku ubezpieczenia niezbędnego do podjęcia pracy za granicą. Mimo zapewnień agencji o legalności zatrudnienia - praca bez druku A1 wobec niemieckiego prawa jest przestępstwem. Dziennikarze postanowili zgłosić sprawę do Urzędu Celnego - zarówno niemiecki urząd skarbowy, jak i tamtejsze związki zawodowe doskonale zdają sobie sprawę ze skali problemu.

- Cała branża opieki domowej w Niemczech jest jakby w szarej strefie. Są przepisy, które regulują tą pracę, ale są notorycznie omijane – mówi Agnieszka Misiuk z Niemieckich Związków Zawodowych Faire Mobilitaet. – Jest jakby przyzwolenie i nie ma systemów czy instrumentów, które doraźnie mogą poprawić pracę opiekunek – zwraca uwagę.

Polskie opiekunki traktowane są przez agencje jak towar na eksport. Pośrednicy wykorzystują ich zaufanie, trudną sytuację życiową i nieznajomość prawa. Mimo to, niektóre opiekunki podejmują kroki prawne przeciwko agencjom. W szczecińskiej prokuraturze trwa śledztwo o uznanie jednej z opiekunek za ofiarę handlu ludźmi.

Nie wszyscy opiekunowie doświadczają tak poważnych nadużyć. Branża opiekuńcza daje pracę ponad pół milionowi Polaków, którzy nie mają szans na zatrudnienie w kraju. Dlatego trzeba wprowadzić jasne zasady zatrudniania i poprawić warunki ich pracy. Dopóki tak się nie stanie, państwo polskie będzie tracić na niezgodnych z prawem umowach miliony złotych. A bogacić się będą za to nieuczciwi biznesmeni.

Autorka/Autor:Anna Machowska /asty/b

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Jedyne, co powinniście dziś zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho - napisał w sobotę "do wszystkich patronów i inicjatorów Nord Stream 1 i 2" premier Donald Tusk. Na jego wpis zareagował szef BBN Jacek Siewiera. "Złe wieści dla adresatów: w Polsce również w tej sprawie panuje jednomyślność" - stwierdził.

Premier: jedyne, co powinniście dziś zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho

Premier: jedyne, co powinniście dziś zrobić, to przeprosić i siedzieć cicho

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Za kilka dni najwięksi sprzedawcy prądu będą mieli obowiązek wprowadzenia tak zwanych taryf dynamicznych. Może to pomóc w obniżeniu rachunków za energię elektryczną. Dla części odbiorców nowa taryfa może okazać się jednak pułapką - ostrzega "Rzeczpospolita".

Rewolucja w rachunkach za prąd

Rewolucja w rachunkach za prąd

Źródło:
tvn24.pl

Sopocka prokuratura prawdopodobnie przedstawi zatrzymanemu 20-latkowi zarzut zabójstwa 23-latka. Mężczyzna zginął pod kołami pociągu na stacji w Sopocie. Na miejscu tragedii pracowali policjanci pod nadzorem prokuratury. Zatrzymany mężczyzna miał 1,8 promila alkoholu. Prokuratura zapowiedziała przedstawienie mu zarzutu zabójstwa.

Zarzut zabójstwa usłyszy 20-latek, który miał zepchnąć z peronu pod pociąg 23-latka

Zarzut zabójstwa usłyszy 20-latek, który miał zepchnąć z peronu pod pociąg 23-latka

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Gdzie jest burza? W sobotę od rana nad częścią kraju występują wyładowania atmosferyczne, pada i silnie wieje. Sprawdź, gdzie jest burza, i śledź aktualną sytuację na tvnmeteo.pl.

Gdzie jest burza? Ciemne chmury nad kilkoma regionami, słychać grzmoty

Gdzie jest burza? Ciemne chmury nad kilkoma regionami, słychać grzmoty

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

W piątek w Meksyku opublikowano obszerny raport Komisji Prawdy, powołanej w 2021 roku w celu zbadania ciężkich przypadków łamania prawa w kraju. Opisano w nim praktyki stosowane przez meksykańskie wojsko i policję w latach 1965-1990 w walce z ruchami opozycyjnymi oraz "procedurę pozbywania się przeciwników", tzw. lotów śmierci.

Raport o "lotach śmierci". "Każdy dostawał kulę w tył głowy. Ciała wyrzucano do oceanu"

Raport o "lotach śmierci". "Każdy dostawał kulę w tył głowy. Ciała wyrzucano do oceanu"

Źródło:
PAP
Tak pigułka gwałtu hamuje twój mózg

Tak pigułka gwałtu hamuje twój mózg

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Na Kontakt 24 dostaliśmy nagranie, na którym widać niebezpieczną sytuację. Na filmie widać, że za sterami jadącego z dużą prędkością skutera siedziało małe dziecko, za nim siedział dorosły, który w czasie jazdy trzymał ręce w górze.

Ruchliwa droga, duża prędkość i małe dziecko za kierownicą skutera

Ruchliwa droga, duża prędkość i małe dziecko za kierownicą skutera

Źródło:
tvn24.pl, Kontakt24

Władze kanadyjskiej miejscowości Moosomin, liczącej obecnie 3,3 tysiąca mieszkańców, zamierzają dwukrotnie zwiększyć liczbę ludności. W tym celu uruchomiono wypłatę świadczeń w wysokości 30 tysięcy dolarów kanadyjskich (w przeliczeniu około 85 tysięcy złotych) za wybudowanie domu na jej terenie.

Ta miejscowość płaci 85 tysięcy za wybudowanie domu

Ta miejscowość płaci 85 tysięcy za wybudowanie domu

Źródło:
PAP

Ukraińskie lotnictwo aktywnie uczestniczyło w operacji, której celem był most, istotny szlak zaopatrzeniowy Rosjan - poinformował na Telegramie dowódca kijowskich sił powietrznych Mykoła Oleszczuk. Opublikował także wideo przedstawiające uderzenie na most.

Strategicznie ważny most w Rosji zniszczony. Ukraina pokazała nagranie

Strategicznie ważny most w Rosji zniszczony. Ukraina pokazała nagranie

Aktualizacja:
Źródło:
BBC

Prawie 900 osób ewakuowano z terenów zagrożonych pożarem w okolicach miasta Izmir. W sobotę z płomieniami walczy prawie 3000 strażaków. Ten niebezpieczny pożar prawdopodobnie jest efektem nieodpowiedzialnego zachowania osób wypoczywających w okolicy.

Trzy tysiące strażaków walczy ze skutkami "jednego pikniku"

Trzy tysiące strażaków walczy ze skutkami "jednego pikniku"

Źródło:
PAP
"Tym razem państwo stanęło po tej stronie, po której stanąć powinno"

"Tym razem państwo stanęło po tej stronie, po której stanąć powinno"

Źródło:
tvn24.pl

"Posługiwała się danymi różnych osób i w sieci zamawiała towar ze sklepów internetowych. Przesyłki wracały do nadawców, ale nie były już kompletne" - tak stołeczna policja opisuje działalność 38-latki. Została zatrzymana, usłyszała zarzuty przywłaszczenia mienia. Jej rówieśnika zgubiło z kolei zamiłowanie do drogich perfum, za które w sklepach nie płacił. On odpowie za kradzież. Obojgu grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Zamawiała paczki i odsyłała do nadawcy. W każdej czegoś jednak brakowało

Zamawiała paczki i odsyłała do nadawcy. W każdej czegoś jednak brakowało

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jak skutecznie nawadniać się w upały? Według kardiologa Tadeusza Zębika ze Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach powinniśmy zwracać uwagę nie tylko na to, ile wody pijemy, ale także na uzupełnianie elektrolitów. Lekarz przypomniał, że chociaż słoneczna pogoda zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu, powinniśmy zachować rozwagę.

Dodaj to do wody, którą pijesz podczas upałów

Dodaj to do wody, którą pijesz podczas upałów

Źródło:
PAP

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. Przechodzące nad Polską burze okażą się szczególnie niebezpieczne na południu kraju, gdzie wydano ostrzeżenia drugiego stopnia. Większa część Polski pozostanie także pod wpływem skwaru.

Ostrzeżenia IMGW drugiego stopnia dla 15 województw

Ostrzeżenia IMGW drugiego stopnia dla 15 województw

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

15 Palestyńczyków, członków tej samej rodziny, w tym trzy kobiety i dziewięcioro dzieci, zginęło w izraelskim ataku w środkowej części Strefy Gazy - podała w sobotę Obrona Cywilna Gazy.

"Około pierwszej w nocy trzy rakiety trafiły bezpośrednio w dom". Zginęło 15 członków tej samej rodziny

"Około pierwszej w nocy trzy rakiety trafiły bezpośrednio w dom". Zginęło 15 członków tej samej rodziny

Źródło:
PAP

Osiemdziesiąt osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w ataku na wioskę położoną na południowym wschodzie Sudanu - poinformowała w piątek agencja AFP, powołując się na źródła wśród lokalnych lekarzy.

Do wioski wjechały trzy pojazdy pełne bojowników, zginęło 80 osób

Do wioski wjechały trzy pojazdy pełne bojowników, zginęło 80 osób

Źródło:
PAP

Każdy, widząc taką sytuację, musi zareagować. Nie może być tak, że domownicy nie chcą dziecka w domu i musi ono się błąkać. To jest przypadek, nad którym musi pochylić się sąd rodzinny - tak na antenie TVN24 do dramatycznej historii siedmiolatki z Bydgoszczy odniósł się dr Marek Michalak, dyrektor Instytutu Praw Dziecka im. Janusza Korczaka. Ekspert odpowiadał między innymi na to, czy "Ustawa Kamilka" pomoże walczyć z obojętnością na przemoc wobec dzieci.

"Nie wolno nam nie reagować". Siedmioletnią dziewczynkę wygoniła matka, błąkała się przy torach

"Nie wolno nam nie reagować". Siedmioletnią dziewczynkę wygoniła matka, błąkała się przy torach

Źródło:
tvn24.pl

Z uwagi na prowadzone czynności policji w związku z poszukiwaniami 35-letniej Izabeli Parzyszek autostrada A4 była w sobotę o świcie zablokowana w obu kierunkach. Kobieta zaginęła osiem dni temu. Trasa została odblokowana po około godzinie.

Zablokowano autostradę A4. Policjanci szukali tropów zaginionej 35-latki

Zablokowano autostradę A4. Policjanci szukali tropów zaginionej 35-latki

Źródło:
TVN24

Wspierani przez Iran terroryści z Hezbollahu opublikowali materiał wideo, na którym pokazują rozległą sieć tuneli, w których możliwe jest jeżdżenie ciężarówkami z wyrzutniami rakiet. W propagandowym materiale trwającym ponad 4 minuty grupa prezentuje też swój potencjał militarny.

Hezbollah pokazał podziemny obiekt "Imad 4"

Hezbollah pokazał podziemny obiekt "Imad 4"

Źródło:
PAP

W ramach protestu po brutalnym zgwałceniu i zamordowaniu 31-letniej lekarki szpitale i kliniki w całych Indiach odmawiają przyjmowania pacjentów. Do strajku wzywało wszystkich lekarzy w kraju Indyjskie Stowarzyszenie Medyczne, protest nie dotyczy jedynie oddziałów ratunkowych. W piątek indyjska policja zatrzymała ponad 1,5 tysiąca osób uczestniczących w manifestacjach.

Szpitale przestały przyjmować pacjentów. Wielki protest po gwałcie i zabójstwie lekarki

Szpitale przestały przyjmować pacjentów. Wielki protest po gwałcie i zabójstwie lekarki

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

W nocy z piątku na sobotę na polskim niebie widoczny był przelot rakiety Falcon 9, wynoszącej na orbitę okołoziemską polskiego satelitę EagleEye. Obserwatorzy mogli również dostrzec efektowny moment deorbitacji rakiety.

Tak wyglądał przelot Falcona 9 Polską. "Piękna, puchata kulka"

Tak wyglądał przelot Falcona 9 Polską. "Piękna, puchata kulka"

Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

W Przystawach (woj. zachodniopomorskie) doszło do dachowania samochodu osobowego, którym podróżowało czterech mężczyzn - dwóch z nich nie udało się uratować. Na miejscu pracuje policja pod nadzorem prokuratury - ustala okoliczności zdarzenia.

Dachowanie na prostym odcinku drogi. Nie żyją dwaj młodzi mężczyźni

Dachowanie na prostym odcinku drogi. Nie żyją dwaj młodzi mężczyźni

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Brytyjska spółka Mycofeast zajmująca się biotechnologią przemysłową ma przejąć Browar Leżajsk, jest już zgoda Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tej sprawie. Krzysztof Sobejko, wójt gminy Leżajsk, przekazał, że nowy właściciel już szuka pracowników. - Myślę, że to się powiedzie, ludzie będą mieli pracę, a zakład będzie funkcjonował - przekazał. Jednocześnie nie traci nadziei, że nowy właściciel da się przekonać do poszerzenia działalności i wznowi produkcję browarniczą.

Nowy właściciel znanego browaru szuka chętnych do pracy

Nowy właściciel znanego browaru szuka chętnych do pracy

Źródło:
PAP

Doniesienia o odsunięciu Beaty Szydło z kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości rzucają nowe światło na to, co się w tym PiS-ie pod dywanem rozgrywa - oceniła w TVN24 politolożka prof. Agnieszka Kasińska-Metryka. Jak dodała, "być może akurat nadszedł ten moment w politycznej karierze, w którym Beata Szydło wybije się na niepodległość i będzie starała się utworzyć jakąś własną ofertę polityczną".

Iskrzy w kierownictwie PiS. "Być może nadszedł moment, w którym Beata Szydło wybije się na niepodległość"

Iskrzy w kierownictwie PiS. "Być może nadszedł moment, w którym Beata Szydło wybije się na niepodległość"

Źródło:
TVN24

Włoskie służby namierzyły jedną z największych drukarni fałszywych banknotów - przekazał dziennik "Corriere della Sera". W toku śledztwa ustalono, że pochodzi stamtąd około 30 procent sfałszowanych banknotów wprowadzonych do obiegu w Europie.

Drukarnia w garażu. Fałszywe banknoty zalewały Europę

Drukarnia w garażu. Fałszywe banknoty zalewały Europę

Źródło:
PAP

Do Stanów Zjednoczonych wyjechał w tym roku szereg wysoko postawionych niegdyś dygnitarzy kubańskiego reżimu, w tym ostatnio były bliski współpracownik Fidela Castro, Manuel Menendez Castellanos – donoszą kubańskie media. Wyspa pogrążona jest w największym kryzysie od dekad.

Kuba tonie w kryzysie, byli dygnitarze reżimu uciekają

Kuba tonie w kryzysie, byli dygnitarze reżimu uciekają

Źródło:
Marti Noticias, PAP

W Seulu wiedzą, co to znaczy gorąca noc. Temperatura w stolicy Korei Południowej przez 26 dni nocy z rzędu przekraczała 25 stopni Celsjusza. To najdłuższa taka seria od 117 lat - poinformowały w piątek miejscowe władze.

Ponad 25 stopni w nocy. Przez niemal miesiąc

Ponad 25 stopni w nocy. Przez niemal miesiąc

Źródło:
PAP, straitstimes.com

Poniedziałkowym koncertem "Gorączka sopockiej nocy" rozpocznie się Top of the Top Sopot Festival 2024. Tego dnia w Operze Leśnej zagra między innymi zespół Blue Café. We "Wstajesz i weekend" w TVN24 Dominika Gawęda i Paweł Rurak-Sokal opowiedzieli o tym, czego można się spodziewać podczas ich specjalnego występu.

Specjalny występ Blue Café podczas Top of the Top Sopot Festival. "Zdradzimy najważniejsze"

Specjalny występ Blue Café podczas Top of the Top Sopot Festival. "Zdradzimy najważniejsze"

Źródło:
TVN24

"Chodzenie ścieżkami, którymi nie za często się chodzi" i utwory w wersji "totalnie odjechanej" - czego możemy spodziewać się po koncercie muzyki hip-hopowej na Top of the Top Sopot Festival? Na scenie wystąpią legendy polskiego hip-hopu.

Legendy hip-hopu na jednej scenie, utwory w wersji "totalnie odjechanej". Niezwykły koncert w Sopocie

Legendy hip-hopu na jednej scenie, utwory w wersji "totalnie odjechanej". Niezwykły koncert w Sopocie

Źródło:
tvn24.pl

Plejada gwiazd, nowe hity i przeboje w zaskakujących aranżacjach - fanów muzyki czeka prawdziwa uczta podczas tegorocznego Top of the Top Sopot Festival. Wydarzenie rozpocznie się 19 sierpnia, będzie transmitowane na antenie TVN. W tym roku będzie również okazja zajrzeć za kulisy festiwalu.

Największe gwiazdy na Top of the Top Sopot Festival. Kto kiedy wystąpi

Największe gwiazdy na Top of the Top Sopot Festival. Kto kiedy wystąpi

Źródło:
tvn24.pl

Od premiery platformy streamingowej Max w Polsce minęły już dwa miesiące. Wraz z wejściem serwisu na rynek jego widzowie zyskali dostęp do aż 27 tysięcy godzin treści na żądanie i 29 kanałów na żywo. Mogą odtąd śledzić tam też liczne transmisje sportowe. Co oglądali najchętniej?  

Dwa miesiące serwisu Max w Polsce. Co oglądają użytkownicy?  

Dwa miesiące serwisu Max w Polsce. Co oglądają użytkownicy?  

Źródło:
tvn24.pl